11 listopada 2018 roku Prezydent Andrzej Duda podpisał deklarację o restytucji Pałacu Saskiego. Projekt został także ważnym elementem Polskiego Ładu, przez intrygantów najdelikatniej zwanego Nieładem.
Według ministra Glińskiego, który wypowiadał się na ten temat w Krynicy, odbudowa ma być hołdem dla 6 milionów Polaków, którzy zginęli podczas II wojny światowej. Wiceminister Magdalena Gawin dodała, że chciałaby, aby Pałac Saski stał się symbolem Warszawy, zamiast Pałacu Kultury i Nauki, „który jest symbolem zniewolenia”. „Pustka nie jest symboliką, potrzebujemy symboli materialnych.” Według Gawin, to dzięki Józefowi Piłsudskiemu pałac nabrał wymiaru symbolicznego. Wcześniej mieściła się w nim siedziba armii Imperium Rosyjskiego. Wojsko nabyło pałac od jego właściciela, kupca Iwana Skwarcowa, który go przebudował w XIX w. Zabytek ma być odbudowany w wersji z 1939 r. czyli tej zaproponowanej przez kupca, a nie oryginalnej z XVII w.
Oczywiście natychmiast pojawili się przeciwnicy tej wzniosłej koncepcji. Protestują m.in. architekci, historycy sztuki, artyści. „To, co znamy z 1939 roku, to, co znamy ze starych pocztówek, to nie jest Pałac Saski. To budynek powstały na gruzach Pałacu Saskiego w XIX wieku pod auspicjami władz rosyjskich na zamówienie kupca Iwana Skwarcowa” – mówił Agacie Kowalskiej w „Powiększeniu” Grzegorz Piątek, historyk architektury. W liście otwartym oponenci piszą: „Pod hasłami kontynuacji czy dopełnienia dzieła powojennej odbudowy zagrożone zostały fundamentalne wartości unikatowego dziedzictwa miejsca, symboliczne oraz przestrzenne, na czele z jednym z najcenniejszych pomników w kraju – Grobem Nieznanego Żołnierza. Zaś autorytarne metody wykorzystywane do osiągnięcia tego celu urągają podstawowym zasadom demokracji i praworządności”. Przeciwne budowie są także władze Warszawy.
Odbudowa Pałacu ma być kosztowna. Wydatki szacuje się na 2,5 mld. złotych. Dotychczas wydano 1,1 mln. zł na promocję odbudowy. Jednak, jak stwierdził w Polsacie Marek Suski z PiS, „To rzeczywiście dużo, ale żeby znaleźć dobrych, sprawnych menedżerów, trzeba im zapłacić”. To jasne, przecież PiS ma pełne ławki kadr menadżerskich. Tylko po co nam atrapa za 2,5 miliarda złotych? Na to zwolennicy erekcji budowli odpowiadają jasno: „Wiesz co robi ten pałac? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest pałac na skale naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym pałacem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo!”.
Skuteczność PiS w prowadzeniu wielkich przedsięwzięć widzimy w przypadku Elektrowni Ostrołęka, negocjacji z Czechami w sprawie Turowa czy budowy promu, którego stępka właśnie poszła na złom. Powiedzmy, że nie są w tym mistrzami świata. Osiągają zwykle wynik 27:1. Zapewne efekt odbudowy będzie podobny, ale jak się znajdzie grosz, to „w oparciu o sześć instytucji będzie można spisać protokół zniszczenia”. Żeby zebrać kapitał, dzielni budowniczowie postanowili znaleźć jeleni i ogłosili zbiórkę publiczną funduszy na odbudowę. Przecież jeśli wielki budowniczy Polski Ludowej Edward Gierek tak odbudował Zamek Królewski, to wielki budowniczy VI RP Jarosław Kaczyński tak odbuduje Pałac Saski, a przy okazji pozostawi po sobie ślad na wieki, skoro z dwoma wieżami nie wyszło. Naród odliczy sobie darowiznę od PIT i pomnik megalomanii powstanie – czy to się komu podoba, czy nie. Problem jest tylko z tym Narodem. On nie chce finansować kolejnego pomnika próżności i braku wyobraźni.