Oczywiście dla rządu ani kwestie środowiskowe, ani poprawnych stosunków z należącymi do Wspólnoty Europejskiej sąsiadami nie zaliczają się do grona tych priorytetowych. Przedstawiciele Rady Ministrów zdążyli już skrytykować decyzję sądu. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa zakomunikowała:
– Nie będzie zgody polskiego rządu na wstrzymanie wydobycia! Nie pozwolimy na utratę tysięcy miejsc pracy mieszkańców regionu! Wydobycie będzie prowadzone tak długo, jak to będzie możliwe i potrzebne – skwitowała minister, tym samym jawnie przyznając, że członkowie tego rządu postrzegają się jako osoby stojące ponad prawem i uprawnione do lekceważenia decyzji organów sądowych. Jej głos poparł premier Morawiecki, który zadeklarował, iż: „Nie damy zamknąć Turowa. Zrobimy wszystko, aby do 2044 roku kopalnia funkcjonowała”. Z kolei Jacek Sasin złowieszczo prognozował: „Nie ma dzisiaj polskiego bezpieczeństwa energetycznego bez Turowa. Bez tej kopalni nie da się zapewnić Polsce odpowiedniej ilości energii”.
Ta sytuacja stanowi dowód, jak bezkarnie i pewnie poczyna sobie rząd. Próbuje on wykroczyć poza swoje kompetencje władzy wykonawczej i przywłaszczyć sobie te, które zgodnie z nienaruszalną zasadą trójpodziału władzy należą do władzy sądowniczej. Oczywiście istnieje środek zaskarżenia decyzji sądu, z którego zamierza skorzystać Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej. Mężczyzna zapowiedział już postępowanie zażaleniowe przed Naczelnym Sądem Administracyjnym – i taką drogę ma prawo wybrać zarówno spółka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A. Oddział Elektrownia Turów, jak i Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Natomiast butne deklaracje zlekceważenia wyroku sądowego przez przedstawicieli władzy, której obowiązkiem jest również stać na straży wymiaru sprawiedliwości, stanowią jawną i oczywistą formę nadużywania swojej pozycji.
Przypomnijmy, że Fundacja Frank Bold, Greenpeace oraz Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA złożyły skargę na przedmiotową decyzję środowiskową jesienią 2022 roku. Jak poinformowano we wspólnym komunikacie prasowym organizacji: „mimo istnienia przesłanek przemawiających za wadliwością tej decyzji i możliwości, że w związku z tym zostanie ona uchylona, ministra klimatu Anna Moskwa już w lutym 2023 roku wydała na jej podstawie przedłużenie koncesji na wydobycie węgla w Turowie”.
Sąd wstrzymał zatem wykonanie decyzji środowiskowej dla wydobywania węgla brunatnego w Turowie do czasu jej merytorycznego rozpatrzenia, wyjaśniając, że zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody w środowisku. W moim przekonaniu takie zagrożenie jest absolutnie wystarczającym argumentem, aby podjąć decyzję o tymczasowym zamknięciu kopalni. Środowisko mamy tylko jedno. Nic też nie stoi na przeszkodzie, aby powrócić w przyszłości do wydobywania w tym miejscu węgla, gdyby decyzja środowiskowa dla Turowa została kiedyś z jakichś przyczyn uznana za wadliwą.
Przykrym jest fakt, że minister klimatu i środowiska, który powinien troszczyć się w pierwszej kolejności o sprawy ekologii, w swoim komunikacie nawet się o nich nie zająknął. Populistycznie zwrócił jedynie uwagę na problem potencjalnej utraty pracy przez pracowników kopalni. Oczywiście, jest to z pewnością realne zmartwienie dla wielu ludzi oraz ich rodzin. Z takich względów nie można jednak wstrzymać się z podjęciem właściwej decyzji. Funkcjonowanie przynoszącego złe owoce przedsięwzięcia nie powinno być tolerowane tylko dlatego, aby nie odbierać komuś pracy. Gdybyśmy kierowali się takimi kryteriami, to nadal chodzilibyśmy do cyrków oglądać pokazy męczonych zwierząt, aby nie pozbawiać ich treserów zarobków.
Jedno jest pewne: sprawa Turowa nie przyczyni się do skruszenia murów ani pomiędzy władzą sądowniczą i wykonawczą, ani pomiędzy Polską i Czechami.