Rosja

Rosyjski problem z mięsem armatnim

Decyzja Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze (ICC) o ściganiu Władimira Putina zawiera jedno bardzo konkretne oskarżenie wymierzone zarówno w prezydenta, jak i jego komisarz ds. praw człowieka, Marię Lwową-Biełową: o porywanie ukraińskich dzieci i próbę ich naturalizacji. I to jest strzał w bardzo czuły punkt Rosji – nadciągający tam wielkimi krokami kryzys demograficzny.

Mariusz Janik
Spotkanie Putina z prezydenckim komisarzem ds. praw dziecka Marią Lwową-Bełową. Foto: Kremlin.ru, CC BY 4.0, via Wikimedia Commons

– Te dzieci źle mówią o prezydencie Putinie, używają paskudnych określeń i śpiewają ukraiński hymn – utyskiwała Lwowa-Biełowa kilka miesięcy temu, pośrednio otwarcie przyznając się do procederu uprowadzania ukraińskich dzieci na terytorium Rosji. A było to zaledwie jedno z wielu potwierdzeń, że do takich wywózek dochodzi. Władzom w Kijowie trudno określić, jak wiele dzieci objęła ta akcja – szacunki publikowane w połowie ubiegłego roku sięgają od trzynastu do trzystu tysięcy osób.

– Dzieci nie mogą być traktowane jak łup wojenny, nie mogą być deportowane – komentował w rozmowie ze stacją BBC akt oskarżenia ICC jeden z prokuratorów Trybunału, Karim Khan. – Nie trzeba być prawnikiem, wystarczy być człowiekiem, żeby zdawać sobie sprawę, jak skandaliczna to praktyka – dorzucał. Ale te pomstowania Zachodu na niewiele się zdadzą: do Rosji wielkimi krokami zbliża się kryzys demograficzny, teraz spotęgowany jeszcze przez konsekwencje wojny w Ukrainie. Każdy sposób uzupełnienia „zasobów ludzkich” Rosji będzie dla Kremla dobry.

Krzywa opadająca

„Tragedią” nazywa prognozy demograficzne dla Rosji szacowny tygodnik „The Economist”. I nie jest to wyłącznie zasługa obecnej hekatomby rosyjskich oddziałów na froncie – tam bowiem zginąć mogło (według szacunków ekspertów zachodnich) od 175 do 250 tys. żołnierzy Kremla. Ale to tylko część z dwóch milionów ludzi, których ubyło w Rosji w ciągu ostatnich trzech lat. Milion, o czym już pisaliśmy w portalu Liberfor, uciekł z kraju w obawie przed poborem. Pozostałe kilkaset tysięcy to zgony wywołane pandemią COVID-19. Wspomniany „The Economist” celuje nawet wyżej: „Rosja straciła między 1,9 a 2,8 mln ludzi w latach 2020–2023, nie wliczając w tę liczbę rutynowej liczby zgonów, jakie mają miejsce co roku".

W przeszłości bywało lepiej i gorzej. Apogeum wznoszących trendów demograficznych wypadło w latach 90., a konkretnie – w 1994 roku. Ot, paradoks: dla fanatycznych zwolenników obecnego prezydenta dekada Jelcyna była czasem mroku i chaosu, tymczasem w statystycznych realiach był to jeden z najlepszych momentów rosyjskiej historii. W rejestrach ludności widniało wówczas 149 mln nazwisk.

Ale już rychło później ujawnił się trend odwrotny, bywało, że przepowiadano Rosji spadek liczby ludności do 120 mln, może z niewielkim okładem – a i dziś pojawiają się podobne prognozy, o czym przypomina także „The Economist”. Krzywa raz to wznosi się, raz opada – ale spadki są głębsze niż późniejsze wzrosty: w efekcie w 2021 r. w statystykach widniało 145 mln ludzi (Kreml dorzucał do tego około 2,4 mln mieszkańców Krymu, których międzynarodowe instytucje nie zamierzają wliczać). Aż do 2022 r. i sięgających nawet 1,25 mln mężczyzn strat, wynikających tak z działań wojennych, jak i ucieczki przed nimi.

Gęstniejące chmury

Jeżeli Putin ma jakąkolwiek strategię dla rządzonego przez siebie kraju, czerwone lampki powinny się dla niego zapalać jedna po drugiej. W kwietniu 2022 r. odnotowano najniższą od XVIII w. liczbę miesięcznych urodzin. Przewidywany czas życia dzisiejszych 15-letnich chłopców jest analogiczny do prognoz dla 15-latków na Haiti (w 2021 r. statystyczna długość życia Rosjanina wynosiła ciut ponad 64 lata, czyli o sześć lat mniej niż np. w Bangladeszu). Liczbowa przewaga kobiet nad mężczyznami urosła do 10 mln. A na dodatek wszystkie negatywne procesy demograficzne najsilniej widoczne są w grupie etnicznych Rosjan – a znacznie mniej dotkliwe wśród innych narodowości wchodzących w skład Federacji.

Wydawałoby się, że w takich okolicznościach na krwawą i wyniszczającą wojnę porwie się jedynie samobójca chcący wyniszczyć do reszty własny naród. No cóż, może to jedynie potwierdzać przypuszczenia ekspertów, że Kreml planował krótki i w miarę bezbolesny przewrót w Kijowie, a gdy plan się nie powiódł – prezydent uznał, że nie ma dla niego drogi powrotu.

Pytanie, czy będzie jeszcze jakaś droga powrotu dla Rosjan. Kraj spadł w globalnych statystykach z 6. pozycji na świecie na 15. pod względem liczby ludności. W ciągu kilku najbliższych tygodni powinna się rozpocząć kolejna runda poboru do wojska – obejmująca przecież przede wszystkim te roczniki mężczyzn, które są w wieku, w jakim zakłada się związki i płodzi dzieci.

Dalekosiężne konsekwencje

A przecież to jeszcze nie koniec: w Afganistanie w latach 1979–1989 zginęło „zaledwie” 15 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, a liczba rannych sięgnęła 35 tys. Jednocześnie jednak psychologiczne efekty dekady wojowania pod Hindukuszem na długie lata położyły się cieniem na społeczeństwie Rosji i krajów posowieckich – „Afgańcy” mieli kłopoty psychiczne, demolowali swoje rodziny, mieli problemy ze znalezieniem pracy, alkoholem, funkcjonowaniem w społeczeństwie. Weteranów wojny w Ukrainie – bez względu na jej finalny efekt – będzie znacznie więcej. Nie wspominając już o tym, jakie spustoszenie przyniesie to funkcjonowaniu kraju i jego gospodarki.

Konkluzja, że pustosząc Ukrainę, Putin zniszczył też własny kraj, wydaje się trywialna. Ale gdy tylko spojrzeć na wszystkie przytoczone wyżej statystyki, jasno widać, jak gęste chmury zbierają się nad Kremlem. I można zrozumieć, że porwania ukraińskich dzieci to nie tylko prymitywna zemsta na narodzie, którego przecież nie ma (wszak „Ukraińcy i Rosjanie to jeden naród”, jak dowodził przez lata Kreml), ale także desperacka próba podreperowania własnej kulejącej statystyki demograficznej, choćby poprzez wpisywanie do niej małoletnich „Rosjan z odzysku”. Skądinąd, po odpowiedniej indoktrynacji, idealnego mięsa armatniego, gdyby w przyszłości Moskwie chciało się jeszcze powojować.


Przeczytaj też:

Rosja się wyludnia

Federacja Rosyjska wyludnia się w tempie, którego nie przewidywały nawet najczarniejsze scenariusze. Wyniki ostatniego spisu powszechnego z 2011 roku w tym państwie wskazywały, że liczba ludności zmalała od 2002 roku o 2,2 miliona osób. Każdego roku populacja tego państwa maleje o ponad ćwierć mi...

500 plus po rusku

Od 1991 roku liczba ludności Federacji Rosyjskiej zmniejsza się średnio o pół miliona osób rocznie. W połowie XXI wieku ludność tego kraju skurczy się ze 142 do 100 milionów obywateli.

Rosja. Nieoczywiste skutki wojny

Pytanie, czy i kiedy zachodnie restrykcje przyniosą skutek, przysłania fatalną kondycję Rosji. Tymczasem, jak w dreszczowcu Alfreda Hitchcocka, dramatyczny finał dopiero przed nami. Tragiczne rezultaty wojny będą latami dręczyły poddanych Putina.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę