Rosja

Afgański syndrom armii Putina

Zachodni eksperci mówią o afgańskim syndromie armii Putina. Zdaniem sowieckich weteranów to mentalny zwiastun przegranej z kretesem wojny.

Robert Cheda
Spotkanie weteranów wojny w Afganistanie, Moskwa 1990r. Foto: RIA Novosti archive, image #21116 / Oleg Lastochkin / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

Mark Galeotti twierdzi, że obecna agresja to ostatnia wojna Putina. Znanemu ekspertowi bezpieczeństwa nie chodzi o spisek odsuwający zbrodniarza od władzy, tylko o niezdolność rosyjskich sił zbrojnych do równoległej lub następnej wojny. To wynik batów, jakie dostały od Ukraińców. Galeotti próbuje wyjaśnić, jak z powodu doktrynalnych błędów Putin zniszczył własną armię, którą ogromnym nakładem kosztów budował i zbroił przez 22 lata.

W tym momencie przechodzimy do pierwszej afgańskiej reminiscencji. W 1979 r. armia jednego z dwóch ówczesnych supermocarstw dokonała inwazji na Afganistan. Po 10 latach okupacji uzbrojony po zęby 500-tysięczny kontyngent musiał uznać przegraną w narodowej wojnie partyzanckiej. Sowieccy weterani wspominają, że jednym z sygnałów katastrofy była utrata wiary przez żołnierzy. Nie tylko w zwycięstwo, ale po prostu sens obecności w Afganistanie. Taki stan mentalny przyniósł dyscyplinarne załamanie. Sowieccy rekruci kradli, gwałcili i mordowali, doprowadzając konflikt do granic ludobójstwa i własnego zezwierzęcenia. Wywołali lustrzane odbicie po stronie afgańskiej. Dokonując zbrodni i przestępstw, sowieci rekompensowali sobie lęki, a zarazem poczucie kontroli nad sytuacją, które odebrali im mudżahedini.

Według Galeottiego w identycznym stanie znajdują się żołnierze Putina na okupowanych terenach Ukrainy. Giną z powodu niekompetencji własnych oficerów, a więc dowództwa. Ono zaś nie może realizować żadnych sensownych militarnie planów, ponieważ musi kierować się poleceniami Kremla. Armia nie była (na szczęście) przygotowana do wojny. Wkraczała na Ukrainę ze zbrojną demonstracją. Stąd chaos, a przede wszystkim koszmarne straty. Do kwietnia rosyjskie siły zbrojne utraciły ponad 200 tys. zabitych i rannych żołnierzy. Tylko dlatego, że Putin oczami wyobraźni otaczających go klakierów zobaczył uciekającego Zełenskiego. Uwierzył z nienawiści do Ukrainy.

Wojna w 40-milionowym kraju to przynajmniej konflikt regionalny. Zgodnie z rosyjską doktryną wojskową powinien być poprzedzony adekwatnymi przygotowaniami, w tym starannym planowaniem, budową struktur dowodzenia, o zapasach sprzętu i żywności nie wspominając. A przede wszystkim Kreml potrzebował zmotywowanych oficerów i żołnierzy. Tymczasem Moskwa nie przygotowała nic. Putin miał tylko wizję oszałamiającego zwycięstwa. Trudno się zatem dziwić armii, że po roku koszmarnej rzezi nie wykonuje rozkazów, a zmobilizowani żołnierze odmawiają walki. Ich marzeniem jest powrót do domów w jednym kawałku. Nie wiedzą, po co się biją.

Oczywiście nie wszyscy, bo dla tych ze społecznego marginesu wojna jest windą socjalnego awansu, a więc życiową szansą. Jednak nawet ich chęci idą na marne z powodu korupcji systemu. Według specjalisty medycyny taktycznej Artioma Katulina straty mogły być znacznie niższe.

W XXI w. ponad połowa rosyjskich żołnierzy, którzy ponieśli śmierć w Ukrainie, zmarła z powodu żenująco niskiego poziomu opieki medycznej. Z tego samego powodu wielu zostało kalekami.

– Ponad 30 proc. polowych amputacji wywołało nieumiejętne założenie opasek uciskowych. Ponad 50 proc. wszystkich zgonów nastąpiło na skutek obrażeń niezagrażających życiu – powiedział Katulin agencji RIA Nowosti. Całkowicie zawodzi system szybkiego dostarczania rannych do szpitali.

– Jest wiele aspektów, na które nie byliśmy gotowi. W porównaniu z poprzednimi konfliktami z udziałem naszej armii zmienił się charakter obrażeń – wyjaśnił ekspert. Podczas walk w Ukrainie 70 proc. rannych agresorów padło ofiarami wybuchów min i pocisków artyleryjskich. Około 10 proc. trafiło do szpitali z powodu chorób zakaźnych, kolejne 10 proc. za sprawą ran postrzałowych, a ostatnie 10 proc. z urazami psychicznymi.

Sytuacja medyczna najlepiej odzwierciedla prawdziwy stan sił zbrojnych i ich przygotowanie. W porównaniu ze stratami poniesionymi w czasie wojen afgańskiej i czeczeńskich to wyraźny regres. Mimo wpompowania miliardów dolarów w unowocześnienie armii ilość „Gruzu-200” jest porównywalna tylko z hekatombą frontu wschodniego II wojny światowej. Na szczęście dla Ukrainy, Europy i Świata większość pieniędzy została rozkradziona, a oficerowie, w sowieckim stylu, nadal traktują podwładnych jak bydło.

Pora zatem na drugą reminiscencję afgańską. Przez sowiecki kontyngent przewinęło się ponad milion poborowych. Po klęsce i traumie krwawej wojny powrócili do domów źli, rozgoryczeni, a często uzależnieni od narkotyków. Zostali porzuceni własnemu losowi, dlatego okazali się jedną z głównych sił stojących za upadkiem komunizmu. Nie ma wątpliwości, że po przegranej wojnie w Ukrainie frustracja osiągnie taki sam poziom. Reszty dokona korupcja i złodziejstwo.


Przeczytaj też:

Kremlowska armia złodziei sedesów

Jeśli Moskwa poniesie klęskę w bitwie o Donbas, Putin może sobie napluć w twarz. Rosyjskie siły zbrojne są odzwierciedleniem kondycji społeczeństwa, które zdeprawował.

Oberwało nogi? Przyspawamy nowe!

Werbunek kryminalistów na wojnę z Ukrainą stawia Kreml w trudnej sytuacji. Jeśli zgodnie z obietnicami zostaną amnestiowani i powrócą do domów, Rosję czeka eksplozja bandytyzmu. Jeśli oligarcha Prigożyn nie dotrzyma słowa, bandyci mogą wzniecić bunt na linii frontu.

Rosyjska armia procarzy i oszczepników

Zachodnie sankcje technologiczne potwierdziły opłakany stan rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego, a zatem wyposażenia armii. Program zastąpienia importowanych komponentów rosyjskimi odpowiednikami okazał się gigantyczną hucpą Putina. Już niedługo kremlowscy bandyci będą walczyli procami i&nbs...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę