Oszustwa przy kasach samoobsługowych

BEZ obsługi nie znaczy BEZkarnie

Statystyki nie pozostawiają złudzeń: liczba oszustw popełnianych przy kasach samoobsługowych przybrała już rozmiary prawdziwej plagi. Jakie można podjąć kroki, aby ukrócić zuchwałość złodziei i przywrócić bezpieczeństwo bezobsługowych transakcji, które tak cieszą zarówno branżę handlową, jak i uczciwych klientów?

Zofia Brzezińska
Foto: Wolfmann, via Wikimedia Commons

Olbrzymie supermarkety i sieci handlowe, obsługujące setki lub nawet tysiące klientów na godzinę, pokochały kasy bezobsługowe. Automaty usprawniają obsługę konsumentów, rozładowują tłok przy tradycyjnych kasach i gwarantują znaczną oszczędność czasu zarówno klientom sklepu, jak i jego pracownikom. Niewątpliwą ich zaletą jest również brak konieczności zatrudnienia przez sklepy dodatkowych osób do pracy przy kasie, co z pewnością nie pozostaje bez wpływu na ich finanse.

Ciosem w tę sferę są za to z pewnością nagminne próby oszustw, jakie odbywają się przy kasach samoobsługowych. Z pewnością obiły się nam o uszy historie o „przedsiębiorczym” kliencie, który próbował np. skasować awokado jako banana. „Odważniejsi” usiłowali nawet zamienić w warzywa czy owoce kosztowny sprzęt elektroniczny. Niestety, dopóki polskie prawo nie zrobi porządku w tej materii oszustw, tego typu pomysły nie wyparują z głów amatorów cudzej własności.

Co konkretnie mam na myśli? Chociaż trudno w to uwierzyć, to prawo niekoniecznie musi potraktować przedmiotowe działania jako oszustwo. Jakim cudem? Ano takim, że poświęcony temu przestępstwu art. 286 Kodeksu karnego dotyczy przypadków oszukania... ludzi. Tymczasem w chwili oszustwa dokonanego przy kasie samoobsługowej „ofiarą” zostaje „tylko” automat. W ten sposób dochodzi do kuriozalnej sytuacji, w której oszuści kas samoobsługowych znajdują się w znacznie korzystniejszym położeniu, niż złodzieje przyłapani na swoim procederze przez kasjera lub ochroniarza. Ci drudzy bowiem niemal na pewno będą pociągnięci do odpowiedzialności za przestępstwo z art. 286 k.k. i to niezależnie od kwoty, na jaką zostało ono dokonane (aktualnie kradzież do kwoty 500 zł jest „tylko” wykroczeniem, chociaż ustawodawca przymierza się do podniesienia tej sumy). Czy może istnieć większy absurd oraz czytelniejsza zachęta dla nieuczciwych ludzi do kontynuowania swoich nagannych praktyk?

Problem wydaje się na tyle istotny, bo wraz z postępującą automatyzacją wszystkich obszarów przestrzeni publicznej również kas samoobsługowych będzie nadal przybywać, a ustawodawca do tej pory nie zaproponował rozsądnego rozwiązania tego zagadnienia. Ministerstwo Sprawiedliwości wprost przyznaje, że temat nie jest mu obcy, ale na razie nie planuje pracować nad nowelizacją przepisów. Minister Marcin Warchoł zwrócił tylko uwagę na fakt, że w pobliżu kas samoobsługowych zazwyczaj znajduje się ktoś z personelu sklepu, a zatem podmianę etykiet można „podciągnąć” pod próbę oszukania nie automatu, ale właśnie tej osoby. System kas samoobsługowych działa co prawda automatycznie, ale niekoniecznie niezależnie od konkretnych ludzi.

Czy jednak sądy konsekwentnie pójdą tym tropem? Mogą oczywiście to zrobić, ale wcale nie muszą. Przedstawione rozwiązanie jest jedynie sugestią ministra, a nie stanem prawnym wiążącym organy sądowe. Dlatego dopóki nie zmienią się przepisy, dopóty właściciele sklepów nie będą mogli spać spokojnie.


Przeczytaj też:

Lud chce igrzysk. A władza?

To, że elektorat PiS jest zachwycony perspektywą wprowadzenia wyższych kar dla przestępców, proponowanych przez nowelizację kodeksu karnego, w ogóle nie jest zaskakujące. Lud z reguły jest spragniony krwi – dopaść sąsiada, ukarać tego złodzieja, a najlepiej od razu powiesić. Mniejsza z tym, ...

Surowe kary fundamentem cywilizacji

Jeden z kalifornijskich sklepikarzy podniósł ostatnio ceny wszystkich towarów w swoim sklepie do 951 dolarów. Przy kasie oferuje jednak klientom darmowe kupony rabatowe obniżające ich ceny do normalnych poziomów. Zrobił to, gdyż kradzież towaru wartego mniej niż 950 dolarów jest uznawana przez pr...

Nie oszukuj, bo to wstyd

Rząd przyjął projekt ustawy autorstwa ministra cyfryzacji o zwalczaniu nadużyć w komunikacji elektronicznej. Czy nowe prawo efektywnie przyczyni się do zwalczenia niechlubnego, ale jakże niestety nagminnego zjawiska?


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę