Samobójstwo rozszerzone

Gdy zabić siebie to za mało

Tragedia, która rozegrała się w Chodzieży, przypomina boleśnie o pewnym fakcie. Samobójstwo rozszerzone nie jest mitem. Istnieje naprawdę i może wydarzyć się wszędzie, o każdej porze dnia i nocy. Czy to, co miało miejsce w schludnym, urokliwym domku jednorodzinnym przy cichej uliczce tego niewielkiego miasteczka, można w ogóle jakoś zrozumieć?

Zofia Brzezińska
Foto: Ulrike Mai | Pixabay

41-letni mężczyzna z premedytacją pozbawił życia swoje dziecko, żonę oraz rodziców, a następnie popełnił samobójstwo. Wstrząśnięte otoczenie zamordowanej rodziny zarzeka się, że nic nie zwiastowało nadejścia takiego dramatu. Nic dziwnego zresztą, że sąsiedzi są w stanie jedynie potrząsać głowami w poczuciu szoku i bezradności. Zjawisko samobójstwa rozszerzonego, znane dobrze prawnikom, organom ścigania oraz kryminologom, dla większości społeczeństwa stanowi wciąż bowiem zagadkę. Zdrowy psychicznie i niezaburzony emocjonalnie człowiek nie potrafi wszak wyobrazić sobie scenariusza nawet „zwykłego” samobójstwa, a co dopiero uśmiercenia przy tej okazji najbliższych osób. Dlatego w takich sytuacjach pojawia się pokusa, aby spłycić postać sprawcy do kolejnego sadystycznego zwyrodnialca bez sumienia, którego najlepiej byłoby właściwie powiesić, gdyby ten przypadkiem nie był uprzejmy sam wcześniej opuścić tego świata. Rodzą się też irracjonalne pytania, czy delikwent nie mógł przynajmniej zostawić biednej rodziny w spokoju i kulturalnie zlikwidować się samemu.

Prawda jest jednak znacznie bardziej skomplikowana. Zgodnie z najczęściej przyjmowaną definicją, samobójstwo rozszerzone to zabójstwo, którego sprawca popełnia samobójstwo nie później niż w tydzień po jego dokonaniu. Nie należy utożsamiać tego czynu z samobójstwem zbiorowym, z którym mamy do czynienia wówczas, gdy grupa osób razem podejmuje decyzję o samobójstwie, a następnie wspólnie ten plan realizuje. Największe w historii samobójstwo zbiorowe miało miejsce 18 listopada 1978 roku w założonej przez sektę Świątynia Ludu osadzie Jonestown w Gujanie. Zbiorowe samobójstwo popełniło tam 909 omamionych obietnicą zbawienia wyznawców. Dochodziło do dantejskich scen – rodzice siłą wciskali dzieciom cyjanek, a opornym skwapliwie „pomagano” w przeniesieniu się na tamten świat. Niestety takie prowadzące do katastrofy manipulacje ludzkimi umysłami nie należą do przeszłości. Napływające aktualnie informacje z Kenii donoszą, że w tym państwie znaleziono już 73 ciała zagłodzonych na śmierć ofiar. Lokalny pastor samozwańczego Międzynarodowego Kościoła Dobrej Nowiny miał wmawiać ludziom, że tego rodzaju męczeńska śmierć zagwarantuje im szybsze dotarcie do nieba i „spotkanie z Jezusem”. Na ten moment liczba ofiar szaleńca wciąż nie jest znana.

Kolejną zasadniczą różnicą między samobójstwem rozszerzonym a samobójstwem zbiorowym jest to, że to pierwsze prawie nigdy nie jest narzucane albo organizowane "z zewnątrz”, lecz stanowi efekt wewnętrznych przeżyć i decyzji zaburzonej jednostki. Pytanie jednak o to, jakie mogą być powody takiego wyboru, jest bezzasadne, gdyż odpowiedź nasuwa się sama – przyczyn samobójstw rozszerzonych jest dokładnie tyle, ile występuje przyczyn „zwykłego” samobójstwa. Nie ma tutaj jednej odpowiedzi, chociaż chętnie forsowana przez środowiska psychologów teza głosi, że sprawcą często kierują „altruistyczne” pobudki. Specjaliści uważają, że cierpiący człowiek, który postanowił rozstać się ze swoim życiem, postrzega je zazwyczaj jako nieznośną mękę. Czy w takich okolicznościach dziwi fakt, że miłosiernie chce wybawić od jej przeżywania także swoich najbliższych...?

Innym rodzajem proponowanego tłumaczenia jest teoria o „samotności” sprawcy, który – pomimo cierpień, jakich doświadcza na tym padole – boi się wyruszyć w tę ostatnią podróż sam i pragnie, aby bliscy mu towarzyszyli.

Każda z powyższych opcji jest równie makabryczna i zapewne niemożliwa do pojęcia przez zdrowego, niezaburzonego człowieka. Poznanie ich jest jednak ważne w kierunku lepszego zrozumienia samego społecznego zjawiska, jakim jest samobójstwo rozszerzone. Pamiętajmy, że wbrew pozorom sprawca nie kieruje się (najprawdopodobniej) uczuciami nienawiści do swoich ofiar. Przeciwnie, w swoim mniemaniu pomaga im przerwać pasmo cierpień, jakim jemu wydaje się życie. Miejmy też na uwadze, że osoba nosząca się z zamiarem samobójstwa nie myśli w zdrowy, „normalny” sposób. Błędem jest zatem przypisywanie jej zdolności do refleksji i pobudek, jakie pojawiają się w naszych własnych umysłach. Taki człowiek naprawdę nie jest w stanie myśleć „mniej egoistycznie” i przez to np. nie popełniać samobójstwa z udziałem osoby trzeciej, jak chociażby maszynisty pociągu, czy zrezygnować z planu samobójstwa rozszerzonego i pozwolić bliskim cieszyć się życiem. On nie będzie zachowywał się tak, aby sprostać naszym oczekiwaniom i dostosować się do społecznej projekcji „porządnego” samobójcy.

Dobrze, ale jaka korzyść płynie właściwie z tych akademickich rozważań? Przecież poznanie motywacji sprawcy nie pomoże zamordowanym ludziom, ani nawet nie przyda się przy ewentualnej rozprawie sądowej, gdyż nieboszczyka nikt do odpowiedzialności pociągał nie będzie. Może chociaż pomoże wcześniej „wychwytywać” niepokojące sygnały i umożliwi skuteczną prewencję przed kolejną tragedią? Tylko...jak?

Może wydarzenia w Chodzieży skłonią nas do jeszcze większej czujności w kwestii osób noszących się z zamiarem samobójstwa. Nie lekceważmy i nie spłycajmy problemu depresji i innych zaburzeń psychicznych, które w dzisiejszej dobie należą już do grona chorób cywilizacyjnych. To prawda, że często nie jest możliwe dostrzeżenie osoby borykającej się z myślami samobójczymi. Jeżeli jednak cokolwiek na tym tle wzbudzi w nas nawet lekki niepokój – reagujmy. Oferujmy pomoc. Wysłuchajmy. Będziemy mieć czyste sumienie. Niewykluczone też, że uratujemy więcej niż jedno istnienie…


Przeczytaj też:

Zawód: negocjator

Mało kto wie, że fundamentem dla negocjacji biznesowych były techniki i metody stosowane przez policjantów, którzy próbowali rozwiązywać sytuacje kryzysowe bez użycia siły.

Stalking – o co chodzi?

Problem natarczywego nagabywania przez kogoś, z kim żadnej interakcji sobie nie życzymy, to sprawa stara jak świat. Niestety, nie wszyscy pojmują zasadę, że zachowanie, które oni sami postrzegają jako neutralne próby nawiązania kontaktu, dla drugiej osoby może stanowić istną udrękę...

Szukając prawdy

Ciepła, przesycona słońcem sierpniowa sobota okazała się być ostatnią w życiu 12 polskich pielgrzymów udających się do Medjugorie. Po tragicznym wypadku autokaru w Chorwacji bliscy zmarłych płaczą, 32 rannych walczy o powrót do zdrowia, a Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczyna śledztwo w spraw...


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę