Dostęp do broni

Kontrola obrotu bronią działa – w Meksyku

Z Meksyku napłynęły ostatnio dramatyczne zdjęcia pokazujące strzelaninę na lotnisku i spalone pojazdy wojskowe. To sicarios z jednego z karteli próbowali odbić z rąk wojska swojego bossa, będącego synem El-Chapo. Wielu ludzi pewnie pomyślało: „Jaki to straszny kraj! Byłby lepszy, gdyby tam zakazać posiadania broni palnej!”. No cóż, prawo dotyczące broni palnej jest tam już znacznie ostrzejsze niż w Europie.

Hubert Kozieł
Foto: Nur Andi Ravsanjani Gusma | Pexels

Ile w Meksyku jest sklepów z bronią palną? Zwykły Europejczyk wyobraża sobie, że jest ich co najmniej tyle co w Teksasie albo znacznie więcej. Sklepy z bronią są tam pewnie na każdej ulicy, obok budek z taco i straganów z piniatami. To wyobrażenie mocno się jednak rozmija z rzeczywistością. W całym Meksyku jest bowiem tylko jeden sklep z bronią palną. Znajduje się on na terenie bazy wojskowej, więc zwykli ludzie nie mają do niego wstępu. Posiadanie broni palnej jest zresztą dla zwykłego zjadacza burritos bardzo drogą przyjemnością. Za uzyskanie licencji trzeba zapłacić równowartość 2 tys. dolarów. To czemu więc nie sprawdza się popularna wśród lewicowych liberałów teoria mówiąca, że jeśli legalny dostęp do broni palnej będzie trudny, to będzie mało przestępstw z jej udziałem? Bo ta teoria jest po prostu bzdurna.

Zabójca z meksykańskiego kartelu narkotykowego jest zbyt wielkim macho, by ubiegać się o licencję na karabin snajperski czy erkaem. Po prostu go kupuje na czarnym rynku. Wychodzi dużo taniej i łatwiej niż zakupy drogą oficjalną. Broń dobrej jakości płynie cały czas szerokim strumieniem z USA. Gdyby nawet zbudowano mur na granicy i nie przepuszczano na południe żadnego transportu amerykańskiej, to w jej miejsce szybko wkroczyłaby broń chińska. W przypadku broni palnej zakazy obejmują tylko i wyłącznie praworządnych obywateli. Bandyci na nie sobie gwiżdżą. Każdy polityk wzywający do ograniczania praworządnym obywatelom dostępu do broni palnej powinien być więc traktowany z ekstremalną podejrzliwością. Kto wie, może finansują go kartele…


Przeczytaj też:

Szkoła bardziej winna niż producenci broni

Po każdej szkolnej strzelaninie w USA słyszymy narzekania na to, że dostęp w do broni w Stanach Zjednoczonych jest „zbyt łatwy”. Rzadko kto jednak szuka przyczyn tych masakr w dysfunkcyjnym systemie edukacji.

Kto wymyślił pozwolenie na broń?

Polska jest krajem o najsurowszych w Unii Europejskiej zasadach wydawania pozwoleń na broń palną. Ta praktyka jest pokłosiem zakazów wprowadzonych jeszcze przez zaborców i kontynuowanych w II Rzeczypospolitej i PRL.

Zbrójmy się!

Pozwolenie na broń palną posiada jakieś 0,6 proc. polskiego społeczeństwa. Połowa z tych szczęśliwców to myśliwi. Reszta narodu była traktowana przez ostatnie kilka dekad jako heloci, którym nie wolno dawać broni do rąk.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę