Polska scena polityczna

Seksualizacja zagraża dzieciom?

„Wara od naszych dzieci” – jednym głosem mówią prominentni członkowie PiS. Jednak jeśli chce się kogoś bronić, trzeba rozumieć przed czym. Bo, jak mawiał poeta, trzeba „odpowiednie dać rzeczy słowo!”.

Tomasz Nowak
Foto: Kancelaria Sejmu / Rafał Zambrzycki, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

„I kiedy matka zobaczyła zdjęcie swojego syna przebranego za dziewczynkę, wiedziała już, skąd były łzy u dziecka” – opowiadała w siedzibie PiS wstrząśnięta marszałkini Elżbieta Witek przerażające zdarzenie w przedszkolu, podczas którego chłopcy mieli przebrać się za dziewczynki, a dziewczynki za chłopców. „Wtedy spotkałam się z kolegami z rządu i wiedzieliśmy, że trzeba coś zrobić, aby chronić dzieci” – powiedziała. Stojący obok Jarosław Kaczyński ze zrozumieniem kiwał głową, by za chwilę powiedzieć: „chodzi o to, by dzieci nie były poddawane praktykom, które są dla nich szkodliwe i które mogą prowadzić do zmian psychicznych i trudności, kiedy będą starsze. [...] Chodzi o seksualizację dzieci. Nawet tych małych, w wieku przedszkolnym. Tego rodzaju praktyki mają miejsce, ale nie ma bariery prawnej, która by prowadziła, by tego rodzaju działania były zatrzymane”. Wystąpienie w obronie dzieci to zapowiedź ustawy „Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców”, czyli ustawy Lex Czarnek w wersji 3.0.

Na temat owej ustawy wypowiadał się sam jej twórca i zachęcał w Lublinie do podpisywania się pod niby projektem obywatelskim. Z zapałem godnym lepszej sprawy i błyskiem w oku minister Przemysław Czarnek twierdził, że niezwykle istotny jest „całkowity zakaz prowadzenia zajęć, które by promowały w jakikolwiek sposób seksualizację dzieci i młodzieży”. Niczym ksiądz w kazaniu na sumie wyznaczał kierunek postępowania: „Zakazujemy jakiejkolwiek seksualizacji, czyli demoralizacji na punkcie informacji związanych z życiem seksualnym podanych nieprawidłowo, w sposób nieodpowiedni i na zbyt wczesnym etapie życia dzieci”.

Skoro nasi politycy tak głośno i obsesyjne krzyczą o seksualizacji, musi być strasznie szkodliwa. Przecież nie wymyślili tego sami. Przemawia przez nich troska, a zapewne i doświadczenie. Tylko o czym oni właściwie mówią? Czym jest ta złowroga seksualizacja? Zapewne odpowiedź znajdziemy w słowniku ogólnym języka polskiego PWN. Co za zaskoczenie! Takie słowo nie istnieje! Sprawdźmy w słownikach specjalistycznych. Dobry trop. Jest! W słowniku psychologicznym, ale oznacza co innego, niż nam się wydaje, bo jest to „proces oceniania, wartościowania kogoś z punktu widzenia jego atrakcyjności seksualnej”, a nie namawianie do masturbacji, obcowania płciowego, zmiany płci czy homoseksualizmu.

Czyżby profesor Przemysław Czarnek wraz z kierownictwem partii nie znali znaczenia słowa, którego z taką lubością używają? To wskazywałoby na wyraźne luki w edukacji na poziomie wiedzy o znaczeniu słów. A może to wstyd? Zwykły ludzki wstyd, który nie pozwala mówić o sprawach płci, życia płciowego, seksu... Bo to nieobyczajne. Ale czemu miałoby być nieobyczajne, skoro sam Bóg w księdze rodzaju nakazał: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” – czyli de facto namawiał do seksu. Czy Czarnek, mówiąc: „Zakazujemy jakiejkolwiek seksualizacji”, ma na myśli zakaz oceny kogokolwiek przez pryzmat płci i atrakcyjności seksualnej, czy raczej tak sobie, jak zwykle bredzi od rzeczy, żeby oszukać wyborców, a przy okazji dać im nieistniejącego wroga, którego będą mogli nienawidzić? Bo przecież niemożliwe, aby całemu PiS-owi uprawianie seksu wydawało się wstrętne, a seksualizowanie jego członków jest niewłaściwe.


Przeczytaj też:

Spełniony sen wiejskiego głupka

Grupa Monty Pythona przed laty lansowała pomysł na Olimpiadę głupków i Zawody o tytuł głupka roku. Polska ma gotową reprezentację, która mogłaby w tych zawodach zgarnąć wszystkie nagrody.

Ule pełne członków partii

Ul to dom pszczół, w którym owady gromadzą zdobyte bogactwo, czyli miód. Ulem nazwano konwencję PiS, na której członkowie partii zastanawiają się, jak zdobyć zasoby i uniknąć konsekwencji.

Wszystkie ręce na pokład!

Tegoroczna walka o władzę nad naszym krajem to nie jest zwykła kampania wyborcza. To jest wojna o przyszłość Polski. Ale kiedy się rozglądam dookoła, nie widzę dział, nie widzę czołgów, nie widzę mobilizacji.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę