Korea Południowa jest już właściwie krajem protestanckim, w którym roi się od ewangelickich zborów w amerykańskim stylu. Jeśli widzimy w Seulu czerwony, neonowy krzyż na bloku mieszkalnym, to mamy pewność, że siedzibę tam ma jeden z lokalnych kościołów protestanckich. Będąc kilka lat temu w Korei, słyszałem od miejscowych opinie, że zwrócenie się społeczeństwa ku religii pomogło mu osiągnąć sukces gospodarczy. Istotnie, Korea Południowa jeszcze 60 lat temu była krajem biednym, rolniczym. Czy jednak religia chrześcijańska rzeczywiście pomogła jej wyjść z biedy? Tego nie wiem, ale na pewno nie przeszkodziła jej w osiągnięciu sukcesu.
Choć Stany Zjednoczone zmieniły się w ostatnich dekadach na gorsze, to wciąż górują nad Europą Zachodnią pod względem dobrobytu i standardu życia zwykłych ludzi. USA wyróżniają się też pod względem statystyk religijności. W większości stanów odsetek osób uczęszczających na nabożeństwa i mających pewność istnienia Boga jest wyższy niż w najbardziej religijnych krajach Europy. W stanach najbardziej liberalno-lewicowych, statystyki te są podobne jak w… Polsce. Często też Amerykanie wyznają chrześcijaństwo w wersji fundamentalistycznej. Stąd dające o sobie znać spory choćby o naukę teorii ewolucji w szkołach – w specyficznie katolickiej Polsce rzecz nie do pomyślenia. Przepisy dotyczące aborcji są w niektórych stanach dużo ostrzejsze niż w naszym kraju. I co? USA nie rozwijają się technologicznie? Nie bogacą się? A może religijne stany są biedne i zacofane? Wręcz przeciwnie. Często są lepiej zarządzane od lewicowo-liberalnej Kalifornii.
Może więc to protestancka etyka pracy prowadzi do sukcesu? Taką tezę postawił już dawno temu Maks Weber. Tyle że ta teoria jest bardzo dziurawa. Kapitalizm na długo przed Lutrem rozwijał się we włoskich, katolickich miastach. W Niemczech to katolickie Bawaria i Nadrenia są lepiej rozwinięte gospodarczo i kulturalnie od protestanckich landów. Nie można więc sprowadzać wszystkiego do prostych schematów. Niektórzy szufladkują islam jako religię blokującą rozwój. Ale i kraje islamskie są mocno zróżnicowane. Jedne świetnie wykorzystują swoje naftowo-gazowe bogactwo, inne tego nie potrafią.
Obwinianie religii za gospodarcze błędy rządów i za własne niepowodzenia jest ślepą uliczką, w której błądzi wielu liberałów. Świat bez religii nie będzie wcale lepszy. Laicka Francja jest obecnie krajem zwijającym się, w którym w ciągu dwóch pokoleń islam zajmie miejsce lewicowych przesądów. Sukces bez religii próbowały budować też kraje komunistyczne – z marnym skutkiem. Wiara religijna jest bowiem trwałą częścią ludzkiej tożsamości. Zniszczysz jedną, w jej miejsce pojawi się inna. Być może gorsza i wroga rozumowi.