Inwazja Rosji na Ukrainę

100 dni wojny. Ukraina Światu

Minął setny dzień rosyjskiej agresji. Jaki jest bilans tragicznej wojny w środku Europy?

Robert Cheda
Foto: Dimasid10 | Dreamstime.com

Zacznijmy od ofiary i agresora. Ukraina zarazem przegrywa i wygrywa. Militarnie straciła 20 proc. terytorium, jednak obroniła niepodległość. Moskwie nie udało się zainstalować marionetkowego rządu w Kijowie, okupować Ukrainy wzdłuż Dniepru. Nie udaje się także przebić korytarza lądowego na Krym, odciąć ukraińskiej gospodarki od czarnomorskich portów, ani nawet „wyzwolić” obwodów ługańskiego i donieckiego. Z tego punktu widzenia najważniejsze są ukraińskie zdolności do odbicia okupowanych terenów, co m.in. zależy od dostaw nowoczesnej broni z Zachodu.

Sytuacja militarna staje się jednak coraz bardziej patowa i zapowiada długotrwałą wojnę na wyczerpanie, ponieważ Putin, chcąc utrzymać władzę, musi pokazać Rosjanom zwycięstwo.

Natomiast Ukraina z kretesem bije Rosję tożsamościowo. Do walki z agresorem stanął naród, a nie tylko armia. Oznacza to zakończenie ideowego sporu, w jakim kierunku powinni zmierzać Ukraińcy, którzy 24 lutego jednoznacznie skierowali drogowskazy na Zachód, a więc ku demokracji, państwu prawa, wolnemu rynkowi, a przede wszystkim euroatlantyckiej integracji bezpieczeństwa.

Innym zwycięstwem Ukrainy jest gospodarka. Pomimo ogromnych strat infrastrukturalnych i ekonomicznych – nadal funkcjonuje. To bodaj największa klęska Rosji, bowiem jej sytuacja w tym zakresie stale i coraz szybciej się pogarsza.

Ten aspekt wojny, nazywanej „operacją specjalną”, Putin już przegrał z kretesem. Podobnie jak przesądzona jest klęska dyktatora w walce o rząd dusz Rosjan. Kiedy zobaczymy skutki? To tylko kwestia czasu.

Wszelkiego rodzaju sankcje izolujące Rosję z globalizacji w połączeniu z dramatycznymi stratami ludzkimi armii i depresyjnym stanem społeczeństwa prędzej czy później wybuchną anarchią. A wtedy chaos wewnętrzny społecznego buntu i wojen oligarchii o Kreml zamieni się w kolejną smutę, z której Rosja już się nie podniesie.

Mogą jeszcze nastąpić paroksyzmy agresji, ale ostateczny wynik jest przesądzony. Albo Rosja zgodzi się na demilitaryzację i denazyfikację, albo zniknie jako państwo z mapy świata. Rozpadnie się na szereg niezależnych failed states, albo zostanie chińsko-zachodnim protektoratem.

A co Ukraina dała Światu? Paradoksalnie wiele pozytywów. Zacznijmy od militarnych i geopolitycznych. Ukraina ratuje pokój w Azji. Rosyjska armia po wielkich cięgach nie będzie zdolna do zbrojnej dywersji w Europie, gdyby Chiny zaatakowały Tajwan.

Przede wszystkim jednak ratuje samą Europę, w perspektywie kolejnego dwudziestolecia, a może dłużej. Rzecz w tym, że nowym programem politycznym Ukrainy nie jest tylko integracja z Zachodem. Ukraińcy nigdy nie pogodzą się z okupacją. Jeśli tylko rosyjska armia poważy się zaatakować wschodnią flankę NATO lub jakiekolwiek inne państwo na Kaukazie lub w Azji, ukraińska armia natychmiast wjedzie na Krym, Donbas i ługańszczyznę. To militarna pułapka, w którą wpadł Putin. Jego armia musi stać w gotowości bojowej na ukraińskich granicach niezależnie od tego, czy nastąpi rozejm lub chwilowy pokój. Koszty gospodarcze, finansowe, a więc społeczne, będą dla Kremla astronomiczne.

Wreszcie – Moskwa ujawniła światu prawdziwe oblicze. Owszem, będzie budowała oś zła wspólnie z podobnymi jej państwami. Tyle że reszta ludzkości już nigdy nie potraktuje Rosji jako godnego zaufania partnera. Dziś Moskwa to synonim łamania międzynarodowych układów, agresji, zbrodni wojennych i szantażu.


Przeczytaj też:

Czy powstanie światowa koalicja zbożowa?

Jeśli brytyjsko-litewska inicjatywa zbrojnego odblokowania zboża składowanego w Odessie znajdzie pozytywny finał, Rosję czeka podwójna klęska.

Broń atomowa w Polsce? To nie fantazja

Pod koniec maja NATO wkroczyło w końcową fazę uzgadniania nowej koncepcji strategicznej. Dokument ma odpowiedzieć na wojenne zagrożenie ze strony Rosji. Czy nowelizacji ulegnie polityka jądrowego odstraszania?

Kreml zafundował Rosjanom katastrofę finansową

Putin z dumą poinformował obywateli, że rubel rekordowo umocnił się w stosunku do dolara, co dobrze świadczy o kondycji gospodarki. Jest akurat odwrotnie. Zdaniem rosyjskiego ekonomisty Andrieja Mowczana jesteśmy świadkami początku katastrofy.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę