Warszawa

Wyburzenia warszawskiej kultury

11 listopada Warszawiacy ostatecznie stracili możliwość odwiedzenia legendarnego klubu i centrum kultury, jakim była Spółdzielnia Socjalna Pogłos. Czy na zawsze?

Jakub „Gessler” Nowak
Foto: Silberkugel66 | Pixabay

Oby nie, ale na razie przyszłości nie widać w jasnych barwach. Budynek klubu przy Burakowskiej 12 został zrównany ziemią. Pogrzebano miejsce, które było jednym z najważniejszych punktów na młodzieżowej mapie Warszawy. Pogłos był przestrzenią, która przez wiele lat była bijącym sercem kultury alternatywnej w stolicy. Organizowano tam koncerty w rozmaitych stylach i klimatach, dla wielu artystów była pierwszym miejscem, w którym mogli podzielić się swoją muzyką z publicznością. Były imprezy z przeróżną, często bardzo progresywną muzyką elektroniczną. Były wydarzenia queerowe, choćby bingo z drag queens. To wszystko w ciepłej i bezpiecznej atmosferze. Dla wielu zburzenie Pogłosu to zbrodnia i koniec pewnej epoki. Niestety władze dzielnicy i miasta nawet tego nie zauważyły.

Dla nich liczył się bilans zysków. Dlatego teren po klubie przejmie pewnie deweloper, który zmieni to – do niedawna tętniące życiem – miejsce w kolejne bezduszne osiedle, zapewne odgrodzone od miasta co najmniej dwoma liniami płotów i bramek na kod. Portal Nowa Warszawa, związany z kliką deweloperską, donosi, że siedziba na Burakowskiej jest promowana przez miasto na targach inwestorów w Monachium jako działka inwestycyjna z pustostanem do wyburzenia. W materiałach prasowych udostępnionych przez stołeczne władze wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski próbuje przekonać inwestorów między innymi tym, że miasto oferuje „bogatą ofertę kulturalną i rozrywkową”. Było by to śmieszne, gdyby nie było tragiczne, tak właśnie miasto traktuje lokalne inicjatywy. Przechwalanie się bogatą ofertą kulturalną przy jednoczesnej egzekucji legendarnego domu kultury alternatywnej. Dla Warszawy Rafała Trzaskowskiego znaczenie mają wyłącznie zyski, a nie to, czy dana inwestycje będzie lub nie będzie korzystna dla mieszkańców. Dlatego Pogłos jest kompletnie porzucony przez władze miejskie. Najpierw przez 3 lata osoby zarządzające klubem były zwodzone przez Wydział Stanów Prawnych Nieruchomości dzielnicy Warszawa Wola, który nie chciał nawet podać informacji o tym, jak długo klub mógłby funkcjonować. Ratusz również w geście godnym Piłata zrzekł się odpowiedzialności za przyszłość klubu. Ludzie, którzy przez lata byli animatorami warszawskiej kultury, zostali zbyci przydługimi odpowiedziami na piśmie pełnymi frazesów.

Na tę chwile klub nie istnieje. Zakład gospodarowania nieruchomościami poinformował, że aktualnie nie mają lokali spełniających wymagania klubu, mimo że takie miejsca pojawiały się na stronie ZGN. Można by było powiedzieć, że to już koniec i trzeba się pogodzić ze śmiercią jednej z najciekawszych przestrzeni kulturalnych w stolicy, ale to jeszcze nie jest ten moment. Teraz nadszedł czas, by naciskać na miasto o udostępnienie Pogłosowi nowego lokalu. Presja – zarówno dziennikarzy, jak i zwykłych mieszkańców – ma sens. Nie możemy pozwolić, żeby miasto w swoich krótkowzrocznych interesach i interesikach deptało to, co naprawdę sprawia, że stolica jest atrakcyjna. Nadal można podpisywać petycję o nowy dom dla Pogłosu, w którym w dalszym ciągu mogłaby się znajdować bezpieczna przestrzeń dla kultury. Gorąco do tego zachęcam https://naszademokracja.pl/pet.../poglos-szuka-nowego-domu-1


Przeczytaj też:

Czy miejsce parkingu na pewno musi być w lesie?

 Przez całe dziesięciolecia mieszkańcy oraz władze stolicy walczyły o to, aby najludniejszemu miastu w kraju nie brakowało świeżego powietrza.

Święte krowy błogiej ciszy

Mieszkańcy Warszawskiej Saskiej Kępy skarżą się na hałas z nadwiślańskich klubów. Padają hasła o przeniesieniu się „patologii” z Powiśla. Nie da się podobno siedzieć na balkonach, bo bass trzęsie całym blokiem.  Ale czy życie nocne nie jest ważne? Czy chcemy stolicy do 22:00?

Dlaczego, Warszawo? HGW

Oczekiwanie po Platformie przyzwoitości jest jak oczekiwanie uczciwości po PiSie. Niby się da, ale trzeba się zastanowić, czy to jeszcze naiwność, czy już głupota.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę