W Bibliotece Kongresu USA w Waszyngtonie istnieje karykaturalny rysunek nazwany „Historyjka obrazkowa kondycji narodu amerykańskiego w lutym 1778 r.”. Na tym politycznym rysunku widać wychudzoną krowę, do wydojenia której czekają w kolejce Holender, Francuz i Hiszpan. Osobnik z piórami na głowie – być może to wizerunek rdzennego mieszkańca Ameryki – obcina rogi krowie, obok stoi senny i roztargniony Anglik, a piesek siusia na śpiącego lwa symbolizującego potęgę korony brytyjskiej. Gdzieś daleko w tle widać zarys Filadelfii, w której rezydują pijani bracia Howe: admirał Richard Howe i jego młodszy brat, naczelny dowódca wojsk brytyjskich generał William Howe.
Ta karykatura znakomicie oddaje sytuację polityczną w koloniach brytyjskich i nastroje tam panujące. Owiane złą sławą podatki z Ustaw Townshenda (Townshend Acts), którymi korona brytyjska nękała 13 stanów w latach 1767–68 stały się zaczynem oporu i buntu kolonii przeciw wyzyskowi Wielkiej Brytanii potrzebującej coraz większych środków na potrzeby związane z Wojną Siedmioletnią.
Aby poskromić krnąbrność kolonistów, Wielka Brytania zastosowała taktykę izolacji 13 kolonii od jakichkolwiek kontaktów handlowych z resztą świata. Flota brytyjska, znacznie potężniejsza od floty amerykańskiej, przejęła całkowitą kontrolę nad miastami portowymi na wschodnim wybrzeżu Ameryki. Silnie uzbrojone brytyjskie okręty wojenne skutecznie ograniczyły do minimum żeglugę amerykańskich kolonii, ale także wymianę handlową innych państw ze wschodnim wybrzeżem.
13 kolonii amerykańskich zostało więc niejako zmuszone do buntu przeciw brytyjskiej koronie. Dzięki temu – paradoksalnie – rozkwitły gospodarczo już samym początku wojny o niepodległość. Mogły, dzięki zniesieniu restrykcji, swobodnie handlować z Indiami Zachodnimi i Europą z wyjątkiem Wielkiej Brytanii. Podatki, jakie rząd w Londynie narzucił na tak kosztowne towary jak herbata, szkło, ołów i papier, zostały uchylone, a inne znacznie się zmniejszyły.
Stojący na czele Armii Kontynentalnej Jerzy Waszyngton zdecydował się na taktykę nieustannego nękania i osłabiania wojsk brytyjskich poprzez odcinanie ich od wszelkich źródeł zaopatrzenia. Jednocześnie Kongres Kontynentalny nie był na tyle silny, aby nakładać podatki i wprowadzać regulacje handlowe w koloniach i aby uzyskiwać fundusze niezbędne do prowadzenia wojny z Brytyjczykami. Zdecydowano więc szukać pomocy i poparcia finansowego w Europie. Wysłano na Stary Kontynent emisariuszy w misjach dyplomatycznych, a byli nimi m.in. Benjamin Franklin i John Adams.
Przez pierwsze dwa lata koloniści otrzymywali mniej lub bardziej utajone prywatne i publiczne pożyczki od Francji, która trwała w niezmiennej wrogości wobec Wielkiej Brytanii po Wojnie Siedmioletniej (1754–1763). Po klęsce wojsk brytyjskich pod Saratogą w 1778 r. wsparcie zagranicy dla Armii Kontynentalnej niepomiernie wzrosło i w tymże roku koloniści podpisali z Francją traktat o pomocy. Równało się to wypowiedzeniu wojny Wielkiej Brytanii. W końcowej fazie wojny kolonie otrzymały w formie pożyczek znaczące wsparcie od szeregu państw europejskich, przy czym największa pomoc była ze strony Francji, Hiszpanii i Holandii. Także prywatne osoby hojnie wsparły walkę z Brytyjczykami, a wśród nich byli markiz de Lafayette i baron Johann de Kalb.
Przystąpienie do działań wojennych potężnej floty francuskiej osłabiło znacznie blokadę brytyjską portów kolonialnych wschodniego wybrzeża, gdyż nastąpiła relokacja części floty brytyjskiej na francuskie posiadłości "cukrowe" na Karaibach. Obciążony nowym przeciwnikiem rząd brytyjski szukał gorączkowo, lecz z miernym skutkiem, pożyczek za granicą i obciążał kolejnym podatkiem kieszenie mieszkańców Wysp Brytyjskich.
Sankcje gospodarcze, które miały rzucić amerykańskich kolonistów na kolana przed potęgą londyńskiej metropolii, okazały się gwoździem do trumny brytyjskiego panowania w Nowej Anglii. To pouczająca lekcja z historii, którą warto uwzględnić przy ocenie obecnych sankcji zachodnich nałożonych na Rosję.