Polska scena polityczna

Ule pełne członków partii

Ul to dom pszczół, w którym owady gromadzą zdobyte bogactwo, czyli miód. Ulem nazwano konwencję PiS, na której członkowie partii zastanawiają się, jak zdobyć zasoby i uniknąć konsekwencji.

Tomasz Nowak
Foto: Adobe Stock | Unique Vision

Rój pszczeli to szczególny superorganizm funkcjonujący niczym korporacja. Owady w nim są doskonale zorganizowane i mają przydzielone role, jakie zajmują w domu i poza nim. Pojedyncza pszczoła nic nie znaczy, nie rozmnoży się, nie zdobędzie dostatecznej ilości pożywienia, nie zbuduje siły grupy, ale w roju perfekcyjnie wykonuje przydzielone jej zadanie – od sprzątaczki, przez niańki, służące, aż po policjantów. Rządy w roju sprawuje jednoosobowo królowa. Nie tylko rządzi, ale i odpowiada za wielkość roju. Matka jest tylko jedna i kocha swoje dzieci. Tylko swoje. Dzieci z innych rojów są wrogami największymi i należy je tępić bez wahania.

Pszczoły mieszkają w ulu. Przez cały sezon zbierają pożytki, czyli nektar. Przynoszą go do domu, gdzie przerabiają na potrzebne produkty, między innymi miód i wosk, które stanowią o zamożności roju. W ich pracy nic nie liczy się bardziej niż gromadzenie dóbr i bogactw. Bez zwracania uwagi na koszty. Zwłaszcza cudze.

„To dzisiejsze spotkanie to jest coś, co by można nazwać momentem konkluzji. Nazwaliśmy je ulem, bo jest on symbolem ciężkiej pracy. A my tej pracy bardzo potrzebujemy” – mówił w sobotę niczym królowa pszczoła pierwszy sekretarz partii PiS Jarosław Kaczyński. Miało to miejsce podczas konwencji „Programowy Ul Prawa i Sprawiedliwości”. Na tej konwencji partia ustalała priorytety, na które musi zwrócić uwagę, aby zgromadzić odpowiednią ilość zasobów przed jesiennymi wyborami. Pszczołom, które pojawiły się w tym ulu, trzeba wszak przydzielić odpowiednie role, aby superorganizm działał bez tarć i usterek. „My potrzebujemy tej pracy, żeby, trzymając się tego porównania, tego miodu, bo przecież w ulach robi się miód, było jak najwięcej. I co równie ważne, a może nawet jeszcze ważniejsze, żeby był dobry, bardzo dobry” – podkreślał królowa Kaczyński. Faktycznie, ul bez miodu znaczy tyle, co partia bez funduszy.

„Wsadzić do ula”, „trafić do ula”, „przebywać w ulu” oznacza w tym przypadku więzienie, wyrok, odsiadkę – przynajmniej w słowniku miejskim. W tym kontekście nazwa konwencji nabiera siły proroczej, bo jeśli PiS przegra wybory, to wielu jego prominentnych członków trafi do ula. Bądźmy zatem dobrej myśli i życzmy PiS-owi uli pełnych członków ich partii od zachodu po wschód i od południa po północ Polski.


Przeczytaj też:

Politycy PiS ruszają w kraj

Wplecenie faktów w opowieść zwiększa siłę słabych argumentów, a osłabia wydźwięk mocnych. Zmyślone fakty też tworzą opowieść.

Spełniony sen wiejskiego głupka

Grupa Monty Pythona przed laty lansowała pomysł na Olimpiadę głupków i Zawody o tytuł głupka roku. Polska ma gotową reprezentację, która mogłaby w tych zawodach zgarnąć wszystkie nagrody.

Wszystkie ręce na pokład!

Tegoroczna walka o władzę nad naszym krajem to nie jest zwykła kampania wyborcza. To jest wojna o przyszłość Polski. Ale kiedy się rozglądam dookoła, nie widzę dział, nie widzę czołgów, nie widzę mobilizacji.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę