Ludzie wojowali od zawsze, bo od zawsze konflikt decydował o życiu i rozwoju. Więc najpierw jako atomy, potem jako bakterie, jeszcze potem jako zwierzęta, aż w końcu, jako istoty chodzące na dwóch nogach, w postawie wyprostowanej, spieraliśmy się i dobieraliśmy oręża, kiedy zwykły spór nie wystarczył.
Marzeniem pokoleń po II wojnie światowej było, aby wojny już nie było. To niestety zupełnie nie wyszło, bo nawet w Europie lat 90-tych były rzezie i bombardowania.
Marzyć zawsze można, ale często z realizacją jest krucho. Przyszedł rok 2022, siły zła postanowiły pokazać pazur, siły dobra niespodziewanie dla wszystkich postanowiły się bronić. Co będzie? Jak to będzie? - zastanawiamy się wszyscy. Dobrzy ludzie liczą na zwycięstwo, źli na to samo. Dobrzy w gorsetach lepszych lub gorszych demokracji próbują się zorganizować i działać, ale maja dużo problemów, bo jak tu nie realizować inwestycji? Chodzić na piechotę do kina? Wyłączać światło? Siły zła nie maja takich dylematów. Zarządzane pięścią, finansowane przez siły dobra (wszak płacimy za benzynę, gaz, węgiel i wszystkie pochodne np. plastik) ściągają wszystkie szumowiny z planety (ostatnio terroryści islamscy mają się zaciągać - jakoś w tym wypadku obu stronom religie nie przeszkadzają…) i chcą pokazać kto tu ważniejszy, i chcą pokazać siłę i narzucić władztwo. Siły dobra w ogródkach kawiarnianych, przed mediami społecznościowymi na smartfonach kręcą z niedowierzaniem głową, jak to może być. Niektórzy rzucają się energicznie na pomoc, ale światło w łazience, której już nikt nie używa od 2 godzin jest zapalone, a do centrum koniecznie trzeba podjechać samochodem. Siły zła z politowaniem i z półuśmiechem na twarzy na to patrzą i wysyłają kolejna fakturę do zapłacenia.
Ukraińcy i 22 tysiące ochotników walczą na froncie i oddają na szali swoje życie, wielu już powoli rozgląda się za nową ofertą na wakacje, wszak nie długo lato.