Kościół

Habit to nie zaproszenie

Zasłonę milczenia, przez szereg lat ściśle otaczającą grzechy kleru, dzielnie pokonując strach i wstyd, jako pierwsze zerwały ofiary pedofilii w Kościele Katolickim. Teraz do głosu dochodzą siostry zakonne, które mają za sobą podobne traumatyczne przeżycia.

Zofia Brzezińska
Foto: Ane_Hinds z Pixabay

Nie wszystkie zresztą nadużycia wobec zakonnic, jakich dopuszczać się mieli duchowni, dotyczą przestępstw natury seksualnej. Mnóstwo z nich to klasyczne przypadki nadużyć władzy czy wyzysku, ocierającego się wręcz o niewolnictwo, a wynikającego z patriarchalnej struktury i ideologii Kościoła, zgodnie z którą główną rolą kobiety – w tym tej poświęconej Bogu w sposób szczególny, czyli zakonnicy – jest służba męskim przedstawicielom Boga na ziemi, a więc księżom. W praktyce te przekonania realizują się poprzez bezrefleksyjne wykorzystywanie sióstr do często nieodpłatnej pracy na terenie domów parafialnych, domów księży oraz parafii, polegającej na sprzątaniu, gotowaniu i szeroko pojętemu obsługiwaniu ich mieszkańców. Niestety, praktyki takie nie są rzadkością, gdyż z jednej strony pozwalają na zaoszczędzenie pieniędzy poprzez rezygnację z usług profesjonalnej gospodyni, a z drugiej strony nie kłócą się w żaden sposób ze światopoglądem wielu członków polskiego kleru rozumujących, że tak właśnie zakonnice powinny urzeczywistniać złożone śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.

Niestety, podobnie postrzega swoje powołanie ogromna rzesza sióstr zakonnych, dla których podleganie specyficznie rozumianemu posłuszeństwu przełożonym w hierarchii kościelnej jest czymś naturalnym. Z tego względu często nie tylko nie zgłaszają one zaistniałych nadużyć, ale nierzadko wręcz same nie zdają sobie sprawy, że konkretne zachowanie duchownych wobec nich nosi znamiona zwykłego wykorzystywania pod płaszczykiem wypełniania ślubów posłuszeństwa. Ten stan rzeczy jednak bardzo powoli, ale na szczęście zaczyna się zmieniać. Niewykluczone, że w znacznym stopniu wpłynęła na to godna podziwu odwaga dorosłych już ofiar księży pedofilów, które ostatnio coraz częściej postanawiają mówić głośno i zdecydowanie o krzywdzie, jaka ich spotkała. Efektem tej determinacji jest to, że wreszcie Kościół – najpierw tylko punktowo w krajach, w których pojawiły się wielkie skandale, teraz zaś globalnie – musiał na poważnie zająć się problemem wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. Zarówno w samej Stolicy Apostolskiej, jak i w poszczególnych krajach, stworzone zostały zasady postępowania w tego typu sprawach. Opracowano i wdrożono w życie systemy prewencyjne oraz systemy ochrony dzieci i młodzieży. Papież Franciszek ustanowił  ponadto przepisy dotyczące wyciągania konsekwencji wobec biskupów i przełożonych zakonnych, którzy zaniedbywali swoje obowiązki zgłaszania takich przypadków świeckim organom wymiaru sprawiedliwości.

I chociaż niektórzy uważają, że to nadal mało, że wciąż Kościół ma zbyt duże przywileje i możliwości tuszowania przestępstw w swoich szeregach, to jednak jest to gigantyczny krok naprzód względem minionych dekad, z którego bezwarunkowo powinniśmy się cieszyć. Oczywiście, nie możemy spocząć na laurach. Aktualnie bowiem w Kościele narasta kolejny problem, związany z przykrą sytuacją sióstr zakonnych, niedostatecznie chronionych przed kaprysami czy wręcz złą wolą swoich przełożonych. Po raz pierwszy kwestię zasygnalizowała w 2017 roku Kongregacja ds. Życia Zakonnego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego w dokumencie „Młode wino, nowe bukłaki”. W  2019 roku zaś na łamach miesięcznika „Donne Chiesa Mondo”, kobiecego dodatku do watykańskiego dziennika „L"Osservatore Romano”, opisano różne nadużycia wobec zakonnic.

W ten sposób sprawa dotarła do papieża Franciszka, który – w charakterystycznej dla siebie, szczerej i otwartej formie – przyznał, iż jest świadom istnienia przedmiotowego zagadnienia. W równie charakterystycznej dla siebie formie, niestety, polski Kościół zignorował toczącą się za granicami naszego kraju debatę i ani nie zajął stanowiska, ani też nie zaproponował żadnego wsparcia pokrzywdzonym zakonnicom. Polscy hierarchowie kościelni udają, że sprawa nie istnieje, chociaż zapewne każdego dnia kładą się do zasłanego przez siostrę zakonną łóżka, jedzą przygotowany przez nią obiad albo wdziewają wyprane i wyprasowane jej rękami szaty liturgiczne. W ich mniemaniu, skoro darmowa służąca nie skarży się na swój los, to znaczy, że go akceptuje. Logiczne, prawda?

Na szczęście nie dla wszystkich, w tym nie dla siostry Małgorzaty Borkowskiej, która w książce noszącej znamienny tytuł „Oślica Balaama” opisała niełatwe warunki życia zakonnic oraz pogardliwe podejście, jakie często mają do nich duchowni. Benedyktynka bez ogródek konkluduje: „Zakonnica w przekonaniu szeregowego kaznodziei jest głupia. Gdyby głupia nie była, to by zakonnicą nie została. Są one potrzebne na tyle, na ile im samym mogą się do czegoś przydać. Takie przynieś, wynieś, pozamiataj. A do tego wykształcenia nie potrzeba.”

Jeszcze poważniejsze zarzuty wysuwa matka Jolanta Olech, urszulanka, przewodnicząca Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce w latach 1995 – 2008, a obecnie jej sekretarka generalna. Kobieta przyznała, że wielokrotnie spotykała się z problemem wykorzystywania seksualnego zakonnic przez księży. „Powiem o jednym przypadku, gdy młoda zakonnica zaszła w ciążę. Ona musiała opuścić zgromadzenie. Natomiast ojciec dziecka nadal jest księdzem i z całą pewnością nie poniósł poważniejszych konsekwencji swego zachowania” ujawnia matka Olech i dodaje: „Sama, jako przełożona generalna, poszłam w pewnej sprawie do przełożonego człowieka, który skrzywdził naszą siostrę. Oczywiście otrzymałam wyrazy współczucia i na tym się skończyło”.

Smutną prawdą jest, że także same siostry zakonne nie zawsze pozostają nieskazitelne. Zdarza się, iż w rozmaity sposób, bardziej lub mniej świadomie, przyczyniają się do lekceważącego traktowania swoich współsióstr przez duchownych, lub wręcz współpracują z tymi ostatnimi w ukrywaniu przestępstw seksualnych wobec dzieci lub jakichkolwiek innych nadużyć. Najbardziej jaskrawym przykładem jest tutaj oczywiście przerażająca postać siostry Bernardetty, która w prowadzonym przez siebie ośrodku Wychowawczym Zgromadzenia Sióstr Boromeuszek w Zabrzu wręcz pozwalała na seksualne wykorzystywanie oraz maltretowanie wychowanków przez księży. Na szczęście są to jednak wypadki marginalne, a olbrzymie rzesze sióstr codziennie oddają społeczeństwu posługę poprzez sumienną pracę z osieroconymi i niepełnosprawnymi dziećmi, bezdomnymi, ubogimi, samotnymi matkami i wszelkimi innymi istotami ludzkimi, funkcjonującymi poza nawiasem społeczeństwa. Także w przeszłości mieszkanki klasztorów oddawały naszej ojczyźnie nieprzecenione zasługi. W czasie ostatniej wojny nie tylko masowo ukrywały w klasztornych murach partyzantów, Żydów i wszelkie inne osoby poszukiwane przez hitlerowców, ryzykując życiem całego zgromadzenia, ale też nierzadko aktywnie działały w konspiracji jako łączniczki i sanitariuszki. Wspierały także społeczeństwo w ciężkich, powojennych latach, gdy Polska z tak wielkim trudem podnosiła się z wojennych zgliszczy. My Polacy, zawdzięczamy więc siostrom zakonnym więcej, niż zdajemy sobie z tego sprawę. Pora więc, abyśmy – jako społeczeństwo, do którego zaliczają się także przecież księża – odwdzięczyli się siostrom, okazując im należny szacunek. To będzie już połowa sukcesu. Jeszcze ważniejsza jest jednak zmiana mentalności samych zakonnic, które powinny uświadomić sobie, iż ślubowanie posłuszeństwa nie oznacza ślubowania bycia darmową służącą, i że nikt, choćby był najbardziej na świecie wielebnym, nie ma prawa naruszać ich godności. Matka Jolanta Olech apeluje: „To my, zakonnice, musimy same o siebie zadbać. Nie jesteśmy dziećmi ani ubezwłasnowolnionymi osobami. Mamy swoją godność i musimy być tego świadome, także w relacjach, o których mówimy. Nie możemy się dać wykorzystywać. Musimy same się szanować i nie pozwalać, by nas nie szanowano”.

Nic dodać, nic ująć.


Przeczytaj też:

Przedmurze chrześcijaństwa, czyli mit konserwowany

Wschodnia dzicz zabrała wybitnych wodzów, przywódców, królów. Głowy na ołtarzu ojczyzny położyli Henryk Pobożny, Władysław Warneńczyk, Stanisław Żółkiewski... Polska jako ostatni kraj rzymsko-katolicki na wschodzie musiała chronić granic Europy przed najazdami muzułmańskich Tatarów i Turków, ale ...

O mirażu nacjonalizmu i religii

Spalenie w Kaliszu kopii statutu kaliskiego – oryginał nie dotrwał do naszych czasów – to obok powołania broniącej kościołów straży narodowej z szeregów „Bączkiewicz-Jugend” najbardziej flagowy przejaw aliansu religii i nacjonalizmu w Polsce. Przynajmniej na naszych oczach.

Czy wolność sumienia i religii zatriumfuje?

Jak udowodnił wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. zezwalający na prowadzenie uboju rytualnego, w imię wolności sumienia i religii można naprawdę wiele, m.in. zadawać nieuzasadnione cierpienia bezbronnym zwierzętom.Historia Reformowanego Kościoła Katolickiego pokazuje, że z&nb...

Grzeszą tylko wierzący

Pewien starszy, nieco oderwany od życia, jegomość o imieniu Marek, który z zawodu jest biskupem, głowi się czemu młodzież odchodzi od Kościoła. Przecież ponad 90 procent Polaków deklaruje przynależność do tej instytucji i jest to nasz rekord. Na tle Europy jesteśmy najlepsi, a tu taki psikus. Odc...

Czy nadal jesteście większością?

Z roku na rok spada religijność Polaków. Dane deklaratywne mówią, że katolików jest nadal wielu, przeczą temu jednak liczby wynikające z „liczenia wiernych” prowadzonego przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę