Minister Spraw Zagranicznych Chińskiej Republiki Ludowej Wang Yi oświadczył, że „przyjaźń Chin z Rosją jest solidna jak skała. A perspektywy współpracy są bardzo szerokie”. To nie do końca prawda. Coraz liczniejsze porażki wojsk rosyjskich na Ukrainie wywołują spory niepokój w Pekinie.
Jeżeli przyjaźń Chin z Rosją naprawdę jest jak skała, to musi to być skała wapienna, którą coraz silniej drążą przecieki z frontu ukraińskiego. A tam obrońcy stawiają zaciekły opór agresorowi i obnażają rosyjskie zaległości zbrojeniowe. Napad na Ukrainę miał być wzorcową wojną błyskawiczną, a powoli zamienia się we wzorcową porażkę. Ulice ukraińskich miast to pułapki dla rosyjskiego sprzętu pancernego. Dość powiedzieć, że w dziesiątym dniu walk Ukraińcy zestrzelili 15 samolotów i unieszkodliwili 15 czołgów należących do armii rosyjskiej.
Z danych sztabu generalnego sił zbrojnych Ukrainy wynika, że do czwartku 11 marca łącznie straty Rosjan to ponad 12 tys. żołnierzy, przy czym w te statystyki wliczają się zabici, ranni i wzięci do niewoli. Liczbę samych zabitych szacuje się na ok. 3-4 tys. Dla porównania, podczas I wojny w Zatoce Perskiej siły koalicyjne straciły ok. 300 żołnierzy. Zginęło za to ponad 20 tys. Irakijczyków uzbrojonych w sowiecki sprzęt wojskowy.
Skala strat rosyjskich jest zatem nieporównywalna do strat amerykańskich w I wojnie w Zatoce Perskiej i świadczy o znacznie gorszym przygotowaniu szkoleniowym wojska, taktycznym dowództwa i logistycznym rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Jeżeli do tego wszystkiego sprawdzą się informacje amerykańskiego Departamentu Obrony, że w napaść na Ukrainę jest zaangażowane 2/3 Armii Federacji Rosyjskiej, której nieustannie brakuje paliwa, dobrej łączności i żywności, to chiński podziw dla Rosji może się zacząć kurczyć z dnia na dzień.
Chiny tak naprawdę znalazły się w bardzo kłopotliwej sytuacji. Jeszcze dwa dni temu premier tego kraju Li Keqiang ogłosił podczas dorocznej sesji Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych w Pekinie bardzo optymistyczne prognozy zakładające, że w 2022 roku PKB Chin ma urosnąć o około 5,5 proc. Dzięki temu rząd mógł podwyższyć budżet obronny o 7,1 proc., a deficyt budżetowy obniżyć do 2,8 proc. PKB. Takie założenia są jednak realne tylko w przypadku niezachwianie dobrych relacji handlowych i politycznych z innymi krajami G7 wytwarzającymi połowę PKB całego świata. Gwałtowna przebudowa kierunków handlu zagranicznego USA i Unii Europejskiej spowodowana nałożeniem sankcji na Rosję może całkowicie zawalić chińskie plany rozwojowe.
Dlaczego zatem Chiny nie przyłączają się do grupy krajów potępiających rosyjską agresję? Odpowiedź na to pytanie jest zawarta w referacie chińskiego premiera.
- Musimy uczynić stabilność gospodarczą naszym priorytetem – poinformował Li. - Ceny surowców są nadal wysokie i podatne na wahania. Nasze otoczenie zewnętrzne staje się coraz bardziej niestabilne i niepewne.
Głównym dostawcą surowców do Chin jest Rosja, która teraz musi całkowicie przekierować swój eksport na Państwo Środka. Dla Chin to okazja do dyktowania cen i warunków kupna ropy naftowej i gazu ziemnego. Jednak takie zacieśnienie współpracy gospodarczej z Rosją, której PKB wkrótce spadnie nawet o 11 procent, może mieć poważne konsekwencje polityczne i gospodarcze. Wcześniej czy później Zachód zażąda od Pekinu jasnej deklaracji w kwestii potępienia rosyjskiej agresji na Ukrainę. To będzie dla Chińczyków dramatyczny moment, kiedy wybór w jedną albo w drugą stronę gwałtownie osłabi gospodarkę. Tymczasem Chińczycy wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić nawet na najmniejsze osłabienie PKB.
Podczas wywiadu udzielonego agencji Reutersa ekonomista Guo Tianyong z Central University of Finance and Economics podkreślił, że chiński wzrost PKB nie może być niższy niż 5 proc., ponieważ będzie to grozić katastrofalnym załamaniem się rynku pracy. Jest to szczególnie ważne w czasie, kiedy rząd chiński decyduje się na zwiększenie budżetu wojskowego o 7,1 proc. do kwoty 1,45 bln juanów. Tak olbrzymiego wzrostu wydatków obronnych w ciągu jednego roku nie odnotowano nigdzie na świecie. Czy to wskazuje, że Chiny szykują swój odpowiednik wojny w Ukrainie, czyli napaść na Tajwan? Zdają sobie sprawę, że ta operacja może się zakończyć ich wielką porażką.
O tym jednak w następnym artykule.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.