„Musimy uzasadnić, że np. nie przestrzegano tam zasad” – tak rzekomo miał pisać do premiera w mailu Norbert Maliszewski, szef rządowego Centrum Analiz Strategicznych. Zacytowane słowa miały dotyczyć ponownego zamknięcia galerii handlowych w grudniu zeszłego roku, a znalazły się w przejętych przez hakerów mailach wysyłanych między innymi przez najważniejsze osoby w państwie.
Co znaczące, treści maila Maliszewskiego jak również innych zhakowanych wiadomości nikt nie zdementował. Galerie wówczas zamknięto, co również jest znaczące. Oczywiście pogorszyło to i tak dramatyczną sytuację najemców. Co więcej, nie wiadomo na jakiej podstawie podejmowano takie decyzje – oprócz ogólnych obaw przed kolejną falą zakażeń koronawirusem. Z ujawnionych maili wynika, że rządzący w pośpiechu klecili posunięcia dotyczące kolejnego lockdownu, wyglądało to jak burza mózgów wśród prominentów aparatu władzy. Burza mózgów, która miała rozłożyć ileś tam biznesów, spowodować bankructwa i ludzkie dramaty.
Organizacje biznesowe próbowały protestować, domagały się dowodów, wyników jakikolwiek badań, że centra handlowe stanowią rozsadnik zarazy. Tych dowodów nie było. Istniała za to druga strona – biznes był w stanie dostarczyć dane, że centra przy zachowaniu reżimu sanitarnego są miejscem bezpiecznym. Nikogo to nie interesowało. Ważniejsze – nawet jak donosiły media od opinii Rady Medycznej – były mailowe burze mózgów.
Wróćmy jednak do maila Maliszewskiego. Zaproponował on „uzasadnienie”, które nie miało wiele wspólnego z prawdą, w jego przekonaniu ratowało jednak podjęte wówczas decyzje w oczach opinii publicznej. Uspokajało nastroje. Miało wspierać od strony politycznej rządzących.
Śledząc to wszystko na miejscu przedsiębiorców byłbym przerażony. Co przecież staje się kluczowe przy podejmowaniu decyzji dotyczących ich biznesu czy branży? Burza mózgów i zyskanie przychylności opinii publicznej.
Widać to po obecnym sztandarowym projekcie rządu – Polskim Ładzie. Jego chaotyczność i niedopracowanie to być efekt kolejnej nerwowej burzy mózgów wśród decydentów. Ciekawszy, a jednocześnie bardziej niebezpieczny jest jednak wątek dotyczący poparcia społecznego. Już w momencie ogłaszania Polskiego Ładu podniosły się głosy, że jest on skrojony pod elektorat PiS. Rządzący nawet protestowali. Zdanie Maliszewskiego z maila pozwala na porzucenie jakichkolwiek złudzeń. Można domniemywać, że podobnie jak przy lockdownie liczy się poparcie, polityka, nie jakieś tam wyrównywanie rzekomych niesprawiedliwości czy rozwój. Dlatego Polski Ład skubie od strony podatkowej klasę średnią i biznes. Zatem – przedsiębiorco, nie ma tutaj miejsca na prawa ekonomii czy reguły biznesu. Nie ma miejsca na zgodne z regułami sztuki wspieranie przedsiębiorczości. Ważne jest to, czy od strony politycznej twoja działalność jest opłacalna czy nie. Bo jeśli nie…
Jedno tylko się nie zgadza w tej układance: Polski Ład nie wzbudził jakiegoś szczególnego entuzjazmu również po stronie wyborców PiS. Dlatego w wakacje politycy mają ruszyć w teren i propagować oraz wzmacniać „polsko-nowoładowy” przekaz. Na miejscu biznesu miałbym się czego obawiać.