Historia alternatywna?

Taka sobie wizja

Siedząc wygodnie i spoglądając na leniwie płynący Tag, właśnie zakończyłem czytanie kolejnego rocznicowego tekstu z okazji wybuchu II wojny światowej.

Grzegorz Hajdarowicz
Foto: Andreykr, Patryk Kosmider, Oleksandr Tkachenko/Dreamstime.com

Oj Boże, jak dawno to było! Jak dobrze, że człowiek nie żył w tych trudnych czasach...

Pytania tradycyjnie napierają: Jak można było tak słabo przygotować kraj? Tylko 20 lat II Rzeczypospolitej? Co nasi dziadowie mieli w głowach? Dlaczego nikt nas nie wspomógł? itp., itd.

Zamykam oczy i widzę to: jest 1 października, rano, piątek – dość brzydki, znowu pada na Podlasiu... Jest dość wcześnie, 7 rano w Lizbonie, czyli 8 rano w Warszawie. Otwieram iPada, a tam na każdej stronie internetowej duże litery krzyczą: „Zielone ludziki z Donbasu zajęły Kijów!”, w zasadzie bez walki, spontaniczna akcja mieszkańców wschodniej Ukrainy, którzy w czwartek zapewne kupili w okolicznych salonach trochę helikopterów dla zdynamizowania przemieszczania.

Ech, no to mój poranny, codzienny trening diabli wzięli. Tak mija mi cały dzień: czytanie, liczne rozmowy z rodakami, z rodziną. Wieczorem byli już we Lwowie. Wypita butelka dobrego wina z Douro po zmroku też nie pomogła dzielnym Ukraińcom.

Sobota zapowiadała się słabo: w Polsce pada, w Portugalii świeci słońce, ale wiadomości na iPadzie tylko się rozwinęły. Jakiś generał zielonych ludzików – to oni mają stopnie wojskowe? – zaparkował o 8 rano w Lublinie na Rynku. Jak to w Lublinie? Jak twierdzi: był jakiś problem z mapami. No słabo to zaczęło wyglądać, bo dzielni leśni, tzw. terytorialsi, nie dali rady go powstrzymać, a minister obrony narodowej jest na wakacjach (kiedyś musi odpocząć, ma prawo), a główny polityk kraju jeszcze nie wstał. Nasze wojska jakoś mało sprawne i te kilka samolotów straciliśmy w 30 minut. Nimi mieliśmy się bronić, ale nikt skutecznie tego nie potrafił zrobić. To taka operacja „Gamoń”, bo szefowie to ludzie z gatunku „nic nie potrafię, ale stanowisko mam”. Amerykanie jakoś nie poderwali się do boju.

Obrażalscy! I to za co? Za jakąś tam małą spółkę, co ją rząd podwędził wieczorową porą. Niemcy dziwne też się nie ruszyli – chyba się bali nowych reparacji wojennych. UE wystosowała tylko protest. Nie wiedzieć czemu nikt się nami nie zajął, a sami jak zawsze nie potrafiliśmy tego zrobić. Taka karma? Taki klops?

Już czwarta po południu w Lublinie. Miejscowy szef partii rządzącej, znany przedsiębiorca i biskup spotkali się z generałem zielonych ludzików, aby dograć zasady cywilizowanej współpracy. Przedsiębiorca ma nawet szanse przy tym coś zarobić, bo generał stwierdził, że ma spory budżet – wiadomo… mieszkańcy Donbasu zawczasu zrzucili się na wyprawę. Po 6 po południu w przestrzeni teleinformatycznej zadźwięczał jeden telefon, taki na linii Moskwa–Warszawa. Ciepły męski głos powiedział tylko trzy wyrazy „Spasiba, ocień haraszo” .

Jak to się stało, że my – będący w NATO i UE, z rządem tak wybitnych patriotów, prawdziwych mężów stanu – w parę godzin straciliśmy Lubelszczyznę? Straciliśmy przy tym sojuszników, przyjaciół i zdolność obronną. Zastanawiam się, jak to możliwe? No tak, ale to nie było parę godzin. To był ciekawy proces, tzw. proces gotowania żaby z pozytywnym skutkiem – co prawda nie dla żaby, ale dla procesu. Parę osób naprawdę się napracowało. Ale niedługo Dziadek Mróz da prezenty, wszak święta za pasem. Kiedyś historycy to opiszą w opasłych tomiskach i będzie na maturze. Biedni uczniowie.

Otwieram oczy, Tag dalej leniwie płynie, zachodzi słońce nad Lizboną, „Uważam Rze Historia” leży obok, boję się otworzyć iPada…



Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę