Aresztowanie oligarchy Wiktora Medwedczuka oznacza, że SBU odcięło najważniejszą mackę Rosji. Biografia zdrajcy kryje zarazem odpowiedź na kluczowe pytanie: dlaczego Kreml brutalnie zaatakował Ukrainę?
W najnowszym wystąpieniu telewizyjnym Putin wyjaśnił, że dla niego agresja na Ukrainę była przesądzona. Wahał się jedynie co do terminu. Na pytanie dlaczego, wódz narodu rosyjskiego odpowiedział już w ubiegłym roku. Jak naziście przystało, odmówił Ukraińcom prawa do suwerennego państwa, ponieważ nie są narodem, tylko Rosjanami. Konkretny czas agresji wynika z klęski strategii zniszczenia Ukrainy od wewnątrz przez zdrajców – takich jak Wiktor Medwedczuk.
Na przełomie XX i XXI w. proces budowy ukraińskiej demokracji, a więc państwa prawa, zakończył się niepowodzeniem, za które odpowiada były prezydent Leonid Kuczma. Dopuścił, aby władzę przejęła oligarchia. Najbogatsi Ukraińcy skorumpowali najpierw scenę polityczną, a następnie wymiar sprawiedliwości i aparat państwa.
Rządzili, finansując własne partie polityczne i media. Ich zadaniem było niedopuszczenie do jakichkolwiek reform, które oddałyby Ukrainę obywatelom. W ich interesie leżał bezwład instytucji władzy, na czele z parlamentem i urzędem prezydenta. Mimo pomarańczowej rewolucji konstytucja pozostała martwą literą.
Kto najbardziej, oprócz oligarchów, korzystał na takiej sytuacji? Oczywiście Moskwa, w myśl imperialnej zasady dziel i rządź. Postępująca anarchia oddawała coraz słabszą ofiarę w jej ręce, a interesy Kremla i ukraińskiej oligarchii były zbieżne. Efektem władzy miliarderów stała się bezkarna aneksja Krymu i oderwanie nadgranicznych rejonów Donbasu.
To prawda, że w 2014 r. m.in. Igor Kołomojski, Rinat Achmetow i późniejszy prezydent Petro Poroszenko sfinansowali gwardię narodową, która wobec niemocy armii zatrzymała marsz rosyjskich okupantów. Nie zrobili jednak tego z pobudek patriotycznych, tylko biznesowych. Bronili własnych aktywów, którym zagrozili putinowscy, równie skorumpowani i pazerni odpowiednicy.
Niemoc Ukrainy trwała do czasu, gdy prezydentem został Wołodymyr Zełenski. Jego dojście do władzy było wynikiem oligarchicznego konsensusu. Najbogatszym Ukraińcom wydawało się, że komediowy aktor będzie jedynie marionetką. Jednak w czasie pełnienia urzędu Zełenski dojrzał. W poczuciu odpowiedzialności za kraj podjął kluczową decyzję o politycznym usamodzielnieniu.
Mógł tego dokonać jedynie rzucając wyzwanie anarchii, a wiec oligarchii. W ubiegłym roku po wielomiesięcznych bojach przeforsował ustawę wykluczającą oligarchów z wpływu na partie, parlament i media. Co więcej, zagroził odebraniem zagrabionych aktywów.
Zełenski zdał sobie sprawę, że inaczej nie zwycięży korupcji politycznej oraz gospodarczej, a więc nie zreformuje kraju. Bez budowy państwa prawa Ukraina nie ma czego szukać w UE i NATO. Jego sukcesy w walce z władzą skorumpowanych miliarderów wywołały na Kremlu panikę. Silna i demokratyczna Ukraina przekreślała szansę na ponowne wciągnięcie w rosyjską strefę wpływów, a tym samym odbudowę imperium. Dlatego Putin musiał sięgnąć po zbrojny atak.
Przebieg wojny, w której rosyjski nazista już poniósł klęskę, najdobitniej wykazała jak wielką odwagą wykazał się Zełenski. Wystarczyło, że dał Ukraińcom nadzieję na normalność, aby stanęli do powszechnego oporu w walce z kremlowskimi bandytami. Co zrobili oligarchowie? Jak jeden mąż uciekli.
Przez długi czas symbolem prywaty był Igor Kołomojski. Dzięki Zełenskiemu departament sprawiedliwości USA wpisał go w towarzystwie innych ukraińskich miliarderów na listę sankcji. Jednak najbardziej złowrogą figurą był Wiktor Medwedczuk. Nie dość, że złodziej, to arcyzdrajca. Pełniąc obowiązki szefa administracji Leonida Kuczmy, oddał Ukrainę na pastwę oligarchii. Jako najważniejszy agent wpływu Kremla był osobiście zainteresowany ścisłą integracją Ukrainy z Rosją.
Widział się odpowiednikiem Aleksandra Łukaszenki, a więc marionetkowym prezydentem. Gdy zawiodła białorusinizacja Ukrainy, otwarcie opowiedział się za rozbiorami własnego kraju, czyli aneksją przez Rosję. Podczas prób negocjacji w Mińsku występował otwarcie w roli rzecznika interesów Kremla.
Putin odpłacił się zdrajcy zaszczytami (ordery i chrzestne ojcostwo młodszej córki oligarchy), a przede wszystkim bogactwem. Żona sprzedawczyka dostała bogate złoża surowcowe na Syberii. Dzięki temu Medwedczuk aktywnie skupował ukraińskie aktywa energetyczne, medialne oraz infrastrukturalne. Miał środki na prorosyjską dywersję polityczną i gospodarczą, obezwładniając Ukrainę od środka.
Gdy Ukraina wygra z Rosją wojnę, zdrajca poniesie surowe konsekwencje. Nie tylko za przestępstwa kryminalne. Medwedczuk zostanie osądzony jako współwinny zbrodni wojennych i ludobójstwa na własnym narodzie. Będzie napiętnowany, zapisując się w podręcznikach, jako jedna z najczarniejszych postaci w historii Ukrainy.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.