Premierka na luzie

A w Polsce nie wolno

„Jeśli nie mogę tańczyć, to nie jest moja rewolucja.“ — Emma Goldman

Jakub „Gessler” Nowak
Premierka Finlandii Sanna Marin. Foto: Laura Kotila, Kancelaria Rządu Finlandii CC BY 4.0, via Wikimedia Commons

Finlandia ma drugą po Chile najmłodszą głowę państwa na świecie. Jest nią 37-letnia socjaldemokratka Sanna Marin. Postać dla skrajnej prawicy ciężka do przełknięcia, córka dwóch lesbijek, wegetarianka i osoba sprawiająca wrażenie zwykłej trzydziestokilkulatki. Chodzi na koncerty, do klubów, nie jest jedną z tych postaci, które idealnie wpisują się w kanon tego, jak konserwatywnym zdaniem powinien wyglądać polityk. Nie jest smutnym i zasromanym brzuchatym siwym dziadem, starającym się wyglądać tak, jakby cały czas martwił się o los ojczyzny. Dodatkowo cechuje ją to, co w warunkach polskiej sceny politycznej wydawałoby się co najmniej egzotyczne: żyje wśród ludzi. Brak odrębności przestrzeni rządzonych i rządzących napawa lękiem osoby wychowane w konserwatywnej wizji świata. Z racji, że nasz kraj konserwatyzmem stoi, to i tym bardziej widać, jaki to szok wywołuje. Jest to rzecz niepokojąca o tyle, że żyjemy w ustroju demokratycznym, w którym władza powinna wychodzić od ludu dla ludu, a tu w oczywisty sposób pokutuje oczekiwanie wręcz feudalnego dystansu między władzą a ludem. Stąd wśród niektórych to święte oburzenie.

W ostatnich dniach przez Internet i opinię publiczną przetoczyła się burza związana z tym, że premierka w wolnym czasie wyszła na imprezę z przyjaciółmi. Z którego to spotkania wypłynął filmik zrealizowany pod story na Instagramie, a tam – rzeczy do przełknięcia dramatyczne. Polityczka, głowa państwa, śmie się dobrze bawić, tańczyć, śpiewać i robić rzeczy niemieszczące się w wyobraźni ciasnych umysłów. Dodatkowo piła ona alkohol, ale nie w sposób taki, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni w polskiej rzeczywistości. Nie: smutno i ukradkiem, a normalnie, jak to na imprezie ze znajomymi, czyli: śmiesznie, głośno i trochę głupkowato. Już lepiej, jakby rzuciła się na podłogę przykładem senatora Pęka. Toksyczne pijaństwo przecież bardziej przystoi politykowi niż dobra zabawa.  Ten „dramat” został skwitowany przez związanego z PiS prof. Grzegorza Górskiego tweetem: Premierka Finlandii – córka dwóch lesbijek – realizuje się w satanistycznych orgietkach z kumplostwem gustującym w podobnych "zabawach". Nie wiem, czy trzeba cokolwiek dodawać, reakcja wręcz alergiczna.

Sama premierka zaplusowała swoją reakcją, przynajmniej u mnie. Żadnego tłumaczenia się, wymyślania chorób, stresów, bólów czy czegokolwiek innego. Zdroworozsądkowo przyznała się do wszystkiego, nie powiedziała, że zmieni swoje zachowanie, albo że widzi w nim coś złego. Idealną odpowiedzią na absurdalne zarzuty jest „tak – i co w związku z tym?”. Liczę na to, że kiedyś cała klasa polityczna będzie się tak zachowywać i cechować się zdrowym podejściem do przyznawania się, że ma się życie poza pracą. Ta cała afera udowodniła mi jedną rzecz. Kiedyś myślałem, że dzieci na etapie wczesnej podstawówki wyrastają z wrażenia, jakoby nauczyciel mieszkał w szkole. Okazuje się, że nie, takie podejście mają też dorośli ludzie, również ci z tytułem przed imieniem i nazwiskiem. Wiązałbym to z wszechobecnym w Polsce kultem „zapierdolu”, czyli toksyczną tendencją, w której nie liczy się, jak kto wykonuje swoją pracę, a jak bardzo zajęty się zdaje, wykonując ją, i jak bardzo okazuje swoje zmęczenie i poświęcenie. Work-life balance jest podejrzany, bo w takim podejściu łączy się go z bumelanctwem. W Polsce odpowiedzialny, znaczy zajęty i przemęczony, nawet jeśli tylko na pokaz.

Zapewne zbyt mocno czepiam się w tym momencie Polski, bo tego typu tendencje prawdopodobnie istnieją w różnym natężeniu w całej Europie. Stąd tak duże echo tej burzy. Jednak gdy widzę naszą władzę podrygującą na urodzinach radia Maryja albo prezydenta błaźniącego się na tysiąc rożnych sposobów, to żałuję, że naszemu krajowi nie grozi na razie premier, który będzie pozbawiony kościółkowo-konserwatywnej hipokryzji. Mam nadzieję, że ojczyzna też do tego dorośnie, bo jak na razie pseudoelity udowadniają mi co rano, „że kto w Polsce żyje, ten się w cyrku nie śmieje”. Za to śmieją się młode Finki, wstawiając swoje nagrania z imprez na znak solidarności „z szatańskimi orgietkami” Pani Premier.


Przeczytaj też:

PiS przegrywa ze smartfonami

„Młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonów”. Ale to nie smartfony są problemem PiS, tylko brak oferty dla młodych oraz nieudolność i cwaniactwo partyjnych kadr.

Premier nadęty czy wyluzowany?

Sanna Marin, premierka Finlandii, znowu pokazała, że jest normalną kobietą, która potrafi rządzić, ale także bawić się i żyć. Czy premier Morawiecki też tak potrafi?

Nowy wróg prezesa?

Prezes wskazuje nam nowego wroga pod postacią Unii Europejskiej. Polacy się z nim nie zgadzają, a ten nadal swoje.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę