Fox News miało podawać niesprawdzone informacje o fałszerstwach podczas wyborów z 2020 r. Ale nie było jedyną stacją podważającą uczciwość amerykańskich wyborów. Gdy Stacey Abrams, kandydatka demokratów, dwa razy z rzędu przegrała wyścig wyborczy na gubernatora Georgii, to również twierdziła, że wybory mogły być sfałszowane. Domniemane fałszerstwa polegały m.in. na lepszej weryfikacji tożsamości głosujących. Absurd? No, nie. Abrams i podobni jej aktywiści twierdzą bowiem, że domaganie się dokumentu tożsamości od osoby chcącej głosować to czysty faszyzm. Uczciwy proces wyborczy polega bowiem na tym, że przychodzisz do lokalu wyborczego i mówisz: „Dzień dobry, nazywam się Elvis Presley, nie mam żadnego dokumentu i nie ma mnie w spisie wyborców, ale bardzo chciałbym zagłosować”, a pani z komisji wyborczej odpowiada: „Ależ oczywiście panie Presley, dostanie pan kartę wyborczą! Bardzo się cieszymy, że bierze pan udział w święcie amerykańskiej demokracji!”.
Kłamstwa podawane przez amerykańskie media nie ograniczały się jednak do kwestii związanych z wyborami. Przykładem kampanii kłamstw było robienie z Trumpa rosyjskiego agenta. Przez kilka lat media były zasypywane niesamowitymi historyjkami na ten temat pochodzącymi od anonimowych informatorów. I co? I nic. Mimo usilnych starań i kilku śledztw Trumpa jakoś nie złapano na pracy dla Rosjan.
Amerykańskie media serwowały opinii publicznej kłamstwa też w czasie pandemii. Najpierw mówiły, że COVID-19 na pewno nie uciekł z chińskiego laboratorium, potem, że to wirus na tyle groźny, że należy zamknąć gospodarki. Dziwnym trafem ten wirus nagle przestał być groźny, gdy doszło do fali demonstracji BLM. Wówczas już można było się tłumnie gromadzić na ulicach. Potem, akurat na wybory prezydenckie, wirus znów stał się śmiertelnie groźny. Następnie przekonywano nas, że całkowicie uchroni nas przed nim szczepionka. Okazało się, że nie tak całkowicie. Ta nieustannie zmieniająca się narracja często była oparta na domysłach i przyczyniła się do powstania strat gospodarczych idących w biliony dolarów. I co? I ktoś pociągnął za to do odpowiedzialności CNN czy „The New York Times”?