Ukraińscy eksperci ujawnili, że egzemplarze zdobycznego uzbrojenia dowodzą nadzoru FSB nad rosyjską zbrojeniówką. Kiedy wreszcie Zachód uwierzy, że Putin rekonstruuje totalitaryzm z policją polityczną w roli głównej?
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) poinformował o zastanawiających spostrzeżeniach ukraińskich specjalistów wojskowych. Zdobyczne lub zniszczone egzemplarze rosyjskiej broni noszą markirowki FSB. Chodzi o tzw. cechy kontrolne umieszczane na ważnych podzespołach przez funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Mają świadczyć, że konkretny detal lub mechanizm jest zgodny ze specyfikacją, ma odpowiednią jakość, czyli działa. To zwykła praktyka produkcyjna nie tylko w przemyśle zbrojeniowym. Tyle że w normalnym państwie cechowaniem zajmują się wykwalifikowani technicy koncernu, a nie funkcjonariusze policji politycznej!
Zdaniem WSI nietypowa zamiana ról świadczy o tym, że Putin nie dowierza kompleksowi wojskowo-przemysłowemu, a więc armii. Całość upodabnia FSB do KGB. Uff, nareszcie, można by rzec, po latach bicia w mur, czyli wkładania oczywistości do głów amerykańskich i europejskich ekspertów. Dzięki takim informacjom zwiększa się szansa, że liderzy wolnego świata uwierzą we wnioski odpowiedników z Polski i państw bałtyckich. Wraca stare, czyli Putin odbudowuje totalitaryzm, a nie żaden autorytaryzm. Państwo policyjne zrekonstruował już na długo przed wojną.
Dowodem w sprawie jest rola policji politycznej, czyli FSB. To służba pomyślana w latach 90. XX w. jako odpowiednik demokratycznych instytucji chroniących ustrój konstytucyjny i walczących z terroryzmem. Tyle że na początku XXI w. funkcjonariusz KGB na Kremlu uznał FSB za kluczowy instrument zdobycia i utrzymania władzy, co było niemożliwe bez zdobycia kontroli nad gospodarką. Zniszczenie gwarancji własności prywatnej i wolności działalności biznesowej stało się fundamentem destrukcji swobód obywatelskich.
Od tej pory funkcjonariusze FSB kontrolują każdy ruch wielkiego i średniego biznesu, każdą transakcję, kontrakty produkcyjne, handlowe oraz eksport. Ze względu na ogromną dochodowość wywóz surowców energetycznych i sprzedaż broni znalazły się w centrum uwagi Kremla, a więc FSB.
Dlaczego nie wojskowych służb specjalnych, czyli armii? To właśnie immanentna cecha totalitaryzmu w stalinowskim wydaniu. Podobnie jak krwawy poprzednik, Putin obsesyjnie boi się spisku i nie ufa nikomu. W Związku Sowieckim Czeka, OGPU, NKWD, wreszcie MGB i KGB sprawowały kontrolę nad siłami zbrojnymi. Dziś kremlowski zbrodniarz także nie chce w swoim otoczeniu Michaiła Tuchaczewskiego. Stalin, czyli Putin może być tylko jeden.
Dlatego Kreml reaktywował, tzw. osoboje otdieły FSB (III Zarząd) w armii oraz przywrócił kontrolę służby nad zbrojeniówką. Podobnie jak podczas II wojny światowej, a następnie w sowieckim supermocarstwie, osobiści, czyli funkcjonariusze policji politycznej, nadzorują lojalność sił zbrojnych oraz pracę koncernów przemysłu obronnego.
To nie ewenement, tylko przemyślany system. Na przykład zadaniem Federalnej Służby Ochrony nie jest tylko dbanie o bezpieczeństwo VIP-ów, ale kontrola lojalności elit. Tyle że Putin nie ufa FSO, dlatego nadzór nad nią sprawuje również FSB. Z kolei nad lojalnością ostatniej czuwa Służba Bezpieczeństwa Prezydenta.
Różnica oczywiście jest. Stalinowska policja polityczna dbała o czystość ideologiczną menagerów gospodarki i kadr armii. Pod takim pozorem wykańczała przeciwników dyktatora. Dziś kluczowym wątkiem jest korupcja. Kreml zbudował kleptokratyczny reżim. Gwarancją lojalności jest udział w złodziejskim korycie. To bodaj kluczowy instrument sprawowania władzy. Putin jedną decyzją dopuszcza lub odbiera korupcyjne zyski. Na nieszczęście dla zbrodniarza najazd na Ukrainę przybrał charakter prawdziwej wojny. Tymczasem fundusze na produkcję rakiet, czołgów, a nawet mundurów rozkradziono. Niby wszystko jest, ale tylko w meldunkach, bo o stanie faktycznym świadczą rozpaczliwe apele mobików. Rakiety pozbawione najważniejszych części latają, gdzie chcą, a ukraińskie drogi zdobią niesprawne czołgi oraz porzucony, wadliwy sprzęt.
Dlatego Putin rzucił do walki na korupcyjnym froncie swój ostatni odwód. FSB ma pokazowo wsadzać do więzień nazbyt zachłannych. A jako że w Rosji kradną już wszyscy, funkcjonariusze stoją przy produkcyjnych taśmach i pilnują robotników. Tyle że nie pomogą wygrać wojny, bo najbardziej skorumpowaną instytucją jest sama policja polityczna.
Niemniej jednak są to metody żywcem przejęte od NKWD. Oznaczają reaktywację systemu totalitarnego, a w jego ramach modelu gospodarki wojennej. Rodzi to refleksję innego gatunku. Od chwili wybuchu wojny zachodni politycy i ich doradcy nie chcą się przyznać do popełnienia największego błędu. Chodzi o ocenę tego, co działo się w Rosji od chwili zdobycia władzy przez Putina. Nader wygodne tłumaczenie głosi, że europejski i amerykański establishment długo był ofiarą manipulacji, czyli dezinformacyjnej operacji Kremla. Jednak to, co tłumaczy polityków, jest wielką kompromitacją zaplecza eksperckiego. Na wzór sowietologii, tym razem putinolodzy udowodnili, że niewiele wiedzą, a co gorsza jeszcze mniej rozumieją. Od 2000 r. Rosją rządzi korupcyjna klika, która krok po kroku rekonstruuje i modernizuje totalitaryzm. Aby dojrzeć oczywistą prawdę, zachodnim analitykom potrzeba było aż wojny.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.