Wielu Polaków wierzy, że Solidarność w 1989 r. obaliła komunizm. Tak się jednak jakoś dziwnie złożyło, że partie komunistyczne oddawały wówczas władzę polityczną również w krajach, w których nie musiały się wcześniej mierzyć z poważną opozycją. Transformacje ustrojowe przebiegały w Czechosłowacji i na Węgrzech bardzo podobnie jak w Polsce, choć wcześniej istniały w tych krajach jedynie słabe grupki dysydentów. Opozycja była bardzo nieliczna również w NRD i w Rumunii. W krajach takich jak Bułgaria, Albania czy Mongolia nie było jej wcale. Komuniści wiele lat wcześniej metodycznie wymordowali tam wszelkich potencjalnych opozycjonistów. A jednak tam też doszło do „obalenia komunizmu”. Jedynym krajem, w którym istniała wówczas masowa opozycja, była Chińska Republika Ludowa. I tam też doszło do przesilenia w dniu 4 czerwca 1989 r. Innego jednak niż w Polsce.
Wiosną 1989 r. Plac Tiananmen w Pekinie był areną gigantycznych protestów studenckich. Gromadziły się tam setki tysięcy ludzi, głównie młodzieży. Domagali się oni pogłębienia reform – demokratyzacji kraju, wolności słowa, większego otwarcia Chin na świat. Protesty objęły jednak nie tylko Pekin. Doszło do nich w kilkuset chińskich miastach. Tajne sondaże wskazywały, że przytłaczająca większość mieszkańców stolicy popiera prodemokratyczne żądania młodzieży. Komunistyczna Partia Chin naprawdę miała się czego obawiać. I postanowiła zagrać bardzo ostro.
Nad ranem 4 czerwca 1989 r. obóz demonstrantów na Placu Tiananmen został zaatakowany przez wojsko. Do pacyfikacji użyto głównie żołnierzy z odległych zachodnich prowincji, którzy nie mieli żadnych związków z pekińską młodzieżą i mówili innym językiem. Na plac wjechały czołgi, padły serie z broni maszynowej. Do dziś nie sporządzono bilansu ofiar. Oficjalne dane mówiły o 300 zabitych, nieoficjalne szacunki nawet o 10 tysiącach. Jedno jest jednak pewne. 4 czerwca 1989 r. umarła rodząca się chińska demokracja.
Pekiński 4 czerwca 1989 r. miał dla świata dużo większe znaczenie niż polski 4 czerwca 1989 r. Tego dnia bowiem przywódcy Komunistycznej Partii Chin dokonali strategicznego wyboru. Uznali, że nie będą przeprowadzali transformacji ustrojowej w takim stylu jak kraje zależne od Moskwy. Wybrali własną drogę – budowania systemu totalitarnego będącego mieszanką kapitalizmu z komunizmem. Obecne problemy, jakie świat ma z Chinami – w tym pandemia Covid-19 – to bezpośredni skutek tego wyboru.
4 czerwca 1989 r. pewna rozemocjonowana aktorka powiedziała, że „skończył się w Polsce komunizm”. Nie zauważyła jednak wówczas, że przetrwał on na świecie i że jego bastionem pozostały Chiny. Co więcej, komunizm jest obecnie modną ideologią na zachodnich uczelniach. Nie uważam więc, że dzień 4 czerwca powinien być radośnie świętowany. To dzień, w którym świat stracił szansę na dobicie najbardziej zbrodniczej ideologii w dziejach.