Inwazja Rosji na Ukrainę

Wschodnia dzicz

22 lipca 1944r. w Chełmie opublikowano Manifest PKWN. W rzeczywistości miało to miejsce dwa dni wcześniej w Moskwie, a dokument zatwierdził sam Józef Wissarionowicz Stalin. Manifest stwierdzał, że Krajowa Rada Narodowa jest „legalną tymczasową władzą wykonawczą”, a wszelkie inne ośrodki władzy stanowią „władzę samozwańczą, władzę nielegalną”. Za Manifestem na teren Polski wkroczyli „wyzwoliciele” z Armii Czerwonej.

Tomasz Nowak
Foto: Ryhor Bruyeu | Dreamstime.com

Bezpośrednio po wyparciu Niemców zachowanie żołnierzy sowieckich nie budziło większych zastrzeżeń. Zdarzały się incydenty, ale pojawiła się też ulga i nadzieja, że koszmarna wojna się skończy. Czerwonoarmiści byli przyjmowani z życzliwością i wdzięcznością. Wkrótce jednak okazało się, kto naprawdę przyszedł ze wschodu. Czerwona gwiazda na mundurach zaczęła kojarzyć się z mordami, gwałtami, rabunkiem i grabieżami.

Statystyki nie budziły wątpliwości. Za 40% morderstw odpowiadali sowieccy żołdacy, za 70% napadów też oni, a także za 80% gwałtów na kobietach i dzieciach. Żadna kobieta między 10 a 70 rokiem życia nie była bezpieczna. Przykład? Według historyczki Barbary Okoniewskiej w maju 1945 r. w Gdańsku zgwałcono 40% dziewcząt i kobiet. Członkini francuskiej misji Madeleine Pauliac wspominała: „Rosjanom nie wystarczają gwałty na Niemkach, Polkach i Francuzkach, biorą się też do Rosjanek, wszystkie kobiety między 12. a 70. rokiem życia”. Rosjanie najchętniej kradli zegarki, biżuterię i alkohol. W przypadku interwencji MO natychmiast otwierali ogień z broni maszynowej. Nie wahali się także przed masowym mordowaniem cywili, jak tych, których najpierw obrabowali, a następnie spalili żywcem w kościele św. Józefa w Gdańsku. Czy ten kościół bardzo rożni się od zbombardowanego Teatru Dramatycznego w Mariupolu? W obu miejscach ukrywały się kobiety i dzieci.

Wojna Putina? Rosjanie nie popierają, ulegli propagandzie, boją się sankcji. Żołnierze są przeciwni, wykonują rozkazy, nawet nie wiedzą gdzie ich przywieźli? Nie miejmy pretensji do narodu, bo to reżim ich do tego zmusił. Co za bzdury. To nie jest żadna wojna Putina. On tylko rozwiązał worek, aby wypuścić szarańczę. To wojna wschodniej dziczy z cywilizowanym światem.

Na ulicach odbitej Buczy leżą dziesiątki ciał. Kobiet, mężczyzn, młodych i starych. Jedni jechali na rowerach, inni wracali z zakupami do domów. To nie są przypadkowe ofiary wojny, które zginęły w wyniku uderzenia wadliwego pocisku przypadkowo trafiającego w blok mieszkalny. To celowo zamordowani cywile. Między trupami, które nadal ściskają siatki z zakupami, a niedaleko masowego grobu „zobaczyliśmy dwójkę dzieci, jeździli na małych rowerkach. […]” - opowiada w TVN24 reporter i dokumentalista Mateusz Lachowski. „Zrozumieliśmy, że jedno z tych dzieci to nie chłopiec, [...] jedno z nich to dziewczynka. Ostrzyżona na chłopca i przedstawiająca się jako Sasza”. 10-letnia dziewczynka obcięta na krótko i udająca chłopca, bo jej mama bała się, że zostanie zgwałcona.

Bucza to niespełna 40 tysięczna miejscowość pod Kijowem. Coś jak Konstancin, może Wołomin. Widząc poziom zezwierzęcenia Rosjan w tej niewielkiej miejscowości, trudno wyobrazić sobie co dzieje się w 450 tysięcznym Mariupolu. Gdzie nie ma wody, żywności, leków, światła, ciepła, a 90% miasta zostało zbombardowane. Jak wygląda miasto zniszczone w takiej skali, trudno sobie wyobrazić, ale wystarczy odszukać zdjęcia Warszawy po Powstaniu 1944 roku. Tam do mordów na cywilach, gwałtów i rabunków musi dochodzić w niewyobrażalnej skali. Czy to nadal wojna Putina?

Olena Pshenychna z Kijowa zastanawia się na Facebooku, jak to możliwe, że naród, który stworzył wielką rosyjska kulturę, jest w stanie posunąć się do takich okrucieństw. W emocjonalnym wywodzie mówi: „Za każdym razem, gdy będziecie mówić o wielkim rosyjskim balecie, opowiem wam historię młodej nauczycielki z Browarów, która była wielokrotnie gwałcona na oczach rodziców, a następnie porwana przez rosyjskich złoczyńców”. „Za każdym razem, gdy będziecie opowiadać mi o wielkich rosyjskich kompozytorach, opowiem wam historię dziewczynki, przy której, wraz z jej młodszym bratem, umierała w podziemiach Mariupola ich matka. A potem, wraz ze zwłokami zmarłej matki, dzieci były zmuszone do dalszego ukrywania się w piwnicy przed ostrzałem”. „Za każdym razem, gdy będziecie opowiadać mi o wielkiej literaturze rosyjskiej, opowiem wam o dziesiątkach przechwyconych i przesłuchanych rozmów rosyjskich żołnierzy z ich matkami i żonami. […] Rozmów, w których żony mówią im, co ukraść w ukraińskich domach”.

A przecież mogliśmy to przewidzieć. Po II Wojnie Światowej, Czeczenii (sam przygotowywałem z Krystyną Kurczab-Redlich materiał do Newsweeka o okropnościach tamtej wojny. O wysadzaniu cywilów granatami, zaginięciach, mordach, rabunkach i gwałtach. Widziałem setki zdjęć, które teraz odżywają w pamięci na widok tych z Buczy), Gruzji, Ukrainy po 2014 r. Niczego się nie nauczyliśmy. Kiedy powstrzymamy tę barbarzyńską dzicz na stałe? Naprawdę musimy otworzyć oczy, bo orkowie tu przyjdą. Nie prowadzi ich nic prócz chęci niszczenia, nie powstrzymuje kultura ani zasady moralne. Oni nie maja zasad. To bezrozumna czarna masa zalewająca cywilizowany świat w jednym tylko celu: zniszczyć.

Pora odizolować Mordor od cywilizowanego świata. Musimy zacisnąć pasa i zaostrzyć sankcje do poziomu niespotykanego w historii ani przyszłości. Namówić Chińczyków, żeby się włączyli i przestali pomagać Rosji. Ten kraj musi stać się pariasem na najbliższych 50 lat. Może wówczas Rosjanie – bo to wbrew nieprzemyślanym opiniom jest wojna Rosji, nie Putina – zrozumieją, że czas się ucywilizować, że bycie orkiem nie jest trendy.


Przeczytaj też:

Nie dajmy światu zapomnieć o Ukrainie

Gdy czołówki światowych mediów eksplodują rosyjskim ludobójstwem, a sieci społecznościowe kipią oburzeniem na bestialstwo Kremla, apel takiej treści brzmi zgoła absurdalnie. Prawda wygląda jednak tak, że Ukraińcy nie boją się hordy barbarzyńskich najeźdźców. Zrobią swoje i będą się bić do końca....

Na Rosję działa tylko argument siły

Według Michaela Goodwina, dziennikarza „The New York Post”, Donald Trump, gdy był jeszcze prezydentem USA, miał ostrzec Władimira Putina, że uderzy w Moskwę, jeśli Putin zaatakuje Ukrainę. – Nie wierzę! – odparł Putin. – Wszystkie te piękne wieżyczki na Kremlu wylecą w powietrze – kontynuował Tru...

To nie jest wojna Rosji z Ukrainą

Wiele wskazuje na to, że plany Putina są dalekosiężne i wykraczają poza zdobycie Ukrainy. Musimy być przygotowani, że ta wojna przyjdzie do nas.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę