USA

Zawsze wierzyć oskarżycielce?

Skazanie byłego prezydenta Donalda Trumpa za „molestowanie seksualne” i „zniesławienie” pisarki E. Jean Carroll pokazuje, w jak absurdalny sposób działa amerykański wymiar sprawiedliwości. Można zostać uznanym winnym poważnego przestępstwa, nawet jeśli nie będzie na to żadnych dowodów.

Hubert Kozieł
E. Jean Carroll. Foto: Photo: julieannesmo, CC BY 4.0, via Wikimedia Commons

Przypomnijmy podstawowe fakty: Carroll w 2019 r. przypomniała sobie, że została zgwałcona przez Trumpa. Nie była jednak pewna, kiedy to nastąpiło. Pisała bowiem, że wydarzyło się to albo pod koniec 1995 r., albo na początku 1996 r. Do owego przestępstwa miało dojść w jednym z nowojorskich domów handlowych. Trump miał ją zgwałcić w przebieralni. Nie wzywała po tym policji. Żaden z klientów ani pracowników tego domu towarowego nie zauważył, by stało się coś złego. Nie ma żadnego dowodu – choćby zapisy z kamer monitoringu – pozwalającego rozstrzygnąć, czy Trump spotkał Carroll w owym domu towarowym. Trump twierdził natomiast, że wcześniej nawet nie wiedział, kim jest Carroll i nigdy jej nie spotkał. Jego słowa podważyło zdjęcie z 1987 r., na którym Trump pojawił się obok owej pisarki. Trzeba jednak pamiętać, że wielu przypadkowych ludzi przez ostatnie cztery dekady robiło sobie pamiątkowe fotki z Trumpem i nie musi on ich wszystkich pamiętać. Gdy pokazano mu owo zdjęcie, pomylił Carroll ze swoją… drugą żoną. (Starszym ludziom pamięć czasem płata figle).

Ława przysięgłych uznała, że gwałtu nie było. Było za to molestowanie seksualne i zniesławienie. Skąd jednak to przysięgli wiedzą? Jak wyznaczyli granicę między gwałtem a molestowaniem? Czyżby uznali, że część zeznań Carroll jest niewiarygodna? Swoją decyzję oparli też na zeznaniach przyjaciółek Carroll twierdzących, że kilka dni po rzekomym gwałcie mówiła im o nim całkiem roztrzęsiona. Czy jednak potrafiły one wskazać, kiedy im to opowiadała? Dlaczego nie powiadomiły policji ani w inny sposób nie nagłośniły tego zdarzenia? Trump był wówczas miliarderem i celebrytą. Można było od niego wyciągnąć duże odszkodowanie w ramach ugody. Dlaczego Carroll zdecydowała się na opisanie rzekomego gwałtu dopiero w 2019 r., w trakcie kampanii prezydenckiej i w czasie promocji swojej książki? Wiadomo też, że Carroll oskarżyła o gwałt również Lesa Moonvesa, długoletniego prezesa CBS. Jak dotąd jednak nie zdecydowała się na procesowanie z Moonvesem. Ciekawe dlaczego?

Niektórzy mogą się oburzyć na to, że podważam dogmat o tym, że zawsze należy wierzyć „ofierze gwałtu”. Ja po prostu wiem, że USA przechodziły już przez okres, w którym bez żadnych zastrzeżeń wierzono białym kobietom oskarżającym Murzynów o to, że je gwałcili i podburzającym do linczów na Czarnoskórych. Dzięki ruchowi #MeToo różne sfrustrowane mitomanki znów dostały do ręki groźną broń. No, ale ta broń może okazać się obosieczna. Teoretycznie też mógłbym oskarżyć E. Jean Carroll o molestowanie seksualne i domagać się od niej kilku milionów dolarów odszkodowania. Nie pamiętam, co prawda, kiedy mnie ona molestowała, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że było to straszne. Kilku moich kolegów zaświadczy, że roztrzęsiony opowiadałem im o tym...


Przeczytaj też:

Clarence Thomas – sędzia wyklęty

Po wyroku Sądu Najwyższego USA w sprawie aborcji sędzia Clarence Thomas stał się jedną z najbardziej znienawidzonych osób wśród lewicowych liberałów. Czynią go oni głównym sprawcą tego wyroku, choć przecież był tylko jedną z sześciu osób, które opowiadały się za owym orzeczeniem. Czyżby ta cała n...

Więzień polityczny Trump?

Były amerykański prezydent został aresztowany – jak na razie głównie pod względem formalnym. Nie założono mu kajdanek ani nie zrobiono zdjęcia na komisariacie. Jak na razie mamy do czynienia z polityczną szopką, która bardziej Trumpowi pomaga, niż mu szkodzi. To ...

Upadek amerykańskiego feminizmu?

W światowej historii ruchu feministycznego najważniejszą rolę obok Francuzek i Brytyjek odegrały Amerykanki. To one przyczyniły się szczególnie do powstania tzw. feminizmu drugiej fali – ruchów kobiecych lat 60. i 70. ubiegłego stulecia. Wydawałoby się więc, że nigdzie na świecie poglądy feminis...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę