Nowy rządowy projekt ustawy o cmentarzach i grzebaniu zmarłych wyłącza stosowanie przepisów dotyczących przechowywania, ekshumacji, przewożenia i obowiązku pochowania do „zwłok i popiołów ludzkich pochodzących z badań archeologicznych i znalezisk archeologicznych, relikwii oraz zwłok, szczątków i popiołów ludzkich". Dotyczy to zbiorów przechowywanych w muzeach, jednostkach badawczych i dydaktycznych związanych z archeologią i ochroną dziedzictwa.
Na czym więc polega problem? Otóż szkopuł tkwi w tym, że projekt nie
wyłączy stosowania przepisów do cmentarzy, będących zabytkami archeologicznymi w rozumieniu ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami z 2003 roku. Zgodnie z zawartą w niej definicją, cmentarzem jest „teren, na którym w zorganizowany sposób dokonano lub na którym można dokonywać pochowania zwłok, szczątków ludzkich lub popiołów ludzkich, z wyłączeniem budynków kultu religijnego”. Oznacza to, że za cmentarz będzie uznany każdy teren, na którym kiedykolwiek – choćby i 400 lub nawet 1000 lat temu - w zorganizowany sposób chowano zwłoki, szczątki czy popioły ludzkie. Rada Legislacyjna alarmuje, że spowoduje to poważne problemy ze stosowaniem przepisów, a także utrudnienia w prowadzeniu robót budowlanych czy ziemnych. Niestety oznacza to też chociażby konieczność stosowania przepisów o likwidacji cmentarzy.
Jakby tego było mało, w przypadku zbiorów niektórych uczelni projektodawca o zwolnieniu z reżimu ustawy zwyczajnie... zapomniał. Czy to oznacza, że wszystkie szczątki, fragmenty kości i mumii starannie gromadzone i pielęgnowane przez pokolenia uczonych czeka teraz uroczysty pogrzeb…?
Niewykluczone, że tak byłoby dla nich lepiej. Tego jednak się już nie dowiemy, gdyż zmarli głosu nie mają. Za to uczelnie i inne jednostki naukowe bardzo konsekwentnie i głośno wołają o przywrócenie dawnych zasad. Słusznie wskazują, że przewidziane w projekcie wyłączenie jest zakrojone wąsko, wobec czego nie będzie obejmowało zwłok, szczątków i popiołów ludzkich znajdujących się w kolekcjach antropologicznych uczelni wyższych czy innych instytucji badawczych, a także w kolekcjach muzealnych i podmiotów zajmujących się działalnością edukacyjną, ale niezwiązaną z „archeologią i ochroną dziedzictwa”. Domagają się, aby rozszerzyć wskazane wyłączenie również na takie podmioty. Warto przy tym dodać, że wystawianie szczątków ludzkich na widok publiczny – w tym w ramach ekspozycji muzealnej – jest zawsze kwestią drażliwą, szczególnie dla osób bardzo wrażliwych czy też głęboko religijnych. Z tego względu stanowczo powinno ono doczekać się właściwej regulacji prawnej!
Wydaje się, że zadanie to spełniłaby zupełnie dobrze krótka wzmianka w przedmiotowej ustawie stanowiąca, iż przechowywanie zwłok, szczątków ludzkich i prochów w muzeach, instytucjach badawczych lub dydaktycznych powinno odbywać się w celu naukowym lub dydaktycznym (co wyłączałoby automatycznie cel głównie komercyjny), a także z poszanowaniem godności i czci należnej osobom zmarłym.
Pamiętajmy, że kości ludzkie sprzed setek lub nawet tysięcy lat to jednak nie to samo, co równe im wiekiem naczynia, biżuteria czy odzież. To są naprawdę fragmenty ludzi, którzy byli kiedyś dokładnie tacy sami, jak my. Nawet jeśli nie wyobrażali sobie w najśmielszych snach, że spędzą wieczność za przezroczystą szybą, podziwiani przez tysiące par ciekawskich i głodnych sensacji oczu, to nie należy im odbierać prawa do godnego traktowania, które przecież im w pełni przysługuje. Każdy przejaw cywilizowanej formy życia odnosi się z szacunkiem do ludzkiego ciała. Ci zmarli ludzie pomogli nam, poprzez „kontakt” z nimi, poszerzyć naszą wiedzę, zaspokoić ciekawość, wsiąść do swoistego wehikułu czasu. Odpłaćmy się im czymś równie dobrym – respektem wobec ich doczesnych szczątków. Każda żywa istota na to zasługuje.