Neosocjalizm

Żebrak polski

Tym pięknym tytułem chciałbym zacząć serie felietonów na temat… no właśnie, jaki temat? Na temat żebraków polskich. Nie będzie to jednak o tych żebrakach ulicznych, bo nawet nie wiem ilu z nich jest Polakami, a ilu tylko na wypadach gościnnych. Będzie to o żebrakach mentalnych, często jeżdżących dobrymi traktorami, mieszkających u siebie z dużym telewizorem i sporą lodówką, spędzających też czasami urlopy za granicą, latającymi może tanimi liniami lotniczymi lub kupujący bilety w ofercie last minute.

Grzegorz Hajdarowicz
Foto: truthseeker08, pasja1000 | Pixabay

Żebracy są wśród nas w ilościach masowych. Są wśród rolników, robotników, inteligentów, artystów, naukowców i przedsiębiorców. Są starzy i młodzi oraz w tzw. wieku produkcyjnym. Są to zarówno kobiety, jak i mężczyźni; wykształceni i ledwo piszący; religijni i bezbożnicy. Oni niestety są wszędzie.

No to zaczynamy. Na lekcjach historii uczymy się o dumnych Słowianach i ich królach i o zwycięstwach w bitwach – po pewnym czasie to już był luksus. Mamy romantyzm i pozytywizm w genach, odparliśmy nawałę turecką i bolszewickie hordy, mieliśmy niesamowite państwo podziemne i przetrwaliśmy komunizm, był papież, Wałęsa, jest Lewandowski. Przez ostatnie 30 lat zrobiliśmy wielką robotę nad Wisłą, zbudowaliśmy całkiem niezły kraj, często bez poparcia rządów, a nawet często im wbrew. Pokolenie 20–30 latków z końca lat 80-tych już na karku nosi 50–60 lat. Młodzi wychowani w nowej Polsce, którzy mieli dużo więcej niż ich rodzice, mają dużo większe możliwości, czasami są doceniani w świecie. Szło jak szło, ale jakoś szło. Niestety reformy – te operacyjne i świadomościowe – jakieś 10 lat temu zaczęły zamierać i zmieniać się w „ciepłą wodę w kranie” po to, by 7 lat temu oddać pola apologetom żebractwa, tym, którzy kochają nie swoje rozdawać, takim, którzy uważają, że rolą państwa jest karmić głodne dzióbki i dawać, dawać i rozdawać. Szczerze mówiąc to parę lat temu naiwnie myślałem, że dumna Polka i dumny Polak będą woleli żyć z pracy rąk lub głowy oraz cenić sobie zaradność, samodzielność i wolność. Kolejne wyniki wyborów pokazywały, jak bardzo się myliłem. Wyciągnięte ręce po „500+”, po kredkowe, (a może niedługo po korkowe?), po dopłaty tego i owego – lasy rąk żebraków wołających: „daj to, daj tamto!”. „Jeszcze! Jeszcze! Teraz daj węgiel i dopłać na węgiel. Subsydiuj, daj grosik lub dwa!”. Obrzydliwy spektakl błagalny. Oczywiście władza nie daje za darmo, trzeba pana za stopy łapać i brudne buty całować, a i nie oburzać się nadmiernie, jak pan nahajem (lub gazem) przez plecy zdzieli.

Żebrak polski nie zna już wolności i nie ma godności. Szkoda, bo to był kiedyś dumny naród. Metody „na żebraka” – tak dobrze dającej sobie radę – pozazdrościła władzy także opozycja i dawajże obiecywać nygusom, że jak dojdzie do władzy, to jeszcze to i to dorzuci. Może nawet żebrak nie będzie musiał pracować! Co oni tam obiecują? Jednodniowy tydzień pracy? Może trochę więcej na początek, ale na pewno pięciodniowy to już przeżytek jak na kraj, który żyje od wielu lat z drukowania pieniędzy, ma Ruskich na granicy i często wariatów na mostkach kapitańskich. Zaiste śmiałe to są idee.

Tyle wstępu. W tej serii spróbuję przyglądnąć się żebrakom z różnych grup społecznych i zawodowych. Mamy wojnę na granicy (dla niezorientowanych, mamy wszakże granicę z Rosją – tak w kierunku na Litwę i po lewej), to może wojsko i policja pójdą na pierwszy ogień. Zobaczmy, czy żebrzą jak inni.

Żeby było pozytywnie, to może na koniec takie hasło: „Żebracy, wstańcie z kolan! Otrząśnijcie się! Weźcie się do roboty!” – to nie boli, a daje godne i wolne życie. Warto!


Przeczytaj też:

Żaby już ugotowane?

Obtłuszczeni, leniwi, zastanawiający się na co wydać pieniądze: na wycieczkę do Egiptu czy na nowy samochód, albo nową łódkę (od kajaku po jacht). Jedni ciężko pracując, inni bujając się na państwowych posadach, zarobiliśmy trochę przez te 30 lat. Brylujemy na Zachodzie, bo UE nie boimy się jak R...

Prawica potrzebna Polsce od zaraz!

A niech mnie, jak ten czas goni! Niedawno był luty… czy na pewno? Czcionka niewyraźna… 1988 roku. To już więc ponad 32, a nawet blisko 33 lata temu.

O czym by tu teraz napisać?

Tyle się dzieje, ale jakiegoś przełomu nie widać. Z jednej strony kolejny miesiąc trwa wojna w Ukrainie, z drugiej – jakiś kataklizm gospodarczy wisi w powietrzu, a z trzeciej – od czasu do czasu odgrzewany jest stary kotlet Covid-19. No, i oczywiście ta nasza polska scena polityczna...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę