Do 2050 roku liczba ludności Rosji może się zmniejszyć nawet o jedną trzecią. Władze Federacji Rosyjskiej traktują kryzys ludnościowy jako najważniejszy problem narodowy. Już w 2010 roku tematyka demograficzna dominowała w większości przemówień ówczesnego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. Wtedy wydawało się, że można jeszcze zastopować wymieranie Rosjan poprzez motywowanie do zakładania wielodzietnych rodzin. Jednak obecna wojna w Ukrainie przyspieszyła ten proces.
Przyczyną tak gwałtownej depopulacji Rosji jest niska liczba urodzeń i wysoka umieralność dorosłych. Rosja zajmuje 48 miejsce wśród krajów europejskich pod względem oczekiwanej długości życia, ze średnią 65 lat dla obu płci. Warto przy tym podkreślić, że z roku na rok ta długość nie rośnie, ale systematycznie maleje. Statystyczna długość życia rosyjskich mężczyzn wynosi zaledwie 58 lat. Kobiety żyją w tym kraju średnio o 17 lat dłużej. W Rosji notowana jest najwyższa w Europie śmiertelność mężczyzn – 480 na 1000 mieszkańców. Do tak wysokiej śmiertelności mężczyzn przyczynia się rosnąca w zastraszającym tempie narkomania i powszechny alkoholizm, który oficjalnie dotyka 4 miliony Rosjan. W rzeczywistości nadużywanie alkoholu dotyczy niemal całego dorosłego społeczeństwa. Zatrucia alkoholowe zabijają każdego roku 40 tys. osób, a choroba alkoholowa jest przyczyną śmierci 30 proc. rosyjskich mężczyzn.
W listopadowym orędziu do narodu Dmitrij Miedwiediew przedstawił planowane etapy wyprowadzenia Rosji z kryzysu demograficznego. Kreml obiecywał stworzenie szeregu zachęt materialnych dla rodzin wielodzietnych. Rodzice, którzy mieli zdecydować się na trzecie i dalsze dziecko, mieli dostawać od państwa działkę pod budowę domu jednorodzinnego. Państwo obiecywało także pomoc w sfinansowaniu budowy domu. Plany te spaliły na panewce. Powszechna korupcja i wydatki wojenne pochłonęły fundusze prorodzinne.
Obecnie za urodzenie drugiego i dalszego dziecka rodzice otrzymują co prawda regionalne zasiłki zwane w Rosji "kapitałem macierzyńskim". Ale nie jest to już kwota jak przed kilku laty, kiedy młodzi rodzice dostawali nawet równowartość ok. 11 tys. dolarów. Regiony szczególnie zagrożone wyludnieniem wypłacały rodzinom wielodzietnym zasiłki wyższe nawet o 3 tysiące dolarów, co stanowiło jeszcze kilka lat temu istotną zachętę dla młodych małżeństw do zakładania gospodarstw wielodzietnych.
Plan Medwiediewa do walki z kryzysem demograficznym zakładał także dofinansowywanie z budżetu państwa zapłodnień in vitro. Ta propozycja spotkała się jednak z ostrożną krytyką środowisk lekarskich i naukowców z Rosyjskiej Akademii Nauk. Wiceprzewodniczący tej organizacji Aleksander Baranow grzmiał w telewizji państwowej, że program zapłodnień in vitro jako metoda leczenia bezpłodności prowadzi do zwiększenia liczby urodzeń dzieci z poważnymi wadami zdrowotnymi. Według rosyjskiego naukowca i stojącej za nim grupy lekarzy, metoda in vitro przyczynia się do zwiększenia inwalidztwa wśród społeczeństwa rosyjskiego.
Ta kontrowersyjna opinia nie zmieniła jednak głównych założeń rządu w walce z kryzysem demograficznym.
Dmitrij Miedwiediew, który sam jest ojcem jedynaka, poświęcił kryzysowi demograficznemu większą część swojej pracy na stanowisku prezydenta. Jaki jest tego efekt? Podobny jak u nas z 500 plus, czyli mizerny. Teraz na Kremlu z niepokojem oczekuje się oficjalnych analiz Rosstatu, ponieważ mogą one rozwiać resztę nadziei, jakie Rosjanie wiążą z Putinem i jego kamarylą.