Rząd fortyfikuje granicę z Kaliningradem

Przed burzą? Czego nie mówią rządzący

Zapory przeciwczołgowe na granicy z obwodem kaliningradzkim źle działają na wyobraźnię Polaków. W wielu głowach pojawia się pytanie: a jeśli to nie jest chuchanie na zimne, czyli daleko posunięta prewencja lub diabelska strategia wyborcza? W związku z tym: co wiedzą, a czego nie mówią rządzący?

Robert Cheda
Foto: meineresterampe | Pixabay

Pytanie nie odnosi się tylko do PiS, tylko szerzej, do zachodnich elit politycznych. Intrygę podgrzało tournée sekretarza stanu Antony Blinkena w Europie zachodniej, posowieckiej Azji i na Bliskim Wschodzie, a szczególnie blitz-wizyta Olafa Scholza w Waszyngtonie. Do Białego Domu nie wpada się na godzinę bez ważnego powodu. Ruch kanclerza Niemiec powtórzyła Ursula von der Leyen, która zawitała do Ottawy. Oficjalnie po kanadyjskie zamienniki białoruskich nawozów sztucznych. Z pewnością nowa porcja unijnych sankcji zaszkodzi dyktaturze Łukaszenki. Tyle że nieco wcześniej szefowa KE ogłosiła powstanie europejskiego mechanizmu zaopatrzenia Ukrainy w amunicję i broń. Co najważniejsze, KE chce skokowego wzrostu produkcji wojskowej w Europie.

Pierwsze skojarzenie wiąże zachodnią aktywność z dyplomatyczną ofensywą Pekinu, czyli chińskim, mocno prorosyjskim „planem pokojowym”. Jeśli tak, konsultacje liderów demokratycznego świata są wyrazem zaniepokojenia możliwością militarnego i ekonomicznego włączenia się Chin do wojny. W tym kontekście mało kto zwrócił uwagę na informację z USA, która jest ważnym tropem dociekań. Biały Dom uszczelnia restrykcje wobec Rosji, uruchamiając wtórne sankcje wobec państw łamiących embargo militarne, technologiczne i energetyczne.

Celują w tym Pekin, Teheran, Ankara, Delhi oraz tranzytowe kraje posowieckiej Azji Środkowej, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Katar. To stamtąd płynie strumień elektroniki podwójnego zastosowania dla bandyckiej armii Putina. W odwrotną stronę z Rosji wylewa się rzeka nielegalnej ropy naftowej. Efektywnie sankcje wtórne byłyby „ciosem łaski” dla gospodarki Putina, grożąc niewypłacalnością i załamaniem budżetowym.

W wyniku dotychczasowego embarga dopływ wymienialnej waluty pozyskiwanej z eksportu surowców energetycznych do Europy spadł o 46 proc. Resztę wpływów przynosi handel ropą via Azja oraz Indie. To środki, które pozwalają Putinowi nie tylko finansować wojnę ale przede wszystkim kupować stabilność społeczną, mocno nadwyrężoną powszechną mobilizacją.

Z drugiej strony tzw. import wtórny, czyli sprowadzanie różnej gamy towarów bez zgody producentów, zapełnia lodówki i szafy Rosjan. To niezwykle ważne dla spokoju w największych miastach, podatnych na protesty ze względu na antykremlowskie nastroje.

Sukces wtórnych sankcji odetnie rosyjski przemysł zbrojeniowy, a więc armię, od broni i amunicji. Miliony Rosjan pozbawi towarów najpowszechniejszego użytku i miejsc pracy. Bez przemycanych części zapasowych padnie infrastruktura energetyczna i transportowa, wprowadzając Rosję w powszechny chaos.

To jest stawka zachodniej gry warta załamania kremlowskiego reżimu. Tyle że Putin nie będzie biernym widzem, czekającym z założonymi rękami na własny koniec. A ten zbliża się szybkimi krokami wraz ze wzrostem gotowości Ukrainy do odzyskania okupowanych terytoriów. Jak kremlowski morderca zareaguje na odbicie Donbasu, a zwłaszcza Krymu? Jak zachowa się w obliczu niepokojów wewnętrznych w Rosji?

Szczur zagnany w kąt z samobójczą desperacją rzuca się na przeciwnika. Z ujawnionych niedawno materiałów FSB wynika, że na początku wojny Putin dopuszczał atak rakietowy na Polskę, który miał zastraszyć i ostatecznie załamać Europę. Później, gdy rosyjscy bandyci uciekali spod Charkowa i Chersonia, planował użycie broni jądrowej, co ujawnili wysocy urzędnicy Białego Domu. Wycofał się rakiem ze strachu przed odwetem USA i NATO. Zachód nie tylko zagroził drastyczną odpowiedzią wojskową, ale takim uszczelnieniem embarga, które załamie Rosję w krótkim czasie. Czy zapowiedź uruchomienia wtórnych sankcji to realizacja amerykańskiej groźby? A jeśli tak, dlaczego teraz?   

Możliwości są dwie. Po pierwsze, Zachód dysponuje danymi, które potwierdzają, że ścisłe embargo „dorżnie watahę Putina” przypierając Moskwę do ściany. A skoro tak, trzeba się liczyć z aktami desperacji Kremla. Na przykład z atakiem podprogowym lub regularnym na wschodnią flankę NATO. W myśl zasady: po Putinie tylko potop.

I drugi scenariusz. Wspólnota euroatlantycka chce pokonać zbrodniarza, zanim Pekin aktywnie włączy się do wojny ze zbrojeniową i ekonomiczną pomocą dla Rosji. Udział Chin staje się najważniejszym wektorem dalszej eskalacji. Xi Jinping z pobudek osobistych i z powodu Tajwanu nie może dopuścić do klęski „strategicznego partnera”. Z pewnością Pekin nie zechce utracić taniego dostawcy surowców energetycznych, czyli wasalnej Rosji.

Tak czy owak, jeśli uszczelnienie embarga ma być skuteczne, musi objąć Chiny, co oznacza wzrost temperatury globalnej konfrontacji, także z udziałem Europy. W obu przypadkach niebezpieczeństwa dla Polski rosną. Krytyczny moment nastąpi niebawem – wraz z rozpoczęciem ukraińskiej ofensywy. Jej sukcesy mogą początkowo wywołać paradoksalne skutki, czyli narastanie zagrożenia. Czy dlatego rządzący podjęli decyzję o fortyfikacji wschodniej granicy, nie ujawniając społeczeństwu możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji?   


Przeczytaj też:

Wolna Republika Kaliningradzka

Gdy w 1947 roku Związek Radziecki podpisywał z Polską umowę o przebiegu granic, Stalinowi, który był jej konstruktorem, przyświecała myśl, że Kaliningrad oddzieli republiki bałtyckie od Polski, co ułatwi kontrolę wschodniej rubieży ZSRR. Nawet nie sądził do jakiej sytuacji doprowadzi enklawę wojn...

Wzmacniajmy NATO. Ufajmy sobie!

Wzmacnianie zdolności militarnych i politycznych Sojuszu leży w żywotnym interesie Polski. Niestety, jak pokazała wojna w Ukrainie, liczyć możemy głównie na siebie. W rzeczywistości NATO robi wiele, aby atak Rosji na własną flankę wschodnią uczynić nieuchronnym.

Dokąd prowadzi nas PiS?

Słuchając wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, możemy odnieść wrażenie, że Polska jest zagrożona ze wszystkich stron. Nie tylko przez imigrantów i roznoszone przez nich choroby, ale też przez Unię Europejską, osoby homoseksualne, Niemców, inne religie, ideologie, ba, nawet kobiety – czyli, dla prez...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę