W styczniu prezes NBP poszedł do sklepu. Chciał sprawdzić, czy słowa takiego jednego polityka, który twierdzi, że w połowie lipca bochenek chleba będzie kosztował 30 zł, są możliwe do spełnienia. Doszedł do wniosku, że ten polityk gada bzdury, bo „chleb u mnie w pobliżu kosztuje 2,99 zł”. Zaznaczył ponadto, że wziął paragon i go ma. Prezes NBP zauważył jednak, że chleb może zdrożeć, ponieważ rosną ceny gazu. Stanowczo sprzeciwił się jednak podawaniu w mediach „fałszywych informacji” dotyczących cen (wg GUS chleb pszenno-żytni o wadze 0,5kg kosztował wówczas w Polsce – w zależności od regionu - od 3,88zł do 5,53zł).
Teraz prezes postanowił przyjrzeć się cenie masła. Według jego obserwacji to handel wywindował ceny masła, jednak spadł na nie popyt i „teraz jest problem z tym, że jest konkurencja, kto bardziej obniży ceny masła”, które według prezesa można już kupić po 2,88 zł. Wprawdzie ceny na rynku kształtują się nieco inaczej (za kostkę 200g masła 82% tłuszczu od 4,49 zł do 8,99 zł), ale szef NBP ma tani sklep i kupuje po tyle. Nikt jednak nie zarzuca mu kłamstwa, bowiem nasz nabywca nie wspomina o wadze kostki za 2,88 zł, podobnie jak nie wspominał o wadze tego chleba, co pod jego domem pół darmo dają.
Sprawa jest prosta, a nikt jej wcześniej nie wziął pod uwagę. Przecież ten chleb prezesa mógł ważyć nieco mniej niż 0,5 kg. Mógł to być chleb baltonowski mini o wadze, dajmy na to, 20 dkg. Taka bułeczka większa. Prezes nie skłamał. Ma przecież paragon. Do tej bułki kupił mini masło w opakowaniu 10 dkg. Większe nie jest potrzebne. Tę prawidłowość zauważyli również dziennikarze z Financial Times, którzy na całym świecie złośliwie roztrąbili, że Polska ma niskie ceny, ale i malutkie opakowania.
Polacy i prezes zadowoleni, że tanio i nie patrzą, że przy okazji mało. Kefir schudł z pół kilograma do 420 g, ptasie mleczko, z 360g do 320g, z chusteczek jednorazowych ktoś wyciągnął dwie, a z torby kostek do zmywarki Finish wyparowały cztery. „Nie można tak po prostu podnieść cen za jednym zamachem” — mówi w rozmowie z dziennikiem Paweł Bajorek, dyrektor regionalny brytyjskiej firmy Reckitt Benckiser, która te kostki sprzedaje. No fakt, jakby się poczuł nabywca, gdyby zauważył, że cena wzrosła, a tak cena została po staremu, a konsument niczego nie dostrzegł, bo torba nie jest przezroczysta. Pan dyrektor zauważył jeszcze, jaki to kłopot stanowi dla wszystkich firm, bo przecież trzeba opakowania i kody kreskowe zmienić. Wcześniej w Business Insider Polska opisywano przykład Ptasiego Mleczka (którego waga spadła) od Lotte Wedel. Wówczas przedstawiciel firmy powiedział: „Dzięki temu udało nam się zoptymalizować koszt produktu, który w przypadku utrzymania obecnej gramatury oznaczałby dotkliwy wzrost ceny dla konsumenta”. Troska dyrektorów i innych prezesów powinna zostać doceniona przez nabywców ich produktów, a tymczasem ja na przykład czuję się zwyczajnie oszukany. Muszę być jakiś dziwny i niedzisiejszy. Wszyscy komentatorzy, śmieszki i dowcipnisie powinni teraz odszczekać, co na prezesa mówili i pisali złośliwego, bo on jak ojciec najlepszy poszedł i sprawdził, czy naród kupuje drogo – mto ci handlowcy i producenci go oszukali.