Chiny

Gdy wszyscy zapomnieli o lockdownach…

Jeśli myślicie, że pandemia chińskiego koronawirusa się skończyła, to jesteście w błędzie. Covid wrócił do Chin i skłonił pekiński reżim do wprowadzenia drastycznego lockdownu w Szanghaju oraz w kilku innych metropoliach. Tamtejsza władza pokazuje, że jest gotowa zdestabilizować gospodarkę własnego kraju, by wyeliminować nawet najmniejsze ogniska infekcji wirusem, który już wiele miesięcy temu przestał być zabójczy.

Hubert Kozieł
Foto: Foto: Aleksei Gavrikov | Dreamstime.com

Oficjalne dane pandemiczne z Chin wyglądają bardzo intrygująco. 1 marca w tym ogromnym kraju, liczącym ponad 1 mld mieszkańców, było 355 przypadków Covid-19. Tyle, co nic. 13 kwietnia ich liczba sięgała 24,6 tys. Gwałtownie ona skoczyła, pomimo tego, że w ostatnich tygodniach Szanghaj i wiele innych miast ze wschodniego wybrzeża było objętych lockdownami. Wprowadzone tam restrykcje były bardzo poważne, a ich przestrzegania pilnowało wojsko razem z milicją i bezpieką. Nie pozwalały one wychodzić ludziom z domów, zabijały ich psy i koty oraz poddawały innym szykanom. Mało ich obchodziło to, czy ludzie zamknięci w swoich mieszkaniach mają co jeść. Do internetu szybko się przedostały filmy pokazujące jak zdesperowani ludzie krzyczą z rozpaczy z balkonów na wielkich blokowiskach. Pojawiły się też doniesienia o protestach wymierzonych w rząd.

Szanghaj i miasta ze wschodniego wybrzeża to najbogatsza część Chin. To ważne centra produkcyjne i porty. Wprowadzenie drakońskich lockdownów było więc silnym ciosem dla koniunktury gospodarczej w Państwie Środka. Gospodarkę Chin czeka przez to głębsze spowolnienie a świat doświadczy kolejnych silnych zakłóceń w łańcuchach dostaw.

W imię czego Chińczycy zdecydowali się na destabilizację własnej i globalnej gospodarki? W imię zdrowia publicznego. Robią to po to, by odnieść zwycięstwo nad śmiercionośnym wirusem. Ich oficjalne dane podważają jednak tę narrację. Mimo istnej eksplozji infekcji, zgonów na Covid-19 jakoś szczególnie nie przybyło. Do ostatnich dwóch doszło tam 19 marca. A później było ich zero. Wariantem koronawirusa, który rozprzestrzenia się teraz w Chinach, jest omikron. Czyli wariant niezwykle łagodny. O ile jednak niemal cały świat – z Polską włącznie – zareagował na omikron znoszeniem obostrzeń pandemicznych, to Chiny traktują go jakby był pierwotną, o wiele bardziej zjadliwą wersją wirusa. Czy to przejaw szaleństwa chińskiej władzy? Czy też znowu jej coś uciekło z laboratorium w Wuhan, o czym nie chce ona powiedzieć światu?


Przeczytaj też:

Czy SARS−CoV−2 powstał w laboratorium?

Naukowcy badający pochodzenie koronawirusa skłaniają się do hipotezy, że powstał on naturalnie. Nie wykluczają jednak, że mógł wydostać się z laboratorium.

Czy Chińczycy przyszykowali się na epidemię COVID-19?

Rząd ChRL szykował się do walki z epidemią lokalną covid-19 już w maju 2019 roku. Takie wnioski nasuwają się po  przeczytaniu raportu międzynarodowej grupy analizującej zamówienia publiczne w Wuhan, gdzie w grudniu 2019 roku oficjalnie zaczęła się pandemia, która pochłonęła życie milionów ludzi n...

Zawieszenie broni z koronawirusem

Rząd znalazł sposób na uratowanie budżetu NFZ poważnie nadszarpniętego przyjęciem ogromnej liczby uchodźców z Ukrainy. Z dniem pierwszego kwietnia odwołał COVID. Do spodu.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę