Za to Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej – najwyraźniej tak. Rząd od lat milcząco toleruje obecny stan rzeczy, w którym rodzice dzieci martwo urodzonych o niemożliwej do ustalenia płci nie mogą otrzymać żadnych świadczeń: zasiłku pogrzebowego, zasiłku macierzyńskiego ani prawa do skróconego okresu urlopu macierzyńskiego. Jak to się ma do stanowiska Kościoła, zgodnie z którym dziecko jest człowiekiem od sekundy poczęcia, pod którym to przekonaniem partia rządząca podpisuje się rękami i nogami?
Trudno jest zresztą tej narracji udowodnić logiczny błąd. Zarodek ludzki jak najbardziej jest potencjalnym człowiekiem, bo przecież kim albo czym innym? Ptakiem? Rybą? Rośliną lub grzybem? Nie wikłajmy się jednak ponownie w jakże skomplikowane i do końca nierozwiązywalne – moim zdaniem – dywagacje dotyczące moralnego prawa do aborcji. Nie ona jest w tym przypadku głównym problemem, ale hipokryzja władzy, która opowiedziała się za konkretnym, bardzo wyrazistym i bezkompromisowym światopoglądem. Za tak poważną deklaracją powinny podążać czyny, a tak się składa, że ta nieustannie opiewana na „tronach i ołtarzach” troska o życie nienarodzonych wymaga całego spektrum działań, a nie tylko wygodnych dla władzy manipulacji przy najbardziej kontrowersyjnym i wzbudzającym silne społeczne emocje jej aspekcie – aborcji. Manewrowanie przy stosunkowo akceptowalnych, starannie wypracowanych poprzez kompromisy przepisach w celu uzyskania poklasku najbardziej konserwatywnej części elektoratu ma niewiele wspólnego z rzeczywistą dbałością o interesy nienarodzonych. Nienarodzeni to nie tylko jednostki zagrożone unicestwieniem poprzez aborcję. To także istoty, które przyszły na ten świat martwe, a nie mają nawet prawa do godnego pochówku. Podobnym „szacunkiem” jak ciała zmarłych dzieci władza obdarza emocje i uczucia pogrążonych w żałobie rodziców. Odmowa przyznania tym ludziom prawa do zasiłku pogrzebowego to nie tylko cios w ich kieszeń. To przede wszystkim sygnał: „po co Wam zasiłek pogrzebowy, jak nawet nie macie kogo pochować?”. To karygodna deprecjacja ich cierpienia i naruszenie co najmniej trzech przepisów Konstytucji RP: art. 30 (prawa do godności osobistej), art. 47 (prawa do ochrony życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego mienia), a także art. 67 (prawa do zabezpieczenia społecznego).
Skandalicznie lekceważącego stosunku władzy do przeżywających wielką tragedię rodziców nie można w żaden sposób usprawiedliwić. Dość wspomnieć, że Rzecznik Praw Obywatelskich alarmował ministerstwo o sprawie już w 2015 roku, a więc dokładnie wówczas, gdy samozwańczy „obrońcy życia” doszli do władzy. Mija 8 lat (!), a Polacy nadal nie doczekali się od rządu żadnej sensownej propozycji w tym jakże bolesnym i delikatnym temacie. Co prawda w 2021 roku Senat przyjął projekt dedykowanej temu problemowi ustawy, ale do tej pory Sejm nadal nie był łaskaw go uchwalić. Obrońcy życia mają widocznie ważniejsze sprawy na głowie, niż pochylanie się nad prawem zmarłych maleństw do równego traktowania z innymi zmarłymi oraz prawem ich rodziców do wsparcia ze strony państwa w tym niewypowiedzianie ciężkim momencie życia.
A ta pomoc powinna przyjąć nie tylko kształt finansowy, czyli formę stosownych zasiłków. Rodzicom zmarłych dzieci bezapelacyjnie powinno przysługiwać również prawo do skorzystania ze skróconego okresu urlopu macierzyńskiego. Nie jest wykluczone, że wbrew pozorom to właśnie im ten urlop jest nawet bardziej potrzebny niż parom, którym dane jest cieszyć się zdrowym potomstwem. Utrata dziecka, także nienarodzonego, to jedna z najsilniejszych traum, jakie mogą przydarzyć się w życiu człowieka. Dotknięta nią jednostka potrzebuje mnóstwa wsparcia psychicznego i zrozumienia ze strony swojego otoczenia, a także czasu. Co prawda znajdą się tacy, którzy chętnie zanegują zasadność wyświechtanej frazy „czas leczy rany” i będą utrzymywać, że wcale nie leczy, a jedynie pozwala nauczyć się z nimi żyć. Jakkolwiek wygląda prawda – a niewykluczone, że u każdego człowieka jest ona inna – to nie ulega wątpliwości, że jednak czas ma fundamentalne znaczenie w kontekście zdrowego przeżycia procesu żałoby. Oferując ten czas zrozpaczonym rodzicom, respektuje się nie tylko ich potrzeby. W ten sposób ustawodawca uczyniłby również ukłon w stronę pracodawców, którzy mają przecież prawo oczekiwać, że ich pracownicy będą przystępowali do wykonywania swoich obowiązków w odpowiednim do tego stanie fizycznym i psychicznym.
Niestety jedyne ukłony, które aktualna władza ma w głowie, to te w stronę Kościoła i elektoratu. W końcu wybory już za kilka miesięcy. Opisywana sytuacja to jedynie kolejny argument, który wskazuje na to, że hasło „troski o nienarodzonych” jest fikcją i pozą. Inne dowody? Proszę bardzo. Jak mocno rząd wspiera rodziny wychowujące chore i niepełnosprawne dzieci, w rzekomej obronie których naruszył w 2020 roku kompromis aborcyjny? Zasiłkiem w zawrotnej wysokości 2119 zł, który musi wystarczyć na zaspokojenie wszystkich (!!!) potrzeb chorego, gdyż jeżeliby niedoceniający tej niebotycznej hojności opiekun dziecka postanowił jednak dorobić i poszedł do pracy, to natychmiast straciłby prawo do owego bezcennego skarbu. Świadczenie to przysługuje bowiem tylko tym osobom, które wychowują niepełnosprawnego potomka i nie mają żadnych innych dochodów. O tym, że rodzic niepełnosprawnego dziecka to też wciąż człowiek, który poza byciem rodzicem może mieć również inne życiowe cele i aspiracje, a także zwykłą, jakże naturalną potrzebę wyjścia do ludzi, zmiany otoczenia i oderwania się od domowego dramatu, także nikt z miłościwie panujących nie pomyślał. Bo i po co?
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.