Social media

Na kozetce przy świetle ekranu Iphone

Temat wojny w Ukrainie wpływa na emocje, nie da się przejść obojętnie obok zbrodni Putina na bogu ducha winnych Ukraińcach i Ukrainkach. Dzięki internetowi reakcja na to wydarzenie będzie zapewne publiczna.

Jakub „Gessler” Nowak
Foto: BullRun/Adobe stock

Świat informacyjny zmusza nas do tego, by tworzyć treść, ale też by ją śledzić. Praktycznie każdy z nas ma jakiegoś, a zwykle kilku influencerów, których obserwuje z większym lub mniejszym zaangażowaniem. Niezależnie, czy jest to Tomasz Lis, Maja Staśko, Janek Śpiewak czy tuzy intelektualne TikToka. W sytuacji takiego kryzysu jak obecny każdy musiał okazać swoją reakcję – taka rola influencera, o ile chce nim pozostać. Niesłychanie irytujący są twórcy, którzy kończą swoje posty o Ukrainie: „płaczę”, „trzęsę się”, „drżę z niemocy” i tym podobnymi emocjonalnymi bzdurami. W tej wojnie nie chodzi o wasze emocje i stany, one naprawdę nie mają żadnego znaczenia.

Niesprowokowany konflikt zbrojny w Europie zaburzył wizję świata większości osób. Nawykliśmy przez ostatnie trzy pokolenia do stabilności naszej rzeczywistości. Nie oznacza to jednak, że nie ciąży na nas pewna odpowiedzialność, a jeśli nie ona, to chociaż przyzwoitość. Reakcja na wojnę powinna być adekwatna do naszego położenia. Jeśli siedzisz sam w mieszkaniu opłacanym za pieniądze z Patronite, TikToka, Youtube czy innego Instagrama, to jesteś częścią przekazu dostępnego w sieci, odpowiadasz za to jaki kontent widzą twoi fani i na czym opierają część swojej wizji świata. To absolutnie nie jest miejsce na odwracanie uwagi od dramatu wojny w stronę twoich osobistych smutków i lęków.

Rozumiem skąd pochodzi takie podejście. Istnieje w internecie niepokojący trend, w którym traktuje się swoją widownie jako terapeutyczny umysł zbiorowy, któremu możesz zawsze przekazać swoje bóle, wątpliwości i obawy. Zagorzali fani na pewno okażą ci emocjonalne wsparcie. To nie jest aż tak proste i oczywiste, bo internet jest pełen hejtu i zawyżonych oczekiwań, ale każdy twórca ma w swoich obserwujących oddanych na tyle, że niezależnie od wahań poziomu produkcji będą bronić go bronić do ostatniej kropli krwi. To oni pełnią rolę pocieszycieli, o tyle lepszych od prawdziwych przyjaciół, że znają tylko fasadę. Nie mają innej perspektywy.

Taka tendencja jest szkodliwa zarówno dla odbiorcy, jak i dla nadawcy komunikatu. Dla nadawcy dlatego, że pozwala zamknąć się w bezpiecznym kokonie, złotej klatce, w której nie musi uczyć się radzenia ze swoimi problemami, emocjami, nastrojami czy stresem. Dla odbiorcy dlatego, że choćby podświadomie rozmywa jego odbiór całej sytuacji. Oczywiste jest, że bardziej przejmiemy się cierpieniem naszego ulubionego twórcy, niż tym, co go w ten stan wprowadziło. Szczególnie niebezpieczne jest to w sytuacji, gdy dorosły influencer tworzy kontent dla najmłodszych widzów, często zapatrzonych w swoich idoli.

Celowo nie wymieniam konkretnych osób, bo nie chcę być uznany za łowcę czarownic, ale chciałbym uwypuklić tendencje, które są moim zdaniem bardzo szkodliwe. Musimy zwracać na to uwagę, bo tylko rzeczowy, pozbawiony hejtu nacisk ze strony obserwujących jest w stanie wpływać na twórców. Niestety, prawdopodobnie nie na tych najbardziej szkodliwych.


Przeczytaj też:

Kryzys kryzysem, wojna wojną, ale wybory za pasem

Mamy kryzys uchodźczy, to nie ulega wątpliwości. 9 marca rano straż graniczna ogłosiła, że do Polski w ciągu doby przybyło 125 tys. uchodźców z Ukrainy, co oznacza, że od początku wojny dotarło do Polski 1,33 mln osób. Czy Państwo pomaga im sposób wydolny? Delikatnie rzecz ujmując, niekoniecznie.

Czas zejść ze sceny

W grudniu zeszłego roku, tuż przed świętami, do głównej siedziby mBanku niespodziewanie wdarli się aktywiści i aktywistki. Była ich prawie setka. Przywdziali gustowne pomarańczowe kamizelki, rozłożyli Monopoly i zaczęli grać, blokując hall banku na kilka ładnych godzin. Przed wejściem ustawili ba...

Pop-war

Zawsze wstaję wcześniej, niż powinienem, by w przerwie między rozlepieniem oczu a przemieszczeniem się po kawę lub energetyka móc przyswoić przegląd mediów -  głównie społecznościowych. Na Instagramie rzuciło mi się w oczy artystyczne zdjęcie dwóch nagich dziewczyn umazanych na niebiesko i ż...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę