Wybuch w Przewodowie

Ukraiński kompleks prawdy

Ukraińska reakcja na tragedię we wsi Przewodów wzbudziła w Polsce i Europie zaskoczenie wynikające z niezrozumienia. Wszyscy stawiają pytanie, dlaczego Kijów wypiera się odpowiedzialności, skoro chodzi o wypadek, nikt nie obwinia Ukrainy o celowe działanie, a cywilizowany świat uznaje Rosję za sprawcę? Odpowiedź brzmi: to kwestia historii i mentalności.

Robert Cheda
Foto: Palinchak | Dreamstime.com

Negowanie sprawstwa ostrzału rakietowego szkodzi ukraińskiej reputacji wśród sojuszników. Grozi zawirowaniami sympatii cywilizowanego świata. Tak brzmi nieoficjalny lecz wyrazisty przekaz UE, NATO i Stanów Zjednoczonych. Najwidoczniej zachodni dyplomaci musieli zwrócić uwagę Kijowa na możliwe konsekwencje, co skłoniło Wołodymyra Zełenskiego do zmiany narracji. Wcześniej prezydent, sztab generalny, a za nimi ukraińskie media zdecydowanie odrzucały dowody zebrane przez polsko-amerykańską grupę dochodzeniową. Dowody uznane za prawdę przez społeczność międzynarodową.

Postawa Ukrainy jest niezrozumiała tym bardziej, że od chwili tragedii Polska oraz inni sojusznicy mówią o wypadku, który niestety miał prawo zdarzyć się podczas wojny. Jak trywialne nie byłoby przysłowie „żołnierz strzela, a Pan Bóg kule nosi” – ma w takiej sytuacji rację bytu. Z dużym prawdopodobieństwem nastąpił błąd ludzki. Przy tym zachodni eksperci, politycy i media zdają sobie sprawę z okoliczności, w jakich nastąpił.

Nic nie umniejsza tragedii rodzin dwóch naszych rodaków, którzy zginęli w wyniku eksplozji rakiety. Łatwo komentować, nie ponosząc osobistych konsekwencji.

A jednak prawdą jest, że Ukraina walczy także o nasze bezpieczeństwo. Broni Polski i Europy przed zbrodniczymi nalotami Rosji, które, jak pokazują Mariupol, Charków, Kijów i Lwów, niosą nie dwie, lecz tysiące śmierci. Nasi sąsiedzi walczą od 8 miesięcy. Tymczasem Putin nasila ataki na cywilną ludność oraz infrastrukturę, od której zależy przetrwanie milionów. Desperacja rośnie, bo Ukraińcy robią wszystko, aby się ratować.

Z pewnością żołnierze obsługujący systemy obrony są przemęczeni. Nie są perfekcyjnie przeszkoleni, bo część z nich to zmobilizowani rezerwiści. To idealne środowisko dla ludzkiego błędu. A co dopiero powiedzieć o rakietach skonstruowanych i wyprodukowanych jeszcze w ZSRS?

Zważywszy na takie okoliczności, Polska i inni sojusznicy Ukrainy wykazali się maksymalną empatią. Przykładami są rezolucje NATO i UE wzywające świat do uznania Rosji za państwo terrorystyczne. Zachód nie robi tego oczywiście dla siebie, a przede wszystkim dla Ukrainy. Daje podstawę prawną do osądzenia i wymierzenia kary rosyjskim zbrodniarzom. Od mordercy naciskającego przycisk startowy rakiety, po bandytę Putina, który wydał taki rozkaz.

Skąd zatem upór Ukrainy zaprzeczającej faktom? Aby wyjaśnić fenomen, trzeba odwołać się do historii. Prawda jest taka, że Ukraina odzyskała, choć bardziej uzyskała niepodległość w 1991 r. Byt państwowy liczy zatem 30 lat. Buduje nie tylko instytucje, ale naród.

Jak ma się to do historii? Od czasu upadku Rusi Kijowskiej w XIII w. przodkowie współczesnych Ukraińców żyli w państwach, które, mówiąc eufemistycznie, nie zapewniały im uprzywilejowanego statusu. Od imperium mongolskiego, przez Rzeczpospolitą i carstwo rosyjskie, po ZSRS. Szczególnie złowrogą rolę odegrało 70 lat totalitarnej deprawacji i terroru. Życie w kontrze zaowocowało więc na genetycznym poziomie skłonnością do anarchii oraz kompleksem niewolnika. Wieczna przegrana nacja, która nie ma własnego państwa. Niedowartościowanie musiało znaleźć ujście: winni nie są Ukraińcy, tylko inni.

Niestety kompleks niewolnika wzmocniły elity niepodległej Ukrainy. Oligarchia przejęła wzorce rosyjskiej ordy, dla której los jednostek jest niczym, podobnie jak prawo i własność. Tak wyhodowały korupcję, nieprzejrzystość gospodarki, a przede wszystkim zahamowały budowę społeczeństwa obywatelskiego. Chodzi zatem o manipulowanie standardami państwa prawa, normami życia publicznego oraz kontrolą instytucji państwa.

Przykłady? Choćby kwestia przyznania odpowiedzialności za Zbrodnię Wołyńską UPA. Z czasów nam współczesnych. W 2001 r. podczas ćwiczeń wojsk rakietowych ukraińska obrona powietrzna omyłkowo zestrzeliła rosyjski samolot pasażerski, głównie z obywatelami Izraela na pokładzie. Zaprzeczenia trwały kilka miesięcy, a próby podważenia odpowiedzialności za incydent kilka lat.

Tymczasem po rosyjskiej agresji ukraiński kompleks prawdy uległ spotęgowaniu. Rzeczywistym podłożem jest gigantyczny wstyd. Bez mała 44-milionowy kraj, olejem, zbożem, surowcami mineralnymi płynący. Państwo o unikalnym klimacie, rozwiniętym przemyśle i położeniu geograficznym na szlakach handlowych. Społeczeństwo wykształconych ludzi.

Pytanie brzmi, dlaczego europejski naród, który mógł zamienić swój kraj w potęgę, zaprzepaścił taką szansę? Dziś potencjalne mocarstwo nie może obronić się przed najazdem barbarzyńców. Trwa dzięki zachodniej pomocy militarnej i ekonomicznej. To powód zaprzeczania rzeczywistości z uporem godnym lepszej sprawy. Na szczęście kompleksy niskiej samooceny są uleczalne, a Ukraina rozpoczęła właściwą kurację.   


Przeczytaj też:

Czy Ukrainie można pomóc?

Rozważania o groźbie wybuchu rosyjsko-zachodniej wojny tak rozgrzały emocje, że media zgubiły kompletnie przyczynę napięcia. Mediów nie interesuje, co się dzieje na Ukrainie. A dzieje się źle, dlatego warto zapytać, czy Ukrainie można pomóc, jeśli Ukraińcy nie są w stanie pomóc sobie.

Dziewięć godzin w ciszy

W Przewodowie uderzyła rosyjska rakieta, zabijając dwie osoby. Informację o tym przekazała amerykańska agencja informacyjna. Polskie władze przez wiele godzin dyskretnie milczały.

Rakietowy skandal

Jak to się stało, że o tragicznym incydencie we wsi Przewodów wiedział i mówił cały świat, a my, Polacy, musieliśmy czekać na oficjalny komunikat naszych władz do późnych godzin nocnych?


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę