O takie informacje szpiedzy się kiedyś zabijali. Szkolono ludzi, żeby nauczyli się języka, wnikali we wrogie struktury i wtapiali się w otoczenie przeciwnika. Dzisiaj Jamesa Bonda zastąpił cierpiący na cukrzycę i choroby układu krążenia haker, który rzadko opuszcza swój pokój, a bez telefonu gubi się na skrzyżowaniu między własną łazienką i kuchnią. Ale to nie superszpieg, ale ten supernerd może zmienić przebieg najważniejszej wojny na planecie. Opublikowane przedwczoraj w mediach społecznościowych tajne akta Pentagonu dowodzą, że nasza wiedza o tej wojnie jest całkowicie błędna. Jak się okazuje, Ukraińcy potwornie zawyżają straty osobowe wojsk rosyjskich. Jeden z dokumentów dowodzi, że Ukraińcy prawie dziesięciokrotnie zawyżyli szacunkową liczbę zabitych żołnierzy rosyjskich. Pod wszystko mówiącym tytułem „Total Assessed Loses” nie znajdujemy liczby blisko 200 tysięcy zabitych rosyjskich żołnierzy, ale „zaledwie” 16–17,5 tys. Do tego liczba ofiar po stronie ukraińskiej jest ponad pięciokrotnie większa.
Nagle cała propagandowa narracja ukraińska zaczyna wypadać bardzo niepoważnie.
Wiele osób od dawna zastanawiało się, skąd Ukraińcy mają tak precyzyjne informacje o tak olbrzymich stratach armii rosyjskiej i dlaczego mimo tak olbrzymich strat Rosjanie nie rezygnują z kontynuowania wojny. Liczby podane w ujawnionych amerykańskich dokumentach wszystko zmieniają. Okazuje się, że od początku wojny jesteśmy nieustannie poddawani nachalnej manipulacji. Nie wiemy nawet, czy gigantyczna pomoc płynąca z Zachodu dociera na front. Skoro można bezkarnie fałszować statystyki wojenne, grając na ludzkich emocjach, to równie dobrze można stosować złodziejską buchalterię, nieustannie usprawiedliwiając straty działaniami wojennymi.
W tej całej sprawie zdumiewa prawie wszystko. Jak słaby musi być amerykański i tym samym natowski system archiwizacji tajnych dokumentów, skoro ktoś w ciągu kilku minut jest w stanie przerzucić całe archiwum dotyczące najważniejszej obecnie wojny na naszej planecie i umieścić je w ogólnie dostępnej, darmowej przestrzeni internetowej?
Czy zrobiły to rosyjskiej służby specjalne? Nic na to nie wskazuje, bo jaki miałyby w tym cel? Po co miałyby ujawniać swój ciężko zdobyty dostęp do takiego zasobu wiedzy przeciwnika? Ujawnienie takiej operacji powoduje jedynie zmiany szyfrów i zwiększenie kontroli. Prawdopodobnie zrobił to uzdolniony informatycznie, ale pozbawiony wyobraźni politycznej kompletny amator. Dlatego w Moskwie od dwóch dni zapewne wszyscy przecierają oczy, nadal nie mogąc uwierzyć, że trafił im się taki prezent tuż przed prawosławną Wielkanocą. Teraz naprawdę uwierzą, że ich kraj jest wybrany przez Boga, a wszyscy święci mówią w niebie po rusku. Można się jedynie domyślać, ilu tłumaczy i analityków rozczytuje dzień i noc kartkę za kartką.
W ich ręce wpadły nawet plany wiosennej kontrofensywy ukraińskiej. A to oznacza, że trzeba całkowicie przebudować strategię ukraińską.
Prócz strat czysto wojskowych są także poważne straty wizerunkowe i moralne. Nikt na Zachodzie nie będzie wierzył już w wiadomości płynące z frontu. Nikt nie da sobie wcisnąć, że tylko Rosjanie kłamią. Komu teraz będziemy mogli wierzyć w kwestiach statystycznych? Rosjanom, Amerykanom czy Ukraińcom?
Ta sprawa jest tak poważna, że może w ciągu roku wywrócić amerykański establishment polityczny do góry nogami. Przeciwnik tylko na to czekał.