Od kilku lat tematem dyżurnym w europejskich i amerykańskich mediach jest wstydliwa sprawa ujawnionych przypadków pedofilii wśród katolickich duchownych. Pomija się przy tym całkowitym milczeniem fakt, że równie liczne, a czasami może nawet liczniejsze są przypadki gwałtów na osobach dorosłych i dzieciach dokonane przez duchownych innych wyznań. Niedawne skandaliczne lub wręcz obrzydliwe zachowanie Dalajlamy wobec hinduskiego chłopca jest tego najlepszych przykładem.
Od 2001 roku osoby, które były ofiarami przemocy seksualnej ze strony ludzi niegodnych miana księży, występują śmiało o odszkodowania za cierpienie ponoszone w okresie dzieciństwa. Osoby skrzywdzone mają pełne prawo otrzymać zadośćuczynienie i żądać ukarania swoich prześladowców. Niestety sytuację tę wykorzystują także zwykli oszuści. Z raportu Bishop Accountability wynika, że w samym tylko 2012 roku kwota odszkodowań dla ofiar pedofilii księży z lat 1952–2007 przekroczyła 3 miliardy dolarów. W 2007 roku sama tylko diecezja Los Angeles zgodziła się wypłacić 600 milionów dolarów odszkodowań 500 ofiarom pedofilii. Śledztwa dowiodły, że wypłacano pieniądze także osobom, które jedynie twierdziły, że były wykorzystywane seksualnie, ale nie miały na to żadnych dowodów.
W 1965 roku, a więc w okresie, który wspomniane media określają jako „czas bezkarności dla pedofilów w Kościele katolickim”, sutannę lub habit nosiło 273 564 osoby. Z tej liczby pewnych, w pełni udokumentowanych przypadków molestowania nieletnich przez duchownych było zaledwie kilkadziesiąt.
Wybitny historyk z Uniwersytetu w Cambridge, profesor Philip Jenkins, który sam nie jest katolikiem, podkreślił w swojej książce pt. „Pedofile i Księża”, że jedynie w przypadku 0,3% kleru można mówić o podejrzeniu pedofilii na podstawie zeznań ofiar. Być może pod względem statystycznym jest to średnia nieporównywalnie mniejsza niż w innych środowiskach zawodowych. Jenkins zaryzykował nawet twierdzenie, że w Kościele katolickim jest to zjawisko marginalne, choć koszt tej deprawacji ponoszą dziesiątki tysięcy porządnych, dobrych i zasłużonych ludzi niosących chrześcijańską pomoc bliźnim.
Jenkins wyliczył, że podejrzenie pedofilii dotyczy zaledwie jednego księdza na 2252 innych kapłanów. W diecezji bostońskiej śledztwa cywilne i procesy prowadzone przy ogromnym zainteresowaniu mediów zakończyły się postawieniem zarzutów jedynie czterem księżom wśród grupy osiemdziesięciu duchownych wskazywanych przez rzekome ofiary. I chociaż śledztwo bezspornie dowiodło, że 76 pomówionych duchownych z diecezji bostońskiej jest zwyczajnie niewinnych zarzucanych im czynów, to w mediach nadal krytykuje się papieża Jana Pawła II za jego rzekomą bezczynność wobec wieści o „pedofilii panującej wśród kleru tego miasta”.
Problem duchownych lub nauczycieli religijnych oskarżonych o pedofilię nie dotyczy jedynie kleru katolickiego. Równie skalane tym procederem jest środowisko rabinów. Ich listę otwierają dwa nazwiska z nowojorskiego Brooklynu. Pierwszym z nich jest człowiek, który w środowisku dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestoletnich absolwentów szkół rabinackich określany jest jako „seksualne zwierzę”. To rabin Yudi Kolko, o którego procesach rozpisywał się dziennik Jerusalem Post. Ciekawe, że pięć procesów złożonych przez ofiary pedofilskich gwałtów przeciw szkole Yeshiva Torah Temimah zostało niemal całkowicie przemilczane przez media. A szkoda, bo rabin Yudi Kolko to postać wyjątkowo paskudna i powinien służyć jako przykład wyjątkowej dewiacji seksualnej. Nie gorszy od niego jest inny starzec z długą brodą, który śni się po nocach wielu ofiarom jego brutalnych gwałtów. To szanowany za swoją religijność i mądrość rabin Yehuda Nussbaum z chłopięcej Yeshiva of Brooklyn. Wśród uczniów tej szkoły rabbi Nussbaum miał kilka przezwisk, z których najwięcej mówiące było „kontroler majtek”.
Oczywiście wszelkie dewiacje seksualne nie mogłyby mieć miejsca, gdyby nie ciche przyzwolenie dyrektora szkoły, również oskarżanego o pedofilię Yakowa Mandela, który liczne powiadomienia i skargi o obrzydliwych czynach swojego pracownika wyrzucał do kosza.
W maju 2006 roku na stronie exposemolesters.com pojawił się wstrząsający list jednego z uczniów Yeshiva of Brooklyn. Opisane tam przypadki seksualnego drapieżnictwa budzą wstręt.
Niestety środowisko religijne przyjęło w sprawie tych przestępstw tę samą metodę, jaką stosuje się w wielu diecezjach katolickich. Podczas posiedzenia ortodoksyjnej organizacji Agudath Israel of America's Moetzet Gedolei HaTorah, jej wiceprzewodniczący i szef Najwyższej Rady Rabinackiej rabin Shmuel Kamenetzky stwierdził bez ogródek, że o sprawach dotyczących prześladowań seksualnych dzieci przez rabinów lub innych Żydów nie wolno w żadnym wypadku powiadamiać policji (nie mówiąc o mediach), lecz zająć się tą sprawą we własnym, hermetycznie zamkniętym środowisku.
Pedofilia jest zjawiskiem, które należy bezwzględnie karać niezależnie od tego, jakiego środowiska dotyczy. Jednak zachowanie Dalajlamy pokazało, że nie dotyczy ono jednej tylko wspólnoty religijnej. Tak się dzieje we wszystkich zamkniętych środowiskach skalanych obsesją religijną.
Niewiele osób zna przypadek izraelskiego rabina Eliora Chena, który z pomocą swoich uczniów Davida Kugmana, Avrahama Maskalchi i Szymona Gabiego znęcał się nad trojgiem dzieci w wieku 3 i 4 lat. Chen wraz ze swoimi religijnymi pomagierami katował maluchy, uderzając je młotkiem i nożem po całym ciele oraz zmuszał do jedzenia własnych odchodów. Po 7 miesiącach katorgi jeden chłopiec zapadł w śpiączkę, z której już się nie obudził. W czasie skrzętnie wyciszonego procesu rabinowi sadyście udało się uciec z Izraela do Brazylii, tam jednak został aresztowany i deportowany z powrotem do Jerozolimy, gdzie po krótkim procesie dostał wyrok 24 lat więzienia. Jeżeli ktoś mówi, że kary w Kościele katolickim są nieadekwatnie niskie do poziomu zbrodni, jakich dopuścili się perfidni pedofile w sutannach, to warto nadmienić, że z sadystycznych pomocników rabina Eliora Chena jeden został skazany przez izraelski sąd na 30 miesięcy więzienia, po czym wyszedł z więzienia na wolność już po półrocznym odbyciu kary.
Kolejnym przykładem sprawiedliwości naginanej do poprawności politycznej jest kara zaledwie 11 lat więzienia w zawieszeniu dla rabina Yosepha Meystela, dyrektora rabinackiej szkoły religijnej w South Bend w stanie Indiana. Ten człowiek ma na swoim koncie kilka brutalnych gwałtów na uczniach swojej jesziwy. Był on także administratorem domu opieki należącego do rabina Morrisa Esformersa. Do dzisiaj podejrzewa się, że kilku pacjentów zmarło po brutalnym gwałcie w wykonaniu rabina Meystela.
Kiedy brudy wypłynęły do prasy, rabin Meystel uciekł do Chicago, gdzie zresztą został uhonorowany specjalną nagrodą za zasługi w miejskim Centrum Tory. Jego sprawa nadal jest niewyjaśniona.
W sprawę gwałtów i przekrętów finansowych w domach opieki zaangażowanych było wielu innych znanych amerykańskich rabinów.
Lista wyjątkowo okrutnych rabinów i żydowskich działaczy religijnych oskarżonych o drapieżnictwo seksualne wobec dzieci zawiera około 80 nazwisk. Przypadki takie jak sprawa rabina Mordachaja Yomtowa, który zgwałcił „zaledwie” troje dzieci, są w tym środowisku rzadkością. To lista prawdziwych potworów, takich jak kantor Robert Shapiro, który oprócz gwałtów na nieletnich był oskarżany o pobicie starej, niepełnosprawnej kobiety, czy rabina Israela Kestenbauma oskarżanego o produkowanie pornografii dziecięcej do Internetu.
Co cechuje tych wszystkich ludzi prócz wyjątkowego bestialstwa? Przede wszystkim obłuda. Co się dzieje w klasztorach buddyjskich, do których trafiają chłopcy w wieku kilku lat? Czy ktoś chroni dzieci w muzułmańskich medresach? Jakie stosunki panują na tych wszystkich przemodlonych obozach religijnych, pielgrzymkach, oazach, wyjazdach integracyjnych dzieci i duchowieństwa? To nie jest próba przypisania pedofilii jedynie ludziom wierzącym, ponieważ krzywdzeni byli ludzie na obozach harcerskich, koloniach świeckich, spotkaniach działaczy ZSMP i w wielu, wielu innych środowiskach. Najbardziej jednak przeraża, że najgorsi wśród nich są zdewociali fanatycy, bezwstydnie głoszący, że mają prawo powoływać się na wolę samego Boga.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.