W internecie krążył kiedyś mem opowiadający (zapewne zmyśloną) historię o dwóch włamywaczach, którzy mieli nieszczęście wedrzeć się do domu „potężnego geja”. Na memie widać kolesia o wymiarach 2 metry na dwa metry, przypominającego jaskiniowca, który siedzi rozparty na krześle, mając na sobie tylko majtki. Ów „potężny gej” miał zamknąć włamywaczy w piwnicy, gdzie ich przez sześć tygodni gwałcił. Na pewno taki „potężny gej” byłby większym straszakiem na bandytów niż najostrzejszy pies obronny. A bandyci oczywiście powinni się bać tego, że włamując się komuś do domu, narażają swoje życie, zdrowie i cnotę.
W Polsce i w wielu innych krajach Europy działania „potężnego geja” zostałyby jednak uznane za przekroczenie granic obrony koniecznej. Wszak nad złodziejami nie wolno się znęcać, bo to z natury dobre istoty ludzkie, które powinny za pieniądze podatnika przejść proces resocjalizacji – tak przynajmniej uważa wielu sędziów, prokuratorów i aktywistów. Ludzie, którzy bronią siebie, swoich bliskich i swojego dobytku przed bandziorami, powinni uważać na to, by nie zrobić im zbyt dużej krzywdy. Zamiast wpakować we włamywacza tuzin kul z naciętym płaszczem, powinni wyciągnąć kodeks karny czy też dzieła Kanta i przemówić do niego: „Zagubiony człowieku! Źle czynisz! Zawróć ze ścieżki występku!”. (W szkołach zresztą uczą dzieci, by się nie stawiały prześladowcom, tylko usiadły sobie w kącie i cierpliwie znosiły dokuczanie.) Wszak policja nie lubi dodatkowej roboty. Jeśli pozwoli się złodziejowi kraść, to policjanci przyjadą, spiszą protokół i na tym sprawa się skończy. Jeżeli jednak obywatel odstrzeli bandycie łeb, to trzeba będzie wezwać koronera, zabezpieczyć ślady i przeprowadzić śledztwo. Poza tym wszelkiego rodzaju służby krzywo patrzą na uzbrojonych obywateli. Wszak wiadomo, że broń trzymają u siebie w domu jedynie różne skrajnie prawicowe świry i neonaziści.
Podejście prawników do granic obrony koniecznej jest jednak niekonsekwentne. Jeżeli bowiem złodziej zostanie dotkliwie pogryziony przez psa obronnego, to zwykle nie idzie za tym kara dla właściciela czworonoga. Gdyby właściciel ranił bandytę nożem, to można by mu zarzucić przekroczenie granic obrony koniecznej. Jeśli poszczuje włamywacza psem, to sprawa przedstawia się inaczej. Jak bowiem ukarać zwierzę? Wychodzi więc na to, że zwierzęta mają w Europie większe prawo do obrony niż ludzie.