Czasem dla uspokojenia Amerykanów aresztowano kilku producentów lub eksporterów fentanylu. Rzeka narkotyków szła jednak do USA szerokim strumieniem. Czyżby rzeczywiście chińska bezpieka była tak bezradna wobec mafii narkotykowej? Mówimy o służbach specjalnych kraju totalitarnego, w którym obywateli śledzą miliony kamer, system bankowy jest kontrolowany przez państwo, a wszelka opozycja niszczona. Mamy uwierzyć w to, że chińskie władze nie mogą odkryć, kto w ich kraju produkuje na ogromną skalę syntetyczne narkotyki i wysyła je w świat? Każdy, kto zna zasady działania państwa rządzonego przez partię komunistyczną, wie, że tego typu przedsięwzięcia nie mogą się odbywać bez udziału bezpieki. Skoro w przaśnym PRL esbecy kontrolowali drobnych cinkciarzy, to czy w technologicznej chińskiej dystopii kartele narkotykowe mogłyby działać bez zwracania na siebie uwagi władz?
Chińska Republika Ludowa i jej bezpieka na pewno mają tradycję wykorzystywania przestępców do swoich celów. W 2014 r. w Hongkongu podczas Rewolucji Parasoli (wielkich protestów wymierzonych w propekińską administrację tej metropolii) widziałem, jak w pobliżu demonstracji kręciły się różne podejrzane typy, które wszczynały bójki z protestującymi. Powiedziano mi, że to członkowie triad, czyli chińskiej mafii. Robili to, co kazała im bezpieka, bo jakby się postawili, ich biznesy w Chinach kontynentalnych zostałyby natychmiast zamknięte, a oni sami trafiliby do łagrów.
W historii Chin wielką traumą były tzw. wojny opiumowe z XIX w., agresja Wielkiej Brytanii oraz innych państw Zachodu na Cesarstwo Chińskie przeprowadzona w obronie interesów sprzedawców opium. Sprowadzany z Indii narkotyk degradował naród chiński i drenował skarb państwa. W latach 30. po strategię uzależniania Chińczyków od opium sięgnęli japońscy okupanci. Chińscy komuniści uznali potem, że takie same działania można prowadzić w celu destabilizacji Zachodu. Dlatego do amerykańskich baz w Wietnamie trafiała heroina sprzedawana poniżej kosztów produkcji. Zalewanie USA – a także Europy – fentanylem i innymi narkotykami syntetycznymi to kontynuacja tych działań. O ich perfidii może świadczyć choćby to, że Chińczykom zdarza się dodawać fentanylu do podrabianych przez siebie leków wysyłanych w świat. Obyśmy nie znaleźli się w przyszłości w sytuacji, w której Chiny będą wysyłać okręty wojenne w obronie swoich interesów narkotykowych.