Podatek solidarnościowy

Podatek Sasina, czyli lis w kurniku

Nad Wisłą znowu powiało w ostatnich dniach grozą. Nie po raz pierwszy zresztą wracają upiory bolszewickiego terroru. I znowu ich celem są ludzie, którzy budują zamożność tego kraju. Drogi przedsiębiorco, jeżeli dobrze sobie radzisz w biznesie, zbudowałeś firmę, która przyczyniła się do zmniejszenia bezrobocia w Polsce i nie daj Boże wierzyłeś, że państwo pomoże ci w sytuacji kryzysowej, wkrótce  słono zapłacisz za swoją naiwność.

Paweł Łepkowski
Foto: Gov.pl, CC BY 3.0 PL, via Wikimedia Commons, Viktor Deni , Public domain, via Wikimedia Commons

Czerwoni mieli w czasach bolszewickiego terroru towarzysza Feliksa Dzierżyńskiego. Zostanie on zapamiętany w historii jako kat rosyjskiej przedsiębiorczości. Pisowcy mają zaś pana wicepremiera Jacka Sasina, specjalistę od fiskalnego duszenia polskiej przedsiębiorczości.

Wszystko wskazuje, że zadaniem wicepremiera Sasina nie jest praca nad zmniejszeniem bezrobocia i pobudzeniem wzrostu PKB Polski, ale taka eksploatacja kolonialna dużych firm, żeby po utracie dochodów jak najszybciej wyniosły się z tego kraju. Służyć ma temu cały pakiet zgłoszonych przez tego polityka projektów drakońskich podatków dla firm, nazywanych pieszczotliwie przez polskie lewactwo podatkiem „solidarnościowym”. Solidarności w tym tyle ile uczciwości w napisie „Arbeit macht frei”.

Po siedmiu latach niepodzielnych rządów Zjednoczonej Prawicy mamy pełną katastrofę walutową, energetyczną, finansową i dyplomatyczną. Stan naszej narodowej waluty jest taki, że co bardziej dowcipni analitycy mówią, że opadła na dno tak mocno, że aż rurociągi pękają. Przepadły nam grube miliardy z Krajowego Planu Odbudowy, a zima obnaży nieudolność rządzących w kwestii polityki energetycznej państwa, a w zasadzie jego całkowitego braku.

Wszystkie instrumenty do walki z nadciagającą recesją zostały wyczerpane lub źle użyte, więc Zjednoczona Prawica przystępuje do planu ewakuacyjnego, który nazwałbym operacją „Po nas choćby i potop” lub „Bal na Titanicu”. Ostatnia wielka ofensywa PiS-u ma polegać na zarżnięciu jedynej kury znoszącej złote jaja i zrobienia z niej pożegnalnego rosołu na stypie dla towarzyszy partyjnych.

1 października br. wicepremier Jacek Sasin zapowiedział, że w ciągu dwóch tygodni rząd przedstawi konkretne przepisy dotyczące opodatkowania dużych firm w Polsce, które skorzystały na zawirowaniach w światowej gospodarce i których tegoroczne marże są wyższe od średniej z lat 2018–19 oraz 2021 roku. Haracz zapłacą zatrudniający co najmniej 250 osób i osiągający roczne obroty w wysokości powyżej 50 mln euro lub posiadający aktywa o wartości powyżej 43 mln euro.

Ale co to znaczy, że określone przedsiębiorstwo „skorzystało z zawirowań w światowej gospodarce”? Czy sasinowy haracz zapłacą wielcy producenci i dystrybutorzy szczepionek na Covid-19? Czy 50% swoich „nadzwyczajnych” dochodów oddadzą rządzącym partaczom sieci aptek, dystrybutorzy maseczek rzekomo chroniących nas przed covidem? Czy siekiera fiskalna odetnie połowę tortu upieczonego w czasie lockdownu przez Netfliksa i inne media strumieniowe? A może opodatkować należy, stosując to uzasadnienie, największe wydawnictwa prasowe, bo ludzie przecież czytali w czasie kwarantanny więcej gazet? A co z Amazonem i branżą e-commerce? Nie zapominajmy o firmie Reckitt Benckiser, producencie prezerwatyw Durex. Ci dopiero skorzystali na kwarantannie. Niech płacą!

Ale w tej całej historii przeraża dodatkowo to ciche poparcie, jakim ten pomysł cieszył się jeszcze kilka dni temu wśród przedstawicieli opozycji politycznej, a w szczególności wśród ludzi lewicy. Co prawda 29 września Lewica ogłosiła, że zgadza się na projekt Sasina, ale tylko w odniesieniu do spółek energetycznych, jednak kilka dni wcześniej niektórzy jej liderzy już byli skłonni poprzeć tą skrajną niesprawiedliwość w każdym szczególe. Jak traktować to niebezpieczne meandrowanie panów Czarzastego i Zandberga? „Jeżeli ten podatek ma dotyczyć firm energetycznych, banków, to jestem w stanie porozmawiać na ten temat” – oświadczył w TVN24 wicemarszałek Sejmu i lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Czyżby pan Czarzasty nie rozumiał, że taki precedens w odniesieniu do jakiegokolwiek podmiotu gospodarczego otwiera fiskalną puszkę Pandory? W ten sposób możemy z dowolnym uzasadnieniem okradać ludzi z ich dorobku, a tym samym z ich ciężkiej pracy, wiedzy, aktywności, pomysłowości i marzeń.

Politycy, ręce precz od jakichkolwiek zysków firm! Podatek nie może działać retrospektywnie. Przedsiębiorcy, jak wszyscy inni obywatele, mają prawo znać z góry wszystkie reguły gry. Dzięki temu mają pewność, że zyski stanowiące owoc ich ciężkiej pracy nie zostaną ukradzione przez zorganizowaną grupę przestępczą wycierającą sobie gębę „sprawiedliwością społeczną”. Dlaczego rządzących obecnie Polską ludzi nadal nazywa się prawicą? Co oprócz ciasnej doktryny obyczajowej głoszonej przez toruńskiego redemptorystę łączy partię braci Kaczyńskich z konserwatystami amerykańskimi czy europejskimi? Przecież poza dogmatyzmem obyczajowym, który był przecież obcy prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i pierwszej damie Marii Kaczyńskiej, PiS kieruje się przede wszystkim lewackimi hasłami „solidaryzmu” i „interwencjonizmu”, które są tak naprawdę uzasadnieniem do jawnej kradzieży. Jacek Sasin i Mateusz Morawiecki od lat realizują coraz bardziej ścisłą politykę antykapitalistyczną, polegającą na wspieraniu własności państwowej, dążeniu do nacjonalizacji wielu sektorów gospodarki, nakładaniu nadmiernych regulacji i obciążeń fiskalnych. Pod względem gospodarczym to partia lewacka o wręcz bolszewickich zapędach.

Nie ma się co łudzić, że podatek Sasina od nadzwyczajnych zysków zaboli jedynie najbogatszych Polaków lub kierownictwo oddziałów zagranicznych w Polsce. Oberwiemy na nim wszyscy po równo. Podatek Sasina to zapowiedź jednej z największych grabieży w historii Polski. Tego nie robili nawet komuniści w czasach stalinowskich. Nie obciążali ludzi haraczem za lata ubiegłe. Tymczasem pan wicepremier Sasin jest podróżnikiem w czasie. Zniszczy zaradne przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 250 osób, które osiągnęły „nadzwyczajne zyski” względem lat 2018, 2019 i 2021. Wszyscy podpadający pod tę kwalifikację oddadzą połowę z tych zysków państwu. Nie stracą jedynie te firmy, które zatrudniają poniżej 250 pracowników, ale także te, które korzystają z pracy podwykonawców. Jestem przekonany, że do sasinowej daniny będą prawdopodobnie liczeni współpracujący z firmami zleceniobiorcy i wykonawcy pracujący na umowę o dzieło. Jak słusznie zauważył dr Sławomir Mentzen: To dotyczy nas wszystkich. Po pierwsze dlatego, że po prostu fizycznie możemy wszyscy stracić na tym pieniądze. Po drugie, kto normalny będzie teraz w Polsce inwestował? Jeżeli tu z dnia na dzień możemy się dowiedzieć, że musimy zapłacić pieniądze od dochodu, który uzyskaliśmy pół roku temu. Poziom niepewności prowadzenia biznesu w Polsce w tym momencie jest gdzieś w stratosferze.

Za jedną rzecz możemy zatem podziękować panu wicepremierowi Jackowi Sasinowi: rozwiał wszelkie wątpliwości z kim mamy do czynienia. Nie potrzebujemy napadać na inne kraje, żeby utracić inwestycje zagraniczne w Polsce. W 2015 roku wpuściliśmy lisa do kurnika.


Przeczytaj też:

Ile kosztuje ten cyrk?

23 czerwca w Sejmie odbyła się debata nad odwołaniem wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego. Opozycja wniosła też wniosek o wotum nieufności wobec trzech ministrów: Mariusza Kamińskiego, Jacka Sasina i Michała Dworczyka.

Boski (?) żywot rentiera

Wielu ludzi marzy, aby porzucić pracę i zostać rentierem, a więc osobą utrzymującą się z dochodów pasywnych płynących od posiadanego kapitału, w tym oczywiście od wynajmowanych nieruchomości. Rząd jednak tradycyjnie planuje dodać łyżkę dziegciu do tej beczki miodu. Zamierza stworzyć fundusz państ...

Radosna twórczość ministra Sasina

„Obniżka wchodzi od dziś” – tak Jacek Sasin zakończył swojego tweeta z 14 stycznia, dotyczącego „zlecenia” PGNiG działań, które doprowadzą do obniżki o jedną czwartą cen gazu dla odbiorców biznesowych.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę