Social media

X kontra Threads

Mark Zuckerberg chciał stworzyć sieć społecznościową będącą „zabójcą Twittera”. Wyszła mu jednak aplikacja dla nudziarzy.

Hubert Kozieł
Foto: Anthony Quintano from Westminster, United States, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

5 lipca Zuckerberg wymierzył Elonowi Muskowi cios biznesowy. A przynajmniej tak myślał. Tego dnia Meta Platforms uruchomiła aplikację Threads mającą być alternatywą dla Twittera. Owa aplikacja powiązana z Instagramem była opracowywana od stycznia, a bezpośrednim impulsem do jej stworzenia było przejęcie w październiku Twittera przez Muska i towarzyszące temu kontrowersje. Meta uznała, że zdoła przyciągnąć do nowej aplikacji tych internautów, którzy w ostatnich miesiącach z różnych przyczyn rezygnowali z korzystania z platformy społecznościowej Muska. Threads wyposażono więc w funkcjonalności podobne jak w Twitterze. (Wcześniejsza wersja aplikacji Threads została wprowadzona już w 2019 r. Umożliwiała m.in. prowadzenie chatów video poprzez Instagram. Nie zyskała jednak dużej popularności i przestała istnieć w grudniu 2021 r.) Na początku lipca szeroko rozreklamowano nową aplikację. Threads wzbudziła tak duże zainteresowanie, że jej premierę przyspieszono o jeden dzień. Meta miała dobry timing. Dokonała bowiem premiery tuż po tym, jak Musk ogłosił, że Twitter będzie „tymczasowo” ograniczał użytkownikom to, ile mogą przeczytać tweetów dziennie.  Wielu twitterowiczów uznało więc, że warto sprawdzić, czy nowa aplikacja Zuckerberga jest lepiej dopracowana technicznie. W ciągu pierwszych pięciu dni od premiery Threads zyskała ponad 100 mln użytkowników. Tym samym pobiła rekord tempa ich przyrostu ustanowiony wcześniej przez ChatGPT. Threads zaczęła być nazywana „zabójcą Twittera”. Czy jednak rzeczywiście jest w stanie zmiażdżyć tę popularną platformę?

Jak na razie Threads jest pod pewnymi względami na gorszej pozycji w stosunku do Twittera. Przede wszystkim nie jest platformą dostępną dla użytkowników z krajów Unii Europejskiej. To poważne problemy regulacyjne (dotyczące m.in. unijnego prawa o gromadzeniu danych) zdecydowały, że Meta nie zdecydowała się na jej udostepnienie w Europie. Tymczasem Twitter wciąż działa w UE bez przeszkód, choć od czasu do czasu unijni komisarze grożą, że uderzą w jego działalność, jeśli nie będzie odpowiednio surowo cenzurował treści. Ponadto zainteresowanie Threads poważnie zmalało. W tygodniu zakończonym 14 lipca liczba jej aktywnych użytkowników spadła (według danych firmy SmiliarWeb) z 49 mln do 23,6 mln. Tydzień później zmniejszyła się do zaledwie 13 mln! Skrócił się też średni czas, jaki użytkownicy poświęcali tej aplikacji. W USA osiągnął on szczyt 7 lipca. Amerykańscy użytkownicy spędzali wówczas na Threads 21 minut dziennie. Tydzień później byli tam już tylko średnio przez sześć minut dziennie. W kolejnym tygodniu czas ten spadł do zaledwie czterech minut dziennie. Wygląda więc na to, że bardzo duża część użytkowników Threads założyła tam konta po prostu z ciekawości. Chcieli sprawdzić, czy nowa aplikacja jest lepsza od innych platform społecznościowych. Ogromna większość z nich mogła uznać, że nie ma tam nic, co by ich skłaniało do dłuższych interakcji. Aplikacja Zuckerberga jest po prostu nudna. Nawet bardziej nudna niż Metaverse.

Twitterowi można wiele zarzucić. Poluzowanie standardów moderacji na tej platformie sprawiło, że boryka się ona z exodusem reklamodawców. W okresie od 1 kwietnia do 7 maja 2023 r. sprzedaż reklam na Twitterze była o 59 proc. niższa niż w takim samym okresie rok wcześniej. Serwis stracił połowę ze swoich 100 największych reklamodawców. Musk próbuje powstrzymać ten trend, szukając kompromisu choćby w kwestii moderacji treści. M.in. temu służyła majowa nominacja Lindy Yaccarino na nową szefową tej platformy. Mimo tych zawirowań Twitter pozostaje jednak miejscem ożywionej i dosyć swobodnej wymiany myśli oraz pozyskiwania informacji. Tego się natomiast nie da powiedzieć o Threads. Nowa aplikacja Zuckerberga już w pierwszych tygodniach funkcjonowania podpadła wielu użytkownikom, bo stosowała nadmierną, wręcz absurdalną cenzurę. Doszło nawet z tego powodu do kuriozalnej sytuacji. Anas Haqqani, jeden z liderów afgańskich talibów, stwierdził, że woli Twittera, gdyż zapewnia on więcej wolności słowa niż „nietolerancyjna” Meta. Mamy więc z jednej strony platformę, która chce być „Hyde-Parkiem” dla różnych kontrowersyjnych opinii, a z drugiej grzeczną aplikację, która umożliwi spokojne rozmowy między ludźmi reprezentującymi zbliżone poglądy. Ta druga może zyskać sympatię regulatorów, ale znudzić wielu swoich użytkowników.


Przeczytaj też:

Etyka pracy Elona

Elon Musk chyba naprawdę nie lubi pracowników Twittera. Połowę z nich błyskawicznie wyrzucił z pracy, a 75 procent tych, którzy zostali, może wkrótce odejść. Elon powiedział im, że mają pracować „hardkorowo”, a pozbawił darmowej stołówki. Pracodawca z piekła rodem? Zwykły Janusz biznesu? Czy też ...

Czego nie cenzuruje TikTok?

TikTok, czyli niepokojąco popularna, należąca do Chińczyków platforma społecznościowa zapowiedziała, że będzie cenzurować treści kwestionujące oficjalną narrację w sprawie globalnego ocieplenia. Filmików namawiających młodzież do głupich i antyspołecznych zachowań jakoś o...

Elon Musk – zbawca wolności słowa?

Gdy w styczniu 2021 r. Twitter blokował urzędującego prezydenta USA, lewica cieszyła się z tego i twierdziła, że to prywatna firma, która ustala własne zasady. Gdy jednak ekscentryczny miliarder Elon Musk ogłosił zakup Twittera, nagle przez lewicową bańkę przetoczyła się fala oburzenia na to, że ...

Demokratyczna cenzura

Mainstreamowe media milczą na temat dokumentów ujawniających kulisy decyzji cenzorskich podejmowanych przez poprzednie kierownictwo Twittera. A szkoda, bo pokazują one jak w „modelowej” amerykańskiej demokracji odbiera się głos przeciwnikom politycznym.

Wojny z logo Facebooka

2 miliardy dolarów. Takiej kwoty domaga się od koncernu Meta – innymi słowy od właścicieli Facebooka – grupa Etiopczyków, którzy ucierpieli podczas wojny domowej w swojej ojczyźnie. Jak przekonują, do ich cierpienia przyczynił się algorytm Facebooka, pomagający w rozpowszechnianiu mowy nienawiści...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę