Historie pomagają w stworzeniu więzi emocjonalnych. Według badań psychologów społecznych z Northwestern University powiązanie faktów z opowieścią zwiększa siłę słabych argumentów, a osłabia wydźwięk mocnych. „Opowieści, przynajmniej częściowo, zakłócają zdolność do oceny faktów” – mówi Rebecca Krause, która brała udział w badaniach.
W wielostopniowy badaniu, w którym wzięło udział prawie 1100 osób, naukowcy odkryli, że gdy fakty były słabe, opowieść, w którą je wbudowano, miała większą siłę perswazji niż same argumenty. Ale kiedy były mocne, ich moc bardzo rosła, gdy przedstawiano je same, zamiast użyć jako element opowiadania. Wynik ten sugeruje, że historie ograniczają przetwarzanie informacji przez ludzi. W konsekwencji opowieści z wplecionymi dowodami pomagają przekonywać, gdy te są słabe. Jednocześnie szkodzą, gdy argumenty są mocne.
Właśnie słucham emocjonalnego przemówienia premiera Mateusza Morawieckiego z Jasła, który wiedzę płynącą z tego badania opanował do perfekcji. Premier opowiada, jak to było źle za rządów Platformy Obywatelskiej, a jak jest dobrze za rządów Zjednoczonej Prawicy. „Ile gmina miała pieniędzy za Platformy, a ile ma za nas” – pyta i nie odpowiada. Generalnie nie odpowiada, tylko nakręca opowieść niedopowiedzeniami. Przytacza opowieści o katastrofalnych projektach swojego rządu, takich jak choćby „Mieszkanie na sowim”, twierdząc, że to sukces, przeciwstawiając im sensownie zrealizowane koncepcje poprzedników. Roztacza wizję rewaloryzacji przez swój rząd emerytur, pokazując 13, 14 emeryturę i kwoty niebywałe, i dla porównania kilkuzłotowe wzrosty za Platformy. Zapomina jednocześnie o tym, że wówczas inflacja ujemna, a dziś prawie 20 procent.
Dalej staje w obronie Jana Pawła II, twierdząc, że dziennikarze wiedzę czerpią ze źródeł SB-eckich, a zapomina o wyrokach sądów, świadkach, wspomnieniach ofiar. Pewnie nie oglądał i czerpie z wiedzy rzecznika swojego ugrupowania, albo jak zwykle kłamie. Bo ten popis krasomówczy Morawieckiego jest naszpikowany niedomówieniami albo zmyśleniami jak dobra kasza skwarkami.
Prawdopodobnie wynika to z tego, że opowieści premiera koncentrują się na interesujących dla słuchacza aspektach przekazu. To może spowodować, że ludzie przetwarzają informacje w rozbudowany sposób, co wprowadza zakłócenie, dzięki któremu wierzymy w fakenewsy i opowieści spiskowe. Wystarczy jakiś fakcik opakować w dobrą, nieprawdziwą, opowieść, a jego ranga rośnie do prawdy objawionej.