Edukacja

Nie matura, lecz chęć szczera...

Tegoroczną maturę zdało o 4% więcej osób niż w zeszłym roku, ale zdały ją tak miernie, że może lepiej, aby tego sukcesu nie było.

Tomasz Nowak
Foto: walter.hametner | foter

Minister Przemysław Czarnek z zachwytu zaciera ręce, trze nogą o nogę i stwierdza, że „matura 2022” wypadła wspaniale i zdało ją aż o 10 000 osób więcej niż w zeszłym roku. Zapomina dodać, że to zaledwie 4%. Zapomniał jeszcze o jednym fakcie. Poprzeczka maturalna, już wcześniej zakopana głęboko, w tym roku została zakopana jeszcze głębiej, a wymagania maturalne zostały ograniczone o kolejne 20%.

Żeby zdać maturę na poziomie podstawowym, wystarczyło wykazać się wiedzą minimalną. Ponieważ poprzeczka była zakopana, więc można ją było pokonać pełznąc po ziemi „jako robak w prochu”. No, chyba że z przedmiotów obowiązkowych, matematyki, polskiego i języka obcego, nie miało się absolutnie żadnej wiedzy – to wtedy nie. Natomiast na egzamin rozszerzony, który daje dostęp do szeregu wyższych uczelni, wystarczyło przyjść, napisać cokolwiek i tak otrzymać prawo do podjęcia studiów. W efekcie polonistykę może studiować osobnik, który na maturze rozszerzonej z języka polskiego potrafił z trudem i wystawionym językiem podpisać się na dokumencie. W sumie mógł to zrobić nawet krzyżykami. Wiedza, skąd ten „robak w prochu” pochodzi, jest mu zbędna.

Co tak naprawdę oznacza sukces polskiej edukacji pod zarządem ministra Czarnka? Do matury podeszło 268 257 osób. Przy zakopanej poprzeczce i progu z trzech obowiązkowych przedmiotów na poziomie 30% zdało ją 209 837 uczniów, co stanowi 78,2%. Jest jednak pewne „ale”. Tylko („tylko” to zbyt słabe słowo, niestety nie znam silniejszego, które określiłoby ten wynik) 95 osób zdających uzyskało od 90 proc. do 100% ze wszystkich przedmiotów, do których przystąpiły. 95 osób na 270 000, nawet nie setka i wszystko przy obniżonych wymaganiach.

Dziewięćdziesięciu pięciu liderów oderwało się od peletonu, który został daleko w tyle. A tam abiturienci potykają się o własne nogi, kontuzja za kontuzją i tragedia goni tragedię. O społeczeństwie przyszli studenci nie wiedzą w zasadzie nic – średni wynik egzaminu 30%, dodawać potrafią zaledwie w zakresie do 10 – średni wynik z matematyki 33%, informatyki – 34%, nawet bimbru zrobić nie potrafią, nie wspominając o rozcieńczeniu spirytusu – chemia i fizyka po 37%, biologia 43%. Polityka historyczna prawicy też niczego ich nie nauczyła, bo średni wynik na poziomie 40% to smutny żart. Trzeba jednak przyznać, że mówią po polsku, choć z trudem – średni wynik egzaminu 55%. „Średni wynik egzaminu” oceniony na 30% czy 40% niewiele mówi osobie, która procentami na co dzień się nie zajmuje. Oznacza jednak, że połowa uczniów, którzy przyszli na egzamin miała z danego przedmiotu wiedzę bliską zeru, a jakiekolwiek punkty zdobyli zaznaczając losowe odpowiedzi.

Teraz przed 209 837 osobami, które z sukcesem zdały egzamin dojrzałości otworzą się podwoje szkół wyższych. Uczelnie, które – prócz artystycznych i sportowych – nie mają prawa organizować egzaminów wstępnych, przyjmą zarówno tych, którzy zdobyli na egzaminie 100%, jak i tych, którzy z trudem podpisali się na kwestionariuszu. W tej sytuacji nie dziwi, że w rankingu światowym „The Center for World University Rankings” najlepsze, 381 miejsce, zajmuje Uniwersytet Jagieloński, Uniwersytet Warszawski – 402, Akademia Górniczo Hutnicza – 590, Politechnika Warszawska – 711, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu – 818, a Politechnika Wrocławska – 999. Na inne uczelnie spuśćmy zasłonę milczenia.

Ministerstwo zapowiada, że w przyszłym roku matura będzie trudniejsza. Oznacza to, że zda ją mniej osób i minister Czarnek nie będzie mógł odtrąbić sukcesu, a przecież „to jest sukces na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym sukcesem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo!” – możemy powiedzieć, parafrazując klasyka. Stawiam więc pieniądze przeciw kasztanom, że dół pod przyszłoroczną poprzeczkę maturalną będzie jeszcze głębszy.


Przeczytaj też:

Szkoły pod rządami Czarnka

Kolejne reformy coraz bardziej ideologizujące proces edukacji skończą się klęską. Szkoły staną się niewiele znaczącym elementem kształtowania umiejętności.

Wychowanie do cnót niewieścich, i co dalej?

Nowy program edukacyjny w polskiej szkole: wychowanie kobiet do cnót niewieścich, walka z zepsuciem duchowym kobiet, przeciwdziałanie rozbudowie pychy i egoizmu kobiet. Wniosek: odbudowa wizerunku matki Polki – kobiety bez prawa głosu, zamkniętej w domu, dbającej tylko o dobro rodziny. W końcu em...

Dzieci to nie zakładnicy partii

Ponure widmo ustawy Lex Czarnek, które wraz z początkiem stycznia znów zaczęło straszyć w Polsce, jest aktualnie najbardziej przerażającą zjawą w panteonie narodowych duchów.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę