Rój pszczeli to szczególny superorganizm funkcjonujący niczym korporacja. Owady w nim są doskonale zorganizowane i mają przydzielone role, jakie zajmują w domu i poza nim. Pojedyncza pszczoła nic nie znaczy, nie rozmnoży się, nie zdobędzie dostatecznej ilości pożywienia, nie zbuduje siły grupy, ale w roju perfekcyjnie wykonuje przydzielone jej zadanie – od sprzątaczki, przez niańki, służące, aż po policjantów. Rządy w roju sprawuje jednoosobowo królowa. Nie tylko rządzi, ale i odpowiada za wielkość roju. Matka jest tylko jedna i kocha swoje dzieci. Tylko swoje. Dzieci z innych rojów są wrogami największymi i należy je tępić bez wahania.
Pszczoły mieszkają w ulu. Przez cały sezon zbierają pożytki, czyli nektar. Przynoszą go do domu, gdzie przerabiają na potrzebne produkty, między innymi miód i wosk, które stanowią o zamożności roju. W ich pracy nic nie liczy się bardziej niż gromadzenie dóbr i bogactw. Bez zwracania uwagi na koszty. Zwłaszcza cudze.
„To dzisiejsze spotkanie to jest coś, co by można nazwać momentem konkluzji. Nazwaliśmy je ulem, bo jest on symbolem ciężkiej pracy. A my tej pracy bardzo potrzebujemy” – mówił w sobotę niczym królowa pszczoła pierwszy sekretarz partii PiS Jarosław Kaczyński. Miało to miejsce podczas konwencji „Programowy Ul Prawa i Sprawiedliwości”. Na tej konwencji partia ustalała priorytety, na które musi zwrócić uwagę, aby zgromadzić odpowiednią ilość zasobów przed jesiennymi wyborami. Pszczołom, które pojawiły się w tym ulu, trzeba wszak przydzielić odpowiednie role, aby superorganizm działał bez tarć i usterek. „My potrzebujemy tej pracy, żeby, trzymając się tego porównania, tego miodu, bo przecież w ulach robi się miód, było jak najwięcej. I co równie ważne, a może nawet jeszcze ważniejsze, żeby był dobry, bardzo dobry” – podkreślał królowa Kaczyński. Faktycznie, ul bez miodu znaczy tyle, co partia bez funduszy.
„Wsadzić do ula”, „trafić do ula”, „przebywać w ulu” oznacza w tym przypadku więzienie, wyrok, odsiadkę – przynajmniej w słowniku miejskim. W tym kontekście nazwa konwencji nabiera siły proroczej, bo jeśli PiS przegra wybory, to wielu jego prominentnych członków trafi do ula. Bądźmy zatem dobrej myśli i życzmy PiS-owi uli pełnych członków ich partii od zachodu po wschód i od południa po północ Polski.