Polska scena polityczna

Gdy karzeł staje się olbrzymem

Jest sprawą oczywistą, że najlepiej wypada się na tle. Gdy tło jest odpowiednio blade, pojawia się postać kolorowa i wielka, mimo, że w innych warunkach byłaby bezbarwna i nijaka.

Tomasz Nowak
J. & P. Coats best six cord spool cotton. Gulliver and the Lilliputians. Foto: public domain

Gdy rozbitek Lemuel Guliwer budzi się na plaży otoczony tłumem Liliputów, automatycznie staje się uczestnikiem wojny między dwoma zwaśnionymi plemionami. Lilipuci są gościnni dla Guliwera, ale są też ostrożni z powodu jego rozmiarów, wszak sami mierzą zaledwie 15 cm. Tubylcy pokazują się jako ludzie, którzy przywiązują dużą wagę do błahostek. Nawet to, z którego końca należy rozbijać jajko, staje się podstawą głębokiego rozłamu politycznego w narodzie. Jednocześnie są ludźmi, którzy rozkoszują się pokazami autorytetu i spektaklami władzy. Są też nieufni. Dostrzegają zdradę tam, gdzie wyciągnięta jest pomocna dłoń. „Podróże Guliwera” Jonathana Swifta to powieść poddająca krytyce obyczajowość brytyjską początku XVIII wieku. Autor atakuje w niej nie tylko polityczne stronnictwa, ale nawet konkretne postaci. Ponad wszystko piętnuje jednak nietolerancję, pychę, głupotę, donosicielstwo, intrygi.

Karzeł i olbrzym, ork i elf, bogacz i biedak – w literaturze często występują postaci skonstruowane jako przeciwieństwa. Są one zestawiane, ponieważ na tle dobra zło wygląda na gorsze, wielkość na większą, bieda natomiast uszlachetnia na tle bezwzględnego bogactwa. Postaci takie występują też w legendach i podaniach ludowych, skąd zapewne trafiły do wielkiej literatury.

Wszystko bowiem wskazuje, że najlepiej wypada się na tle. Na tle kiczu przeciętny obraz jawi się arcydziełem, na tle grafomańskich powieści byle jaki kryminał staje się objawieniem dla nieoczytanych, a byle rzępolenie kiepskich grajków staje się muzyką, gdy konkurencja jest gorsza, a odbiorca mniej wyrobiony. To jest z całą pewnością powodem, dla którego ludzie o miałkiej inteligencji otaczają się większymi od siebie miernotami. Te miernoty widzą w swoim przywódcy wodza, wobec którego są bezwzględnie lojalni. Wódz w zamian pozwala im robić drobne interesy, które ustawiają ich w pozycji znacznie wyższej, niż na to zasługują, a oni rewanżują się wsparciem i windowaniem swojego „guru”.

Sprytny wódz nie tylko otacza się „wyznawcami” wiernymi, ale za to miernymi, ale potrafi spowodować, że grupa popierających go ludzi karleje. Przecież właśnie o to chodzi, aby dobrze wypaść na tle, a na tle karłów przeciętniak jawi się olbrzymem. Być może to było powodem, dla którego na wszystkich europejskich dworach władcy otaczali się karłami. Także w Polsce. Zygmunt I Stary miał ich w sumie czterech, Zygmunt II miał pięć karlic, Władysław IV minimum pięć osób karłowatych płci obojga, a Jan III Sobieski co najmniej dwóch. Co za tym idzie, pomniejsza szlachta na wzór królewski także swoich karłów miała. Gdy karłów brakowało, prowadzono proces karlenia niemowląt. Nie przez wychowanie ma się rozumieć, a przez fizyczne działania. Prowokowano zatem karłowatość u noworodków krępując je bandażami, aby rozwój fizyczny nie nastąpił. Jak to nie pomagało, pojono dzieciaki wódką, a nawet kąpano w alkoholu.

Dziś z karłowatością fizyczną skutecznie walczy medycyna za pomocą hormonów wzrostu. W naszych czasach znacznie bardziej potrzebny jest inny rodzaj karłowatości, a mianowicie karłowatość intelektualna. To dlatego na pewne stanowiska wódz mianuje ministrów odpowiedzialnych, o których Jerzy Dobrowolski powiedziałby: „Nie ma nic gorszego niż człowiek wykształcony ponad własną inteligencję”. Ci wydają podręczniki do karłowatości, w których rozmiar ukryty jest pod maską wielkości narodu, czy promują kulturę, która ze słowem „wyższa” nie ma nic wspólnego. Takich przywódców „średniego szczebla” jest wielu. To oni promują ksenofobię, nietolerancję, cwaniactwo, zacofanie, paternalizm, homofobię, brak zaufania, a jednocześnie głęboko zakopują poprzeczki edukacyjne. Ci ludzie wychowują społeczeństwo, które ma stanowić tło dla nich i ich wodza. To dzięki nim wódz może wyjść na mównicę w Oleśnicy i powiedzieć, że jest jednym z najmądrzejszych ludzi na świecie. Na szczęście to mały, zamknięty, oderwany od realiów świat wodza, który ze znaczną częścią społeczeństwa polskiego nie ma nic wspólnego.


Przeczytaj też:

PiS przegrywa ze smartfonami

„Młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonów”. Ale to nie smartfony są problemem PiS, tylko brak oferty dla młodych oraz nieudolność i cwaniactwo partyjnych kadr.

Ogólnokształcąca matematyka

Ile to jest jeden miliard? To dużo czy mało? Tak naprawdę zależy co mamy na myśli. Jeśli ziarna piasku, to niewielka kupka, jeśli mieszkania czy szkoły, które za ten miliard można by wybudować, to już całkiem sporo.

Nur für Deutsche

Jarosław Kaczyński twierdzi, że etnocentryczne, rasistowskie hasło umieszczane między innymi w środkach transportu poruszających się w okupowanych krajach jest nadal skrupulatnie wykorzystywane przez Niemców.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę