Polska scena polityczna

Kiedy wygra opozycja? Być może nigdy

Opozycyjni politycy wieszczą upadek PiS-u. Z tych wróżb nic nie wynika, ponieważ ich słowa nie niosą treści zrozumiałej dla większości wyborców.

Tomasz Nowak
Foto: Bernard Bialorucki | Dreamstime.com

Opozycyjni politycy cały czas wieszczą upadek PiS-u. Wczytują się w sondaże, liczą ułamki procentów, gryzą palce do krwi i krzyczą „To już trend. Spada im. Następnych wyborów nie wygrają”. „W Polsce do wyborów jako opozycja pójdziemy zjednoczeni. Kto tego nie będzie akceptował i rozumiał, sam znajdzie się na marginesie polityki.” - dobitnie powiedział Donald Tusk na jednej z konferencji. Afera goni aferę. Jak nie Szumowski i jego maseczki czy respiratory, to sam Kaczyński budujący wieże, albo Mejza uzdrowiciel. Kolejny wiatr w żagle opozycja złapała po uchwaleniu LexTVN. „Zamach na wolność!” –  krzyczą politycy, „Wolne Media!” –  skandują w ulicznych demonstracjach, które na nikim nie robią już wrażenia, a na pewno nie na Jarosławie Kaczyńskim, strzeżonym w jego „willi” na Żoliborzu przez setki policjantów na zablokowanej dziesiątkami radiowozów ulicy Mickiewicza. Na to nakłada się wysoka inflacja i hasło „PiS=drożyzna”. Każda z tych rzeczy jest prawdziwa i mogłaby wskazywać, że opozycja w cuglach wygra następne wybory. Problem polega na tym, że nie wygra. I nie ma najmniejszego znaczenia czy będzie zjednoczona, czy pójdzie w rozsypce. Bo opozycja nie umie liczyć i nie rozumie zasad polityki.

W Polsce mieszka prawie 38 milionów osób, z czego około 5 milionów w dużych miastach, w tym 1,8 miliona w Warszawie. Prowincja nie zarabia tyle co Warszawa, a ceny rosną. Olej kosztuje 10zł, chleb (poza marketami) co najmniej piątaka, rosną ceny mięsa i warzyw. Do tego astronomiczna cena benzyny, nawet po uwzględnieniu rządowej tarczy. Do tego zapowiedziany wzrost ceny gazu o 54% i energii elektrycznej o 24%. Oznacza to wzrost cen wszystkich produktów i usług, także kosztów utrzymania domów pewnie o 100%, a pensje stoją w miejscu. Być może opozycja ugra kilka punktów na haśle „PiS=drożyzna”, bo wyborców naprawdę bardzo obchodzi, czy będą mieli jutro co do garnka włożyć i raczej nie  są to wyborcy z Warszawy. W tej sytuacji Polski Ład i Tarcza Antyinflacyjna dają nadzieję prowincji, nawet jeśli dla Warszawy jest jasne, że to jedno wielkie oszustwo. Bo wiadomo, że winę za wzrost cen nośników energii ponosi rząd, który na handlu emisjami zarobił w zeszłym roku 12 miliardów, a w tym zarobi 25.

Jak w tej sytuacji ma się LexTVN? Ano, nijak. Ta uchwała mało kogo interesuje. Od wolności słowa ważniejsza jest pełna miska. PiS-owskie gadzinówki już od kilku dni trąbią o zarobkach w TVN. Dają przykład Kraśko, który jako twarz stacji prowadził auto bez uprawnień i spekulują ile dziesiątek tysięcy złotych może on zarabiać. Niezależnie od tego, czy zarabia, czy nie, cyfry robią wrażenie na każdym, nawet na tych ze średnimi zarobkami, a co dopiero z najniższą krajową. Trochę dziwi, że PiS idzie na wojnę z USA w sytuacji, gdy ruskie wojska stoją na polskiej granicy, ale od dawna widać, i potwierdza to ciągle Tomasz Piątek, że w sercu prawicy płynie rosyjska krew.

Liberałowie krzyczą o wolności słowa i drożyźnie, a lewica nic nie krzyczy, bo prawica odebrała im wszystkie lewicowe postulaty i kompletnie nie wiedzą co z tym fantem zrobić. Podjęli więc decyzję o walce we własnym łonie. To niedobrze, bo przez tę słabość, lewica przestała stanowić przeciwwagę dla liberałów, prawicy i kościoła. W efekcie dochodzi do głosu plankton, który nigdy nie powinien opuścić błotnistej sadzawki, czyli Kukiz i Konfederacja.

Tak więc Warszawa i wielkie miasta wiedzą, że wyświechtany scenariusz PiS to „pic na wodę, fotomontaż” –  ale prowincja nic z tego nie rozumie, bo ma inne problemy, a poza tym ogląda TVP i Polsat. Nie rozumie też słów, które kieruje do niej opozycja, używająca zbyt trudnego języka. Może stąd teza, że problemy pochodzą od Niemców. Wszak pierwotnie słowo „niemiec” znaczyło niemy, czyli ten, który mówi obcą mową. Wszystkie badania mówią, że wybory wygrywa prowincja, a ponieważ opozycja gada do niej po niemiecku, zwycięstwo jest niemożliwe.

Żeby opozycja mogła wygrać, musi przestać myśleć „wielkim miastem” i jego problemami. Musi zrozumieć, że tam za miedzą żyje się inaczej. Wolniej, biedniej, skromniej, bliżej siebie, bez Facebooka i TVN. Przepis na zwycięstwo jest dość prosty. Opozycja musi zrozumieć i wprowadzić w życie przesłanie płynące z cytatu wypowiedzianego ustami Dereka Jacobi, który wcielił się w postać Gracchusa w filmie Gladiator Ridleya Scotta: „Rzym to nie marmury senatu, to piach Koloseum”. W tej chwili opozycja nawet jeszcze nie wie, że takie słowa kiedykolwiek padły, i że poza Warszawskimi marmurami jest inny świat.


Przeczytaj też:

Ile kosztuje ten cyrk?

23 czerwca w Sejmie odbyła się debata nad odwołaniem wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego. Opozycja wniosła też wniosek o wotum nieufności wobec trzech ministrów: Mariusza Kamińskiego, Jacka Sasina i Michała Dworczyka.

Żaby już ugotowane?

Obtłuszczeni, leniwi, zastanawiający się na co wydać pieniądze: na wycieczkę do Egiptu czy na nowy samochód, albo nową łódkę (od kajaku po jacht). Jedni ciężko pracując, inni bujając się na państwowych posadach, zarobiliśmy trochę przez te 30 lat. Brylujemy na Zachodzie, bo UE nie boimy się jak R...

Ta opozycja to żart

Wtorkowa debata w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, której głównym tematem był kryzys praworządności w Polsce, nie pozostawia złudzeń. Jesteśmy outsiderami wspólnoty europejskiej. Zaproponowana przez Grzegorza Hajdarowicza nazwa „polwykop” coraz bardziej pasuje do tego co nas może spotkać lad...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę