Klimat

Urlop w płomieniach

W Grecji i Hiszpanii pożary, w Italii brak wody. Kraje Lewantu smażą się w upałach i pożarach. Nigdy zmiana klimatu nie rzucała się tak bardzo w oczy, jak w tym roku. Zmienimy urlopowe destynacje z południa Europy do Skandynawii?

Prof. Arkadiusz Stempin
Foto: Nirutdt | Dreamstime.com

Na greckiej wyspie Rodos urlopowicze przeżyli w ubiegłym tygodniu horror, w nocy uciekali na plażę, a stamtąd do łodzi, by ratować się przed płomieniami ognia. W Kanadzie jest podobnie, pożary trawią duże połacie lasów. Swąd dociera aż do Nowego Jorku, przepychane wiatrem powietrze truje po drodze 90 mln mieszkańców.  W Korei Pd. padają rekordy temperatury, W Indiach szaleją powodzie. „Ekstremy pogodowe tego typu musimy nauczyć się akceptować, tak jak zmianę klimatu”, stoicko komentował koreański prezydent Yoon Suk Yeol. Na południu Europy również pożary, w północnej Italii u podnóża Alp ulewy, a samych Alpach topnieją lodowce i zmarzlina oraz kruszeją skały. W każdym z tych rejonów daje się zauważyć zmianę klimatu. Już ekstremalnie wysokie temperatury odstraszają turystów. Klasycznego urlopu w basenie Morza Śródziemnego nie da się już zaplanować tak, aby uniknąć pogodowych ekstremów.

Zostaje więc Europejczykom Skandynawia? Niekoniecznie. Wybór urlopowego miejsca zależy nie od jednego, a od splotu czynników. Pogoda jest tylko jednym z nich. W całościową kalkulację wchodzą np. koszty, a Norwegia, Dania i Szwecja są droższe niż kraje basenu Morza Śródziemnego. Tamtejsze infrastruktura turystyczna, zwłaszcza w małych miasteczkach, przewyższa tę na północy Europy. Wielka fala turystyczna zalewająca norweskie fiordy w najbliższych latach nam nie grozi.

Trwalsze i bardziej strukturalne zmiany celów urlopowych Europejczyków nie są jeszcze rejestrowane, gdyż obecny sezon turystyczny jest pierwszym po trzech wcześniejszych, obciążonych zawirowaniami związanymi z COVID-19. Zgodnie z zasadą wahadła, po trzech latach turystycznej posuchy, następuje ruch w przeciwnym kierunku. Stęsknieni kanikuły turyści wyjeżdżają za każdą cenę. Dosłownie, bo niekiedy wyższą o 100 procent od tej sprzed pandemii. Zwłaszcza ci, którzy od lat mają swoje stałe, ulubione miejsca, starają się racjonalizować skrajne warunki pogodowe. Zbywają je jako incydenty, nie procesy. Jeśli jednak po raz drugi czy trzeci natrafią w miejscach, gdzie stale podbijają kartę urlopową, na pogodowe ekstrema, zastanowią się nad zmianą destynacji.

Tuż przed pandemią, w 2018 roku, w całej Europie, w tym także w Polsce, młode pokolenie wychodziło na ulicę i protestowało przeciwko dewastacji klimatu przez generację ojców i matek. W Europie Zachodniej protesty należały do największych po II wojnie światowej. Przeprowadzone wśród Europejczyków zachodnich badania statystyczne wykazują, że wzrosła grupa turystów, którzy przy planowaniu urlopu kierują się kryteriami ochrony środowiska. Przede wszystkim decydują się na podróż pociągami. Drugi środek lokomocji, który znacząco obciąża klimat, czyli podróże wycieczkowcami po M. Śródziemnym, cieszy się jednak niezmienną popularnością wśród osób starszych wiekiem i względy ekologiczne są przez nich marginalizowane. Należy się jednak liczyć z tym, że poszczególne kraje emisję gazów cieplarnianych będą penalizować i wyrównywać podatkami. Nie wszystko jednak da się w ten sposób załatwić. Jeśli pod koniec wieku znikną spod powierzchni mórz i oceanów rafy koralowe, to podstawę egzystencji straci ok. 400 mln ludzi.

Według oceanografów na północnym Atlantyku zanotowano w lipcu najwyższe temperatury w dziejach pomiarów – aż 24,9℃, o 0,01 więcej niż najwyższe dotychczas zaobserwowane. Eksperci spodziewają się, że we wrześniu, kiedy temperatury osiągają najwyższe roczne wartości, to i te rekordowe zostaną jeszcze pobite. Także w Morzu Śródziemnym zmierzono w tym roku rekordowe wartości, 28,7℃. Wszystko wskazuje na to, że przekroczony zostanie w skali globu próg 1,5 stopnia ocieplenia ziemi, idący na konto emisji gazów cieplarnianych. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada wzrost temperatury o 2 stopnie do 2050 r.

Apele ze strony naukowców politycy puszczają obok uszu. Pomimo że prewencja jest dużo tańsza niż szkody. Wojna w Ukrainie ochronę klimatu zrzuciła na niższy poziom w agendzie rządzących. Jeszcze jedna wysoka cena, którą płacimy za militaryzację naszej cywilizacji.


Przeczytaj też:

Płoną lasy! Kiedy my spłoniemy?

Armagedon w stolicy świata? Fikcja czy rzeczywistość? Scena z filmu fantastycznego czy realny świat? Niestety, to smutna prawda, choć tydzień zaczął się niewinnie.

Homo destruktor

Nawet osoby mające dewocyjny stosunek do wegetarianizmu muszą przyjąć do wiadomości fakt stwierdzony naukowo: wszyscy, również zatwardziali jarosze, wywodzimy się od pokoleń bezwzględnych mięsożerców.

Ogień zmian

Ogień towarzyszy ludzkości od początku cywilizacji. Wydaje się boskim instrumentem stymulującym nieustanne zmiany i postęp gatunku Homo sapiens. Pożary, które zawsze budzą nasze przerażenie, bywały czasami bodźcem największych zmian, pretekstem do odbudowy i postępu.

Australijskie inferno

Australijczycy mogą wreszcie odetchnąć, choć zaledwie na 5 miesięcy. Wraz z końcem australijskiej jesieni kończy się  sezon pożarowy. Teraz do października może być spokojniej, ale później znowu wróci australijskie piekło. Tegoroczne prognozy są niestety fatalne.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę