Krajowy Plan Odbudowy

I jak tu być euroentuzjastą?

Przeglądając listę blisko 300 „kamieni milowych” (warunków wypłat w ramach polskiego Krajowego Planu Odbudowy) każdy gospodarczy liberał powinien złapać się za głowę. Jest tam bowiem mowa o ozusowaniu umów cywilnoprawnych, zakazach wjazdu diesli do centrów miast oraz wielu innych ekologicznych obostrzeniach dla gospodarki. To wymogi Brukseli, która bawi się w mikrozarządzanie gospodarkami państw członkowskich.

Hubert Kozieł
Foto: Belish | Dreamstime.com

Oczywiście wszystkie te „ekologiczne” i „prospołeczne” rozwiązania, których wymaga od nas Komisja Europejska, mają swoje głębokie uzasadnienie. Uzasadnienie troską o klimat i o nasz dobrobyt. O to, byśmy nie konsumowali zbyt wiele i byli z tego powodu szczęśliwi. A co, jeśli byśmy chcieli zamiast ozusowania umów cywilnoprawnych wprowadzić inne, bardziej liberalne rozwiązanie lub nie zmuszać posiadaczy diesli do przesiadania się do elektryków? No cóż, wówczas Bruksela byłaby bardzo niezadowolona i cofnęłaby nam dostęp do funduszów, na które się składamy ze swoich podatków.

Różnym idealistom wydawało się, że w integracji europejskiej chodzi przede wszystkim o zbudowanie wielkiej przestrzeni do swobodnego handlu w Europie. Przestrzeń ta pozwalałaby jej mieszkańcom swobodnie podróżować, studiować i pracować na obszarze od Lizbony po Helsinki. Oczywiście brukselscy biurokraci mają inną wizję od naiwnych idealistów. Dla nich wspólna europejska przestrzeń jest przede wszystkim obszarem, na którym mogą mieszać się do swobód gospodarczych i stylu życia zwykłych ludzi – oczywiście w imię ich uszczęśliwiania. Bruksela porzuciła już dawno mądrą zasadę subsydiarności i stara się ingerować coraz głębiej w życie Europejczyków. Przesadzam? A co Komisję Europejską obchodzi to, czy np. do centrum Sosnowca można wjechać dieslem, czy nie? To powinno być przecież przedmiotem decyzji społeczności lokalnej i najlepiej, by decyzja ta została podjęta za pomocą referendum.

Brukselska biurokracja wyraźnie nie sprawdzała się podczas kryzysów z ostatnich lat. Skutkiem jej działań było m.in. wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Brexit jednak unijnych decydentów niczego nie nauczył. Wręcz uznali oni, że bez Brytyjczyków w Unii będą mogli sobie swobodnie hulać. Takie przekonanie może ich za kilka lat drogo kosztować. Ich i całą Europę. Raz uruchomione procesy dezintegracyjne nie dadzą się bowiem łatwo zatrzymać.


Przeczytaj też:

Putin wzmacnia naszą integrację z Europą

Jesteśmy świadkami czegoś, co jeszcze niedawno wydawało się mało realne, czyli mobilizacji zachodniego świata przeciw rosyjskim brutalnym poczynaniom wobec Ukrainy. Względnie aktywnie uczestniczy w tym Polska, nagle okazało się, że jednak mamy ministra spraw zagranicznych, a prezydent i premier z...

Ta opozycja to żart

Wtorkowa debata w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, której głównym tematem był kryzys praworządności w Polsce, nie pozostawia złudzeń. Jesteśmy outsiderami wspólnoty europejskiej. Zaproponowana przez Grzegorza Hajdarowicza nazwa „polwykop” coraz bardziej pasuje do tego co nas może spotkać lad...

Utrata dotacji unijnych grozi Polsce katastrofą

Jeżeli Unia zablokuje plan odbudowy dla Polski, zacznie się katastrofa. Można się pożegnać nie tylko z impulsem dla gospodarki ale też bardzo mocnym bodźcem dla biznesu. Powód? Innych pieniędzy na rozwój nie będzie.


Redaktor naczelny: Paweł Łepkowski | Edytor: Marta Narocka-Harasz  

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stale współpracują: Zofia Brzezińska, Robert Cheda, Jacek Cieślak, Zuzanna Dąbrowska, Gaja Hajdarowicz, Grzegorz Hajdarowicz, Mariusz Janik, Krzysztof Kowalski, Hubert Kozieł, Marek Kutarba, Jakub „Gessler” Nowak, Tomasz Nowak, Joanna Matusik, Justyna Olszewska, Marcin Piasecki, Paweł Rochowicz.

©
Wróć na górę