Syria

Człowiek, którego kule się nie imają

W styczniu 2011 r. wybuchła niezwykła fala protestów, które objęły aż 20 krajów arabskich, od Sahary Zachodniej po Kuwejt. Bliskowschodnia wiosna ludów obaliła pięciu dyktatorów i przyczyniła się do zmiany ośmiu rządów. Jedynym despotą, któremu udało się uchronić przed gniewem obywateli, jest prezydent Arabskiej Republiki Syrii Baszar al-Asad, człowiek, który nigdy nie chciał zostać politykiem.

Paweł Łepkowski
Baszar al-Asad. Foto: Kremlin.ru, CC BY 4.0, via Wikimedia Commons

Kim jest ten jedyny bliskowschodni satrapa, który prawdziwym cudem przetrwał przemiany na Bliskim Wschodzie rozpoczęte 12 lat temu? Czemu wiatr historii wywiał wszystkich prócz jego jedynego? Być może dlatego, że nie jest on typowym arabskim dyktatorem w stylu Saddana Husajna czy Muammara Kaddafiego. Pod wieloma względami bardziej przypomina europejskiego intelektualistę niż arabskiego nacjonalistę.

Rodzina Asadów, a tak naprawdę Wahsz, co po arabsku oznacza „dzikie zwierzę”, pochodzi z niewielkiej miejscowości Kardaha, położonej niedaleko starożytnego portu Latakia. Hafez Asad, poprzedni dyktator Syrii i ojciec obecnego prezydenta, w 1971 r. zmienił rodowe nazwisko Wahsz na Asad (co znaczy „lew”). Członkowie jego klanu są alawitami, wyznawcami niezwykłego odłamu islamu, wywodzącego się z szyickiego ismailizmu i łączącego w sobie doktryny chrześcijańskie, neoplatońskie, nauki Zaratustry i starożytne kulty astralne. Doktryna alawitów dowodzi, jak niezwykłym miejscem w historii cywilizacji jest Syria, ojczyzna wielu kultur i religii, które przewinęły się przez te ziemie. Chociaż alawitów uważa się za muzułmanów, to w rzeczywistości niewiele mają wspólnego z nauką proroka Mahometa. Nie pielgrzymują i nie modlą się w kierunku Mekki. Nie uznają Koranu jako źródła prawa. Nie obchodzą także większości muzułmańskich świąt, jednocześnie bardzo uroczyście celebrując chrześcijańskie święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Kobiety alawickie nie tylko nie zasłaniają twarzy, ale noszą się bardzo kolorowo i elegancko na wzór zachodni. Istotnym elementem tej religii jest brak zakazów obyczajowych, więc jeszcze do niedawna Syria była krajem dość silnie zlaicyzowanym. Gdy w 1971 r. władzę w Syrii przejął prezydent Hafez al-Asad, wszystkie stanowiska kierownicze w państwie znalazły się w rękach alawitów. W 2011 r. zachodnie media ukazywały powstanie syryjskie jako walkę o wolność słowa i demokrację. Rzeczywiście, początkowo była to walka z niezwykle brutalną dyktaturą, ale szybko zamieniła się w równie brutalną próbę odzyskania władzy przez sunnicką większość. Syryjska ulica nie wystąpiła przeciw Baszarowi ze względu na styl jego władzy. W porównaniu z innymi arabskimi dyktatorami młody syryjski prezydent jawił się z początku jako człowiek niezwykle zdyscyplinowany, uczciwy i skromny. Cztery lata, które po ukończeniu studiów medycznych spędził na szkoleniu w szkole oficerskiej, utrwaliły w nim zamiłowanie do bezpretensjonalnego i umiarkowanego stylu życia. W 1992 r. Baszar uzyskał zgodę ojca na wyjazd do Londynu, gdzie pracował jako zwykły okulista na 24-godzinnym oddziale oftalmologii w Western Eye Hospital. W 1994 r. w wypadku samochodowym zginął jego starszy brat płk Basil al-Asad. To on był wyznaczony na przyszłego prezydenta Syrii. Baszar nie był przygotowany do nowej roli. Błyskawicznie stał się zakładnikiem klanu wojskowych i marionetką legitymizującą zamknięty układ państwa policyjnego. Osobowość Baszara al-Asada najlepiej określa komentarz Davida Lesha, doradcy prezydenta George’a W Busha do spraw Bliskiego Wschodu, który w 2009 r. stwierdził w wywiadzie dla telewizji francuskiej: „Gdyby dziś w Syrii odbyły się wolne wybory, prawdopodobnie bez najmniejszego problemu wygrałby je Baszar al-Asad. Nie dostałby co prawda 97 proc. głosów, jak w fikcyjnych wyborach 2007 r., jednak zyskałby solidny elektorat, ponieważ mimo chaosu panującego na Bliskim Wschodzie umiał utrzymać w kraju stabilność”. Ten pozytywny wizerunek młodego przywódcy runął wraz z wybuchem powstania 15 marca 2011 r. Nawet mianowanie nowego premiera Adila Safara, który zastąpił znienawidzonego premiera Al-Utriego, oraz zniesienie trwającego od 40 lat stanu wyjątkowego nie uratowało popularności prezydenta, który powoli przeobraził się w krwawego autokratę. Do końca 2012 r. powstanie zamieniło się w regularną, trwającą do dzisiaj wojnę domową. Do 2015 r. Baszar al-Asad utracił władzę nad 80 proc. terytorium państwa, którym rządził jego ojciec.

Wszyscy byli wtedy przekonani, że to koniec władzy Asadów nad Syrią. Przewidywania okazały się jednak błędne. Już w 2014 roku siły rządowe odbiły syryjską Rakkę z rąk tzw. Państwa Islamskiego. ISIS posypało się jak domek z kart.  Przez 8 lat Asad scalał kilometr po kilometrze rozbite państwo syryjskie. Efekt jest całkiem niezły.

W 2022 roku, po 11 latach zakończyła się syryjska wojna domowa, a kierowana przez Baszara al-Asada Syryjska Republika Arabska znowu wraca do gry na arenie międzynarodowej. Izolacja syryjskiego dyktatora skończy się zapewne wkrótce jego triumfalnym powrotem do Ligi Państw Arabskich. Opowiadają się za tym główne państwa arabskie: Jordania, Algieria, Irak i Egipt. Z prezydentem Joe Bidenem rozmawiał już na ten temat także król Jordanii. Amerykański prezydent oświadczył podobno, że widzi perspektywy na przywrócenie dobrych relacji dyplomatycznych Waszyngtonu z Damaszkiem. Pozostaje jeszcze kwestia stosunków izraelsko-syryjskich. Ale wydaje się, że także Izraelczycy wolą mieć pewnego i znanego im przeciwnika niż eksperymentować z nową arabską rewolucją.


Przeczytaj też:

Syria. Turecko-rosyjskie przeciąganie liny

Ankara i Moskwa prężą muskuły w Syrii. Jednak dwustronne przeciąganie liny jest objawem narastającego konfliktu interesów o znacznie szerszym zasięgu.

Kremlowskie koktajle Mołotowa

Jedną z konsekwencji przeciągającej się rosyjskiej agresji na Ukrainę może być zaostrzenie sytuacji w punktach zapalnych, na które Rosja ma wpływ. Seria wojen zastępczych może posłużyć Kremlowi do rozproszenia uwagi – i sił – Zachodu na znacznie dłuższej linii napięć niż granice Ukrainy.

Rosyjska prowokacja w Syrii?

Zrujnowana Syria stoi w obliczu bezprecedensowego kryzysu gospodarczego, wywołanego deficytem paliw. Przyczyną są zachodnie sankcje wobec Damaszku, Moskwy i Teheranu.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę