Kampania przed wyborami do Parlamentu Europejskiego z 2019 r. miała być dla zjednoczonej opozycji łatwym zwycięstwem nad Zjednoczoną Prawicą. Opozycyjni stratedzy uznali, że wygrają z „kaczystowskim ciemnogrodem”, machając tęczowymi flagami i grzejąc aż do znudzenia temat pedofilii w Kościele. Kampanijną „bombą atomową” miał być film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. W dniach po premierze tego dokumentu z ogromną ekscytacją liczyli jego liczbę wyświetleń na YouTube. Opowiadali sobie historie o tym, jak babcie z domów opieki gromadzą się, by oglądać ów filmik i „przejrzeć na oczy”. I co? I g… Opozycja dostała sromotne baty w wyborach do Europarlamentu, później przegrała wybory do Sejmu i została pokonana w wyborach prezydenckich.
Opozycyjni stratedzy długo dziwili się, czemu tamta kampanijna „bomba atomowa” nie zadziałała. Szybko jednak o sprawie zapomnieli. I obecnie sięgają po taką samą strategię. Ubzdurali sobie, że pokonają PiS, „obalając pomnik Jana Pawła II”. Zapewne skończy się tak jak w 2019 r.: wkurzą niezdecydowanych centroprawicowych wyborców i dostarczą PiSowi całych ton amunicji propagandowej.
By obalić mit Jana Pawła II, trzeba czegoś naprawdę mocnego i świetnie udokumentowanego. Ostatni materiał TVN poświęcony polityce JP2 wobec pedofilii tych kryteriów nie spełnia. Pokazane w nim przypadki były już wcześniej dokładnie omawiane, choćby w „Rzeczpospolitej”, i po dokładnej analizie okazywało się zwykle, że byłemu metropolicie krakowskiemu trudno coś zarzucić. Zarzuty wobec kardynała Sapiehy dotyczące molestowania przez niego kleryków były natomiast tak wątpliwe, że nawet stalinowska bezpieka nie chciała po nie sięgać. Nie mamy więc do czynienia z żadną „bombą atomową”, tylko z kolejnym kapiszonem. To stanowczo za słabe, by obalać mit świętego papieża.
Tak się składa, że dla wielu ludzi z nieco starszego pokolenia – pamiętających PRL – Jan Paweł II wciąż jest bohaterem. Jest człowiekiem, który dawał im nadzieję na zwycięstwo nad reżimem Jaruzelskiego. Jan Paweł II jest dla nich autentycznie święty. Atakowanie tego przekonania pod flagą opozycji jest strategią samobójczą. Zwłaszcza że atakowany jest światopogląd tej części elektoratu, która może okazać się kluczowa dla wyniku wyborów. No, ale przepłacany PR-owiec z liberalnej, warszawskiej bańki raczej tego nie zrozumie…