Początek sierpnia to czas szczególnie skłaniający Polaków do manifestacji uczuć patriotycznych i przywiązania do pamięci o Powstaniu Warszawskim. Nie bądźmy jednak przy tym nieroztropni. Nie nadużywajmy i nie wykorzystujmy bezrefleksyjnie symbolu, który dla Powstańców jest świętością. Tym bardziej, że obliguje nas do tego nie tylko nasze sumienie, ale też konkretna ustawa.
Mowa oczywiście o słynnej Kotwicy, symbolu Polski Walczącej i Powstania Warszawskiego, oraz chroniącej ją ustawie o ochronie Znaku Polski Walczącej z 2014 roku. O ile symbol PW jest powszechnie znany, o tyle jednak o istnieniu chroniącej go ustawy wiedzą nieliczni. A szkoda, bo wielu idealistów każdej opcji politycznej oraz światopoglądowej – i to wcale nie tylko prawicowej, ale i lewicowej – nie potrafi oprzeć się pokusie używania tego symbolu (nie zawsze w dobrym celu). A w ten sposób nie tylko dopuszczają się oni znieważania polskiego dziedzictwa narodowego i narażają na odpowiedzialność karną, ale przede wszystkim ranią serca i uczucia Powstańców, którzy dla tego symbolu ryzykowali własnym życiem i których jest wśród nas niestety już tak niewielu…
Jak zatem uniknąć takich niepożądanych sytuacji? Przede wszystkim warto podkreślić, że z myślenia nie powinniśmy czuć się zwolnieni nigdy, nawet podczas emocjonalnych i patriotycznych uniesień. Zanim narysujemy na transparencie lub wytatuujemy na własnym ciele Kotwicę, zastanówmy się, czy zapewniamy jej godną oprawę, nie „upiększamy” jakimiś hasłami (nie zawsze stosownymi) i po prostu czy traktujemy ją z szacunkiem. Na pewno nie zaszkodzi też zapoznanie się ze wspomnianą ustawą, której już pierwsze artykuły w sposób niezwykle precyzyjny klarują, z czym właściwie mamy do czynienia i jak powinniśmy odnosić się do tej wyjątkowej spuścizny: „Art 1. Znak Polski Walczącej, będący symbolem walki polskiego narodu z niemieckim agresorem i okupantem podczas II wojny światowej, stanowi dobro ogólnonarodowe i podlega ochronie należnej historycznej spuściźnie Rzeczypospolitej Polskiej […] Art. 2. Otaczanie Znaku Polski Walczącej czcią i szacunkiem jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej”. W dalszej części ustawa określa karę za publiczne znieważanie symbolu (grzywna).
Przepisy ustawy podpisanej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego weszły w życie w 2014 roku z okazji 70 rocznicy Powstania, a czas pokazał, że ich stworzenie nie było bezpodstawne. Na polskiej scenie politycznej nie brakuje wszak przykładów ostentacyjnego „obwieszania się” Kotwicami wyłącznie dla pompowania swojego ego czy zawłaszczania jej do własnych celów, nieraz wybitnie egoistycznych i nie mających wiele wspólnego z gorącymi uczuciami do ojczyzny. Najchętniej robią to oczywiście osoby wywodzące się ze środowisk silnie lub nawet skrajnie prawicowych, zupełnie bezpodstawnie czujący się niemal „dziedzicami” Powstańców oraz prezentowanych przez nich wartości. Nawet jeśli swoim własnym życiem udowadniają coś wręcz przeciwnego…
Wystarczy przywołać przykre wydarzenia z 2019 roku, kiedy to na Marszu Równości w Białymstoku doszło do zamieszek. Pokojowo nastawieni manifestanci zostali fizycznie zaatakowani przez „dzielną” grupę obwieszonych Kotwicami „patriotów”. Incydent ten wywołał głęboki smutek i niesmak w środowisku powstańczym.
„Nie ma zgody na akty przemocy wobec jakichkolwiek ludzi, w jakiejkolwiek postaci w wolnej, demokratycznej, tolerancyjnej Polsce, w Unii Europejskiej. Nie ma zgody na poniżanie mniejszości seksualnych w kraju, w którym homoseksualiści byli zabijani przez faszystów za swoją odmienność. Nie ma naszej zgody na bicie i opluwanie drugiego człowieka, a także na wykorzystywanie symbolu naszej walki z okupantem – symbolu Polski Walczącej” – z całą mocą podkreślali wiceprezesi Związku Powstańców Warszawskich w oświadczeniu wydanym przez Fundację Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego.
Obiektywnie trzeba przyznać, że także lewica nie zawsze potrafi godnie traktować ten wyjątkowy symbol. Wśród aktywistek i aktywistów z tego środowiska bardzo popularna stała się grafika wpisująca w Kotwicę kobiece piersi i opatrzona podpisem „Polka walcząca”. Chociaż twórcy grafiki zapewne nie mieli zamiaru znieważyć znaku i w swoim przekonaniu wykorzystywali go w szczytnym celu (walka o prawa kobiet), to jednak trudno wszelkie przeróbki tego znaku ocenić inaczej, niż jako wysoce niewłaściwe. To trochę tak, jakby orłu widniejącemu na polskim godle dorysować piersi... lub jakiekolwiek inne narządy.
Twórcy różnego typu niestosownych grafik mogą jednak spać względnie spokojnie. Polskie prawo precyzuje bowiem bardzo wyraźnie, że znieważenie to czyn zabroniony, który można popełnić tylko umyślnie, zarówno w zamiarze bezpośrednim, jak i ewentualnym. Do postępowań stosuje się przepisy kodeksu wykroczeń. Jeśli więc wspomniana grafika nie ma charakteru ewidentnie obrazoburczego czy profanacyjnego – raczej trudno będzie udowodnić jego twórcy taki zamiar. Znieważaniem jest każda czynność, która oznacza ubliżenie, pohańbienie, wyszydzenie czy zohydzenie.
Z jednej strony tak jasna i dokładna charakterystyka czynu zabronionego ułatwi pracę policji i sądom, a z drugiej – taka definicja jednak omija szereg zachowań, które pomimo braku oczywiście pejoratywnego charakteru, nie są jednak godne występować w kontekście symbolu PW. Powstańcza Kotwica jest też przecież bez większych ograniczeń wykorzystywana komercyjnie przez producentów patriotycznych gadżetów. Niektórzy traktują ją po prostu jako ciekawą ozdobę torby, koszulki czy nawet bielizny. Nie różni się ona dla nich za wiele od np. wizerunku myszki Miki czy Harry’ego Pottera. Tak zwana „odzież patriotyczna” cieszy się od lat wielką popularnością, a jej producenci zbijają na niej prawdziwą fortunę. Z pewnością niechętnie zrezygnowaliby z tak atrakcyjnego źródła dochodu.
Czy jednak muszą to robić? Przecież poza oczywistym aspektem finansowym nie można wykluczyć, iż wiele osób sprzedaje lub kupuje takie rzeczy z powodu zupełnie szczerych uczuć patriotycznych oraz chęci okazania szacunku i utrwalania pamięci o ojczystej historii. Wszystko ma jednak pewne granice. O ile kubki, koszulki, bluzki czy tatuaże „ujdą w tłoku”, o tyle już kije bejsbolowe… niekoniecznie. Jest to przykład z życia wzięty. Szczeciński sąd w wyroku z 19 czerwca 2017 r. (II W 1357/16) orzekł grzywnę wobec osoby, która sprzedawała kije bejsbolowe opatrzone znakiem PW i wizerunkiem Małego Powstańca. Sąd podkreślił wówczas: „Istotą znieważającego działania obwinionego było wykorzystanie i publiczne rozpowszechnienie chronionego Znaku Polski Walczącej na przedmiocie, którego posiadanie jest zabronione i który dodatkowo budzi w społeczeństwie zdecydowanie negatywne skojarzenia z przestępczością i przemocą, a zatem takim, który absolutnie nie powinien stanowić nośnika symboli otaczanych ogólnonarodową czcią”.
Trudno się z tym nie zgodzić. Niewykluczone, iż podobną argumentację zastosuje wymiar sprawiedliwości podczas rozstrzygania sprawy obrazu Matki Boskiej z rękawicami bokserskimi, wniesionego na Jasną Górę przez pielgrzymkę sportowców. Aktualnie sprawa jest badana przez prokuraturę na wniosek osoby, która uznała, że wspomniany wizerunek obraził jej uczucia religijne.
A tymczasem Kotwica budzi w wielu Polakach – zwłaszcza w pamiętających wojnę seniorach – uczucia zbliżone lub nawet daleko przewyższające w swojej sile uczucia religijne. To dla jej umieszczenia na murach młodzi harcerze Szarych Szeregów ryzykowali wolność i życie. To dla niej gotowi byli narażać się na tortury i śmierć z rąk wroga. To wreszcie ona dodawała im otuchy w najtrudniejszych momentach, wzmacniała wiarę w zwycięstwo i w sens heroicznej walki. Ona do nich należy... ale i do nas wszystkich. Traktujmy ją więc nie jak bliżej nieokreślony wytwór popkultury, ale naszą autentyczną, cenną i bliską sercu własność. Bo tym dokładnie ona jest.
Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.