USA

Biden traci Arabię Saudyjską

Decyzja państw OPEC+ o cięciu wydobycia ropy o 2 mln baryłek dziennie to krok zwiększający prawdopodobieństwo globalnej recesji. Jest to także policzek dla Stanów Zjednoczonych. Wcześniej bowiem administracja Bidena wielokrotnie prosiła Arabię Saudyjską, by zwiększyła ona wydobycie. Na obecnym prezydencie USA mszczą się obecnie błędy popełnione na początku jego rządów.

Hubert Kozieł
Spotkanie Donalda Trumpa i Mohammeda bin Salmana w Białym Domu w 2017r. Foto: The White House from Washington, DC, Public domain, via Wikimedia Commons

Biden rozpoczynał rządy od wyraźnie antynaftowych akcentów. Zaostrzał regulacje dla branży wydobywczej, zabił projekt rurociągu Keystone XL i ogólnie postawił na miraż „zielonej transformacji”. Mniej go też obchodziło utrzymywanie dobrych relacji z Arabią Saudyjską. Wręcz groził, że pustynne królestwo zostanie ukarane za notoryczne łamanie praw człowieka.

Gdy Jake Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Joe Bidena, we wrześniu 2021 r. po raz pierwszy spotkał się z księciem Mohammedem bin Salmanem, saudyjskim następcą tronu, nie spodziewał się, że wywoła burzę. Według "The Wall Street Journal" książę rozpoczął rozmowę "zrelaksowany". Kończył ją krzycząc na Sullivana. Doradca amerykańskiego prezydenta popełnił bowiem poważny błąd: spytał gospodarza o sprawę zabójstwa Dżamala Chaszukdżiego, saudyjskiego dziennikarza-dysydenta, który został w 2018 r. uduszony i poćwiartowany w saudyjskim konsulacie w Istambule. Książę Mohamed bin Salman jest podejrzewany o bycie bezpośrednim zleceniodawcą tego zabójstwa. Nic dziwnego więc, że się zdenerwował, gdy Sullivan mu je przypomniał. Saudyjski następca tronu krzyczał, że "nie chce być w tej sprawie pouczany". Powiedział także, by administracja Bidena zapomniała o sprawie zwiększenia wydobycia ropy przez Saudyjczyków.

Saudyjczykom nie podobały się również próby zbliżenia USA z Iranem, czyli z ich regionalnym przeciwnikiem. Rijad zaczął więc dawać do zrozumienia Amerykanom, że może mocniej współpracować z Chinami i z Rosją. Nie palili całkowicie mostów z Waszyngtonem, ale pokazywali, że mają alternatywę. USA zaś niewiele robiły, by zawrócić ich z tej drogi.

Prezydent Biden ponoć prosił, by OPEC+ nie cięła wydobycia przed listopadowymi wyborami do Kongresu w środku kadencji. Jego prośbę demonstracyjnie zignorowano. I trudno się temu dziwić. Saudyjczycy obecnie preferują rządy republikanów. Za czasów Trumpa dostawali od USA wszystko, co chcieli i liczą na powrót tej sielanki. Będą więc robili wszystko, by Biden przegrał wybory w 2024 r. Wpędzenie świata w recesję jest dla nich ceną, która jest tego warta.


Przeczytaj też:

Powrót naszych drani

Wraz z inwazją Rosji na Ukrainę dobiega zapewne końca era - wybiórczego, co prawda - obalania, a przynajmniej dyscyplinowania co bardziej ponurych dyktatur. W nadchodzących dekadach, niczym w czasach zimnej wojny, może się liczyć nie trzymanie się demokratycznych standardów, lecz trzymanie się wł...

Książę, który trzyma Zachód w garści

Europa deliberuje nad embargiem na rosyjską ropę, ale to turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan pierwszy ruszył z polityczną pielgrzymką do Arabii Saudyjskiej. Jego wizyta zwiastuje powolny powrót Domu Saudów na zachodnie salony. Ale łatwo nie będzie.

Niedźwiadek silniejszy od żółwika

Ubiegły tydzień był dla Kremla serią dewastujących ciosów. Poza jednym wydarzeniem: utrzymaniem przez OPEC ścisłych limitów na wydobycie ropy naftowej, co pozwala utrzymać wysokie ceny. To efekt serdeczności, jaką darzą się przywódcy Rosji i Arabii Saudyjskiej.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę